Parafia pod wezwaniem św. Franciszka w Trypolisie w Libii przetrwała rewolucyjny zamęt, ale skupiona wokół niej wspólnota wiernych drastycznie zmalała – powiedział KAI ks. Daniel Farrugia, wikariusz biskupa Trypolisu.
Przed rewolucją parafia liczyła około 60-70 tys. Wiernych. Obecnie zmalała do zaledwie 3,5 tys. osób. Wspólnotę katolicką w Libii tworzą przede wszystkim obcokrajowcy, w większości ludność napływowa z Filipin oraz Czarnej Afryki. Po rozpoczęciu się rewolucji 17 lutego tego roku większość z nich opuściła Trypolis. Na miejscu pozostali przede wszystkim afrykańscy katolicy. Jednak część z nich zmuszona jest do ukrywania się ze względu na niestabilną sytuację w libijskiej stolicy.
- Afrykańczycy boją się wychodzić na ulice z powodu strachu przed rebeliantami. Część z nich jest podejrzewana o uczestnictwo w walkach o libijską stolicę po stronie dyktatora Muammara Kaddafiego - twierdzi ks. Daniel. Dodaje, że nieufność rebeliantów wywołuje fakt, iż większość spośród Afrykańczyków nie posiada dokumentów potwierdzających ich tożsamość.
Pomimo trudności parafia św. Franciszka w Trypolisie wciąż funkcjonuje. W kościele w dzielnicy Dahra regularnie odbywają się msze św. i nadal, raz w miesiącu, organizowane są spotkania ekumeniczne wszystkich Kościołów chrześcijańskich w libijskiej stolicy.
- Libijczycy to światli ludzie – przekonuje ks. Daniel – Nigdy, ani przed ani po rewolucji nie spotykaliśmy się z dyskryminacją z ich strony. Jednak po rewolucji zmienili się, tak jak zmieniły się ich potrzeby. Przypomina nam to, że teraz sam Kościół musi przejść odnowę, aby lepiej sprostać wymaganiom wiernych.
W Libii funkcjonują dwa kościoły katolickie, jeden w Trypolisie, drugi w Bengazi. Większość pozostałego majątku zostało odebrane Kościołowi katolickiemu po rewolucji w 1969 r., na której czele stał Muammar Kaddafi. Katedra w Trypolisie została przebudowana w 1970 r. na meczet, zaś katedra w Bengazi zamknięta.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.