publikacja 07.08.2025 06:36
Polski pallotyn, duszpasterz francuskojęzycznej wspólnoty w Hongkongu w rozmowie z KAI zwraca uwagę, że w Hongkongu czuje się nadal wolność.
Od kogo wynajmujecie kościół?
- Wynajmujemy u dominikanów hiszpańskich, którzy założyli klasztor w latach 30-tych XX w i później szkołę. W budynku na trzecim piętrze znajduje duża kaplica. Jak przyjechałem w 2012 r., to kaplica była praktycznie cały czas wypełniona wiernymi. Było bardzo dużo młodych rodzin z małymi dziećmi, kobiet w ciąży. Do 2018 r. wspólnota bardzo dynamicznie się rozwijała. Później były protesty i epidemia Covidu-19, frekwencja zaczęła spadać. Większość rodzin wyjechała. Szczególnie matki z dziećmi z mojej wspólnoty wyjechały w czasie epidemii do Francji.
Kim jest wspólnota katolików w Hongkongu?
- Jest to wspólnota francuskojęzycznych katolików, w większości pracownicy firm, przedsiębiorstw, banków z rodzinami. Przyjeżdżają na kilkuletnie kontrakty, ale są i tacy, którzy pozostają. Pozostają i są szczęśliwi. Dla dzieci i młodzieży Hongkong jest bezpiecznym i wspaniałym miejscem. Mamy plaże i góry na wyciągnięcie ręki.
Ilu wiernych liczy wspólnota?
- Trudno powiedzieć, bo nie prowadzimy statystyk. W sumie mamy ok. tysiąca wiernych, którzy są związani mniej lub bardziej z naszą wspólnotą. Do 2012 r. było nas dużo więcej. Francuzi mieszkają na całym terytorium Hongkongu. Przypomnijmy, że Hongkong to nie jedno miasto, ale cała siatka miast. Ja mieszkam na wyspie Hongkong. W każdą sobotę wieczorem o godz. 18:00 odprawiam mszę św. u dominikanów, a poza tym w niedzielę w innych miejscach. Niedawno został wybudowany nowy ośrodek szkoły francuskiej. Wielu Francuzów tam się przeprowadziło i teraz odprawiam w pobliskim kościele raz w miesiącu mszę św. Mamy też inne miejsca spotkań, niektóre bardzo egzotyczne, w domach rekolekcyjnych lub w plenerze, zwłaszcza z dziećmi czy młodzieżą w środku tropikalnego lasu, czy nawet na plaży lub w parku gdzie zdarza mi się odprawiać msze św. Jak przyjechałem do Hongkongu, pierwszego roku miałem dużo czasu więc napisałem i wydałem poetycką książkę pt. “Routine exotique” (Egzotyczna rutyna) będącą refleksją nad tym czego doświadczam w tym tak uroczym i swojsko egzotycznym miejscu.
Kim są wierni?
- Są to ludzie mający w większości wykształcenie wyższe, zarządzają różnymi przedsiębiorstwami, bankami itp. Są bardzo zapracowani i mają bardzo mało czasu. Natomiast mają wysokie kompetencje, siłę woli i głęboką duchowość. Jestem pełen podziwu dla rodzin katolickich, które w tak napiętych warunkach potrafią wychowywać dzieci po chrześcijańsku i do tego bez izolacji od społeczeństwa, gdyż zdajemy sobie sprawę jak łatwo w innych warunkach społeczno-kulturowych się odizolować. Wspaniale, że umieją połączyć te dwie sfery, żyć w społeczeństwie, być w Kościele, a całym być w katolickiej wierze. Przecież o to chodzi w naszym życiu, a nie jest to takie proste. Dlatego też założyliśmy w Hongkongu oddział ruchu Chrześcijańskich Przedsiębiorców i Menedżerów założony sto lat temu. Jesteśmy pierwszą taką grupą poza Francją. W sumie poza Francją w tej chwili jest ok. 50 takich grup w Azji i na innych kontynentach. Jestem mocno zaangażowany w ten ruch, który pomaga być dobrymi chrześcijanami ludziom, którzy ponoszą zazwyczaj ogromną odpowiedzialność za ludzi i pieniądze. Spotykamy się co miesiąc. Mamy też inne ruchy modlitewne oraz harcerstwo, które stanowi bardzo ciekawą i fajną grupę. Praca z dziećmi i młodzieżą daje dużo satysfakcji.
Mam też dużo pracy indywidualnej m. in. przygotowanie do małżeństwa. Spotykam indywidualnie pary narzeczonych przynajmniej na trzy spotkania, a cały program jest wiele obszerniejszy, co jest możliwe dzięki silnemu zaangażowaniu, jak w przypadku wszystkich innych duszpasterskich poczynań. Korzystając z przerwy obiadowej, zapraszam na indywidualne spotkania, które cieszą się dużą popularnością.
Kościół katolicki był i jest dla mieszkańców Azji atrakcyjny