Aleppo: franciszkanie gotowi do mediacji z dżihadystami

Po rosyjskich nalotach na Aleppo franciszkański klasztor nie nadaje się do zamieszkania. „Dżihadyści pukają do drzwi i mówią: chcemy wam pomóc. Może to strategia, ale prawdziwe pytanie brzmi: dlaczego nikt nie