Na to i inne pytania odpowiada ks. Karol Godlewski, dogmatyk z KUL.
My, wierzący, przeżywamy te dni przede wszystkim prowadzeni przez Słowo i Sakramenty. Także w komunię z Bogiem wchodzimy na drodze sakramentalnej: przyjmując Ciało i Krew Chrystusa w czasie Paschalnej Wieczerzy, Eucharystii. Przyjmujemy obecność Pana w takiej formie, jak opisali to w relacjach z Ostatniej Wieczerzy Ewangeliści Mateusz, Marek i Łukasz: „bierzemy i jemy” Chleb przemieniony w Ciało Pańskie, „bierzemy i pijemy” Wino przemienione w Jego Krew. Ci, których nazywamy niewierzącymi, tego nie czynią - nie dlatego, że nie mogą, ale dlatego, że nie widzą wartości tego, co dla nas jest wartością największą.
Im zatem trzeba tę komunię z Bogiem „zanieść” na sposób opisany przez czwartego Ewangelistę, Jana. Jan, relacjonując Ostatnią Wieczerzę, nie mówi nic o chlebie i winie, ale zwraca uwagę na Jezusa, który klęka przed uczniami i obmywa im stopy: czyni gest niewolnika, a zarazem gest miłości. Znamy ten obrzęd z liturgii Wielkiego Czwartku.
Uderzająca jest intuicja kard. Grzegorza Rysia, który kiedyś tym obrzędem się posłużył na rekolekcjach dla małżeństw dwuwyznaniowych w Łodzi. Ludziom, którzy - z racji na odmienność wyznania - nie mogą razem przystępować do komunii pod Postaciami Chleba i Wina, zaproponował wspólne obmycie nóg w czasie liturgii, pokazując, że takiej formy „interkomunii” nikt nie może zabronić czy reglamentować.
I to jest to, co my mamy robić wobec ludzi, którzy nie wierzą i nie są zainteresowani Słowem i Sakramentami: mamy im Je podać pod przyjmowalną przez wszystkich postacią „obmycia nóg”, jakichś gestów, a może bardziej postaw służebnej miłości, kształtowanej - to z kolei słowa papieża Franciszka - jak glina w rękach garncarza, na tysiące sposobów, według rozeznanych potrzeb. Obejmiemy ich w ten sposób tym, co jest treścią „komunii” - jednością w miłości - choć w innej formie.
Myślę, że w ten sposób powiemy więcej o naszym rozumieniu Wielkiego Tygodnia, niż ja to teraz czynię w tym już przydługim wywodzie. Nie będziemy odpowiadali na niestawiane nam pytania, ale sprowokujemy do pytań o źródło tej naszej postawy - i wtedy będzie okazja do tego, by na to źródło - Źródło - wskazać.
Gdy współczesny człowiek słyszy historię o tym, że za rajski grzech zbiorowa kara dotknęła całą ludzkość (czemu nie ma indywidualnej odpowiedzialności?), a Bóg by zbawić ludzi posyła na okrutną śmierć niewinnego Jezusa - budzi się w nim opór. Bo to brzmi bardzo niesprawiedliwie. Dlaczego wszechmocny i miłosierny Bóg nie zbawił inaczej niż przez taką ofiarę? Dlaczego karę wziął na siebie niewinny?
