Kościół katolicki był i jest dla mieszkańców Azji atrakcyjny

Krzysztof Tomasik

KAI |

publikacja 07.08.2025 06:36

Polski pallotyn, duszpasterz francuskojęzycznej wspólnoty w Hongkongu w rozmowie z KAI zwraca uwagę, że w Hongkongu czuje się nadal wolność.

W Hongkongu Urszula Rogólska /Foto Gość W Hongkongu

Kościół katolicki był i jest dla mieszkańców Azji atrakcyjny, jak wszędzie w świecie pomagając biednym – podkreśla ks. Remigiusz Rémy Kurowski. Polski pallotyn, duszpasterz francuskojęzycznej wspólnoty w Hongkongu w rozmowie z KAI zwraca uwagę, że w Hongkongu czuje się nadal wolność. - Jest to ciągle najbardziej „zachodnie” miasto Azji. Mimo wszystko cały czas czuje się respekt dla religii. Nigdy nie czułem się tak wolny jak w Hongkongu. Każdy może wyznawać religię jaką chce i cieszy się dużym szacunkiem. Kiedy jestem w koloratce lub z krzyżykiem widocznym zawsze tego doświadczam na ulicy. Tak manifestuje się szacunek dla religii, dla każdej religii" - mówi filozof i poeta. 

Krzysztof Tomasik (KAI): Kim jest ks. Remigiusz Kurowski? 

Ks. Remigiusz Kurowski: Jestem pallotynem. Wyjechałem do Francji w 1980 roku, a w 2012 wysłano mnie, za moją zgodą, aż do Hongkongu, gdzie pracuję wśród francuskojęzycznej wspólnoty katolickiej i przy tej okazji jestem koordynatorem francuskojęzycznych wspólnot katolickich w Azji. Urodziłem się jako piąty syn w rodzinie zamieszkałej w Goryszewie, w okolicach Gniezna, na Szlaku Piastowskim. Przez całe dzieciństwo byłem naznaczony w domu obecnością religii i Kościoła. To dało mi podstawowe ramy, jeśli chodzi o budowanie osobowości i spojrzenia na świat. W młodości nigdy nie marzyłem, aby zostać księdzem. W  mojej świadomości wówczas były dwa najgorsze zawody, które mógłbym wykonywać to: komunistyczny działacz i ksiądz.

Ale pewnej nocy się obudziłem i słyszę czysty, bez żadnej emocji głos: “będziesz księdzem”. Odpowiedziałem: “nie, nigdy w życiu”. To się powtarzało przez kilka nocy. W końcu poszedłem na układ z Panem Bogiem. Powiedziałem sobie: „załóżmy, że istniejesz Boże i pójdę za Tobą, ale najpierw muszę zrobić jakieś normalne studia a później zobaczymy”. Od tego czasu głos ten nigdy się nie pojawił, absolutnie nigdy. Zdawałem na psychologię w Poznaniu i co? Jednak Pan Bóg mnie “złapał”. Wstąpiłem do seminarium.  Po trzech latach powiedziałem do Pana: „nie dotrzymałeś słowa, miałem studia skończyć”. Wstąpiłem do seminarium archidiecezjalnego w Gnieźnie. 

Później poszedłem na Akademię Teologii Katolickiej w Warszawie i tam kontynuowałem studia z teologii dogmatycznej,  i socjologii religii. Pod koniec studiów zwierzyłem się jednemu z moich duchowych opiekunów, który mnie poinformował że pallotyni we Francji szukają duszpasterzy a “twój profil by im odpowiadał”. Powiedziałem sobie, czemu nie i pojechałem. Ale ciągle jeszcze nie byłem przekonany do swojej decyzji i chciałem trochę metodą św. Tomasza apostoła dotknąć i zobaczyć, na czym ma polegać moje powołanie, czy to jest naprawdę mój pomysł, czy “Kogoś” innego. Moja wewnętrzna wolność była bardzo mocno zaangażowana. Pewnej nocy  po rozmowie z kolegą odblokowałem się całkowicie. 

Zostałem wyświęcony na kapłana we Francji w 1983 roku. Później zostałem wikariuszem w Paryżu i kontynuowałem studia w Instytucie Katolickim, podejmując studia  na Sorbonie. Obroniłem podwójny doktorat. Po nim, ponownie zaangażowałem się w pracę duszpasterską, łącząc ją z pracą naukową i akademicką na Instytucie Katolickim. Poezja i medytacje, artykuły i konferencje były również moim “chlebem” powszednim. Ciągnąłem te trzy „etaty” (duszpasterstwo, formacja i pisanie) do czasu, kiedy zostałem wysłany do Hongkongu. 

Jest Ksiądz od 13 lat duszpasterzem wspólnoty francuskiej w Hongkongu. Na ile Kościół katolicki jest obecny w chińskiej społeczności specjalnego regionu ChRL i mediach?

- W oficjalnych chińskich mediach informacje są filtrowane i wybiórczo publikowane w środkach masowego przekazu. Bardzo trudno mi się wypowiadać na ten temat, dlatego że nadal uważam się w Hongkongu za turystę, który pozornie wie o tym kraju wszystko. Jak się jest prawie 13 lat, to nie jest to takie wcale łatwe i proste. Przede wszystkim Kościół katolicki w Hongkongu przeżywał wszystkie przesilenia, które miały miejsce w związku z protestami i manifestacjami w latach 2014-2020. W tym czasie  około  200 tys. ludzi wyjechało z Hongkongu, zwłaszcza do Wielkiej Brytanii, w tym wielu katolików. Pod względem politycznym Kościół jest podzielony. Jedni chcą utrzymać linię antykomunistyczną, gdyż są to potomkowie tych, którzy uciekli z komunistycznych Chin w 1948 i w czasie rewolucji kulturowej. Większość z nich pozostała wierna postawie antykomunistycznej. Pozostali są za tym, żeby jakoś ułożyć relacje z obecnymi władzami. Chodzi o przeżycie i życie po prostu. Stąd katolicy są podzieleni i wierni i duchowieństwo. 

Na czym polega Księdza praca duszpasterska? 

- Moja praca duszpasterska polega na tym, że jestem kapelanem. Nie mamy własnego kościoła ani budynku. Mieszkam w siedzibie biskupa na 15 piętrze. Jest to bardzo ładne miejsce. Naprzeciwko, po tej samej stronie ulicy, jest katedra. U jej wejścia mamy kopię groty Matki Bożej z Lourdes. Mieszkam w bardzo dogodnym miejscu, mam wszędzie blisko, do metra, autobusu, czy przystani promowej.

Od kogo wynajmujecie kościół?

- Wynajmujemy u dominikanów hiszpańskich, którzy założyli klasztor w latach 30-tych XX w i później szkołę. W budynku na trzecim piętrze znajduje duża kaplica. Jak przyjechałem w 2012 r., to kaplica była praktycznie cały czas wypełniona wiernymi. Było bardzo dużo młodych rodzin z małymi dziećmi, kobiet w ciąży. Do 2018 r. wspólnota bardzo dynamicznie się rozwijała. Później były protesty i epidemia Covidu-19, frekwencja zaczęła spadać. Większość rodzin wyjechała. Szczególnie matki z dziećmi z mojej wspólnoty wyjechały w czasie epidemii do Francji.

Kim jest wspólnota katolików w Hongkongu?

- Jest to wspólnota francuskojęzycznych katolików, w większości pracownicy firm, przedsiębiorstw, banków z rodzinami. Przyjeżdżają na kilkuletnie kontrakty, ale są i tacy, którzy pozostają. Pozostają i są szczęśliwi. Dla dzieci i młodzieży Hongkong jest bezpiecznym i wspaniałym miejscem. Mamy plaże i góry na wyciągnięcie ręki.

Ilu wiernych liczy wspólnota?

- Trudno powiedzieć, bo nie prowadzimy statystyk. W sumie mamy ok. tysiąca wiernych, którzy są związani mniej lub bardziej z naszą wspólnotą. Do 2012 r. było nas dużo więcej. Francuzi mieszkają na całym terytorium Hongkongu. Przypomnijmy, że Hongkong to nie jedno miasto, ale cała siatka miast. Ja mieszkam na wyspie Hongkong. W każdą sobotę wieczorem o godz. 18:00 odprawiam mszę św. u dominikanów, a poza tym w niedzielę w innych miejscach. Niedawno został wybudowany nowy ośrodek szkoły francuskiej. Wielu Francuzów tam się przeprowadziło i teraz odprawiam w pobliskim kościele raz w miesiącu mszę św. Mamy też inne miejsca spotkań, niektóre bardzo egzotyczne, w domach rekolekcyjnych lub w plenerze, zwłaszcza z dziećmi czy młodzieżą w środku tropikalnego lasu, czy nawet na plaży lub w parku gdzie zdarza mi się odprawiać msze św. Jak przyjechałem do Hongkongu, pierwszego roku miałem dużo czasu więc napisałem i wydałem poetycką książkę pt. “Routine exotique” (Egzotyczna rutyna) będącą refleksją nad tym czego doświadczam w tym tak uroczym i swojsko egzotycznym miejscu.  

Kim są wierni?