Odpowiedzialność jest indywidualna, absolutnie. Dlatego, że ja nie „odpowiadam” za coś, czemu nie jestem winien, jednak niosę tego bolesne konsekwencje: rodzę się w grzechu pierworodnym, a po chrzcie, pomimo obmycia z tego grzechu, niosę jego skutki. Jednak nie skupiałbym się na negatywach, ale poszedłbym w tej refleksji za rozeznaniem wielu świętych i teologów, m.in. Akwinaty, który zauważył, że dzięki odkupieniu dokonanemu w Jezusie Chrystusie zostaliśmy wyniesieni wyżej, niż byliśmy jako ludzie, zanim upadliśmy przez grzech pierworodny. To „wyżej” oznacza tak naprawdę „najwyżej”: we Wniebowstąpieniu Pana widzimy, że idzie On, aby zasiąść po prawicy Ojca, w samym „sercu” Trójcy, nie tylko jako „prawdziwy Bóg”, ale także jako „prawdziwy Człowiek” - nie „zrzuca” człowieczeństwa jak kostiumu! Pokazuje nam w ten sposób, gdzie jest owa miara naszego wyniesienia, do jakiego jesteśmy zaproszeni przez odkupienie: jest ona w samej Trójcy! Będąc w komunii z Nim, możemy być nie „u” Boga, „obok” Boga, „blisko” Boga, ale „w” Bogu, i to nie jako „ciało obce”, ale jako ktoś, kto jest tam absolutnie mile widziany i wyczekiwany! To jest to „novum”, jakie wnosi odkupienie, paradoksalnie w jakiś sposób „sprowokowane” przez grzech. Dobrze je widać wtedy, kiedy zestawimy ze sobą nie tylko „sprawców”: Adama, sprawcę grzechu pierworodnego, i Jezusa, Nowego Adama, sprawcę odkupienia, ale także dwie Ewy: Ewę z raju i Nową Ewę, Maryję. Ta „nowa” ma coś, czego nie miała „stara”. Czujemy, że Maryja jest kimś bardziej obdarowanym i piękniejszym, niż Ewa z raju.
Maryja faktycznie została zachowana „na zaś” od grzechu i pierworodnego, i grzechów uczynkowych, a po przejściu granicy śmierci została wzięta z ciałem i duszą do chwały zbawionych. Nie wydarzyło się to jednak z racji na jakieś Jej osobiste zasługi czy uzdolnienia, ale mocą przyszłej, mającej się dopiero wydarzyć, Paschy Chrystusa. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ w Maryi widzimy nie tylko to, jak piękny i wolny byłby człowiek, gdyby nie grzech, ale także jaki się człowiek może stać, jeśli przyjmie zbawienie. Po Niej widzimy, jak dalece stan człowieka odkupionego jest czymś piękniejszym, niż stan człowieka przed momentem, od którego zaczął potrzebować odkupienia.
Maryja jest niepokalana niejako „dla przykładu”, by sobą pokazać, co może z człowiekiem zrobić łaska. Ta łaska jednak, która Ją uczyniła tak wolną i piękną, nie jest nam niedostępna: to dokładnie ta sama co do natury łaska, którą my otrzymaliśmy we chrzcie. Chrzest ukierunkowuje nasze życie na bycie takimi, jak Maryja. Chrzest, a także aktualizujący go za każdym razem Sakrament Pokuty, ma taką moc, z tą jednak różnicą, że Maryja została zachowana od grzesznej przyszłości, my zaś możemy być wyzwoleni od grzesznej przeszłości. Źródło jednak jest to samo, i taki sam jest ostateczny skutek. To zatem, że wciąć grzeszymy, i że jako potomkowie Adama i Ewy niesiemy defekty i ułomności ludzkiej natury, nie powinno nas zniechęcać i odwracać naszego wzroku od nadziei, że dzięki życiu łaską naszych chrztu możemy ostatecznie być tacy, jak Nowy Adam i Nowa Ewa: Chrystus i Maryja. Dobrze się stanie, kiedy z taką wiarą w Boga działającego we chrzcie odnowimy w tym roku podczas Wigilii Paschalnej nasze chrzcielne przymierze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
40 proc. księży stwierdziło, że ich osobiste spełnienie w posłudze jest „stosunkowo niskie”.
28 i 29 lipca Rzym zgromadzi cyfrowych ewangelizatorów z całego świata.
Ewangelicy w Langenau doświadczają licznych aktów wrogości, za okazanie solidarności względem Żydów.