- Są to ludzie mający w większości wykształcenie wyższe, zarządzają różnymi przedsiębiorstwami, bankami itp. Są bardzo zapracowani i mają bardzo mało czasu. Natomiast mają wysokie kompetencje, siłę woli i głęboką duchowość. Jestem pełen podziwu dla rodzin katolickich, które w tak napiętych warunkach potrafią wychowywać dzieci po chrześcijańsku i do tego bez izolacji od społeczeństwa, gdyż zdajemy sobie sprawę jak łatwo w  innych warunkach społeczno-kulturowych się odizolować. Wspaniale, że umieją połączyć te dwie sfery, żyć w społeczeństwie, być w Kościele, a całym być w katolickiej wierze. Przecież o to chodzi w naszym życiu, a nie jest to takie proste. Dlatego też założyliśmy w Hongkongu oddział ruchu Chrześcijańskich Przedsiębiorców i Menedżerów założony sto lat temu. Jesteśmy pierwszą taką grupą poza Francją. W sumie poza Francją w tej chwili jest ok. 50 takich grup w Azji i na innych kontynentach. Jestem mocno zaangażowany w ten ruch, który pomaga być dobrymi chrześcijanami ludziom, którzy ponoszą zazwyczaj ogromną odpowiedzialność za ludzi i pieniądze. Spotykamy się co miesiąc. Mamy też inne ruchy modlitewne oraz harcerstwo, które stanowi bardzo ciekawą i fajną grupę. Praca z dziećmi i młodzieżą daje dużo satysfakcji. 

Mam też dużo pracy indywidualnej m. in. przygotowanie do małżeństwa. Spotykam indywidualnie pary narzeczonych przynajmniej na trzy spotkania, a cały program jest wiele obszerniejszy, co jest możliwe dzięki silnemu zaangażowaniu, jak w przypadku wszystkich innych duszpasterskich poczynań. Korzystając z przerwy obiadowej, zapraszam na indywidualne spotkania, które cieszą się dużą popularnością.

Jakie miejsce zajmuje Kościół katolicki w Hongkongu, w Azji?

- Kościół katolicki był i jest dla mieszkańców Azji atrakcyjny, jak wszędzie w świecie pomagając biednym. Zostanie chrześcijaninem jest pewną formą wdzięczności. Oczywiście nie dla wszystkich. Dla wielu z nich to się dokonywało dużo później. Obecnie młode pokolenie jest naznaczone tym wszystkim, co na całym świecie. Nie chcę operować różnorakimi “izmami”, bo nie o to chodzi, osobiście nie lubię tego. Natomiast faktem jest, że postrzegamy wewnętrzną potrzebę szukania czegoś więcej aniżeli to, co mamy pod ręką i przed oczami. Nazywajmy to jak możemy, ale w sumie chodzi o całą sferę duchową i transcendentalną. Ona może zaistnieć w człowieku pod warunkiem, że jest zakorzeniona w tym, co jest immanentne, znajduje się w centrum osoby ludzkiej. Chodzi o fundament ludzkiego życia którym rządzi prawo miłości akceptowane w wolności. W Indiach moi współbracia mówiąc dlaczego Hindusi nawracają się na chrześcijaństwo, na katolicyzm, podkreślają, że jednym z podstawowych powodów jest to, że nie narzuca się im tego, co mają robić,  co oczywiście nie jest zbyt politycznie poprawne. Mówią: „otwieracie nas na to, co w nas jest i czego sami szukamy, że ktoś się nami zajmuje, że ktoś nas kocha i że ktoś nas nie opuści w potrzebie, że jest nam z tym dobrze i będzie jeszcze lepiej”. Oczywiście problem jest taki, że jest zawsze coś za coś. Ceną jest wierność, a ona kosztuje. Nie wszystkim się to podoba. Myślę, że chrześcijaństwo ma w Azji przyszłość. Oczywiście nie we wszystkich krajach. Według obserwatorów za kilkadziesiąt lat Chiny, Indie staną się coraz bardziej krajami chrześcijańskimi, ponieważ zasady wiary chrześcijańskiej już bardzo przenikają do społeczeństw i one się w nich bardzo dobrze odnajdują.

KAI: Jak można scharakteryzować społeczeństwo Hongkongu?

- Społeczeństwo jest bardzo zróżnicowane ekonomicznie, kulturowo i politycznie. Co ważne w Hongkongu czuje się nadal wolność. Jest to ciągle najbardziej „zachodnie” miasto Azji. Mimo wszystko cały czas czuje się respekt dla religii. Nigdy nie czułem się tak wolny jak w Hongkongu. Każdy może wyznawać religię jaką chce i cieszy się dużym szacunkiem. Kiedy jestem w koloratce lub z krzyżykiem widocznym zawsze tego doświadczam na ulicy. Tak manifestuje się szacunek dla religii, dla każdej religii. 

KAI: O czym Ksiądz marzy? Jakich cele stoją przed Księdzem?

- Kontynuować swoją misję. Nie widzę siebie na emeryturze. Pragnę pracować jako duszpasterz i pisać. Kontynuować, może w innej formie, na razie robię  podcasty każdej niedzieli po francusku na tematy z pogranicza problematyki religijno-społecznej. To są moje marzenia. Oczywiście chciałbym pomagać osobiście przynajmniej kilku osobom. Wyprowadzić ich na dobrą drogę, przeniknąć chrześcijańską wiarą.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik

Ks. Remigiusz Kurowski jest filozofem i poetą. Dotychczas, prócz obecności w licznych antologiach, opublikował siedem zbiorów poezji, wszystkie w języku francuskim. Ostatni tom nosi tytuł:  „Routin exotique”. Po polsku wydano tomik wierszy pt.  „Jeszcze jest czas”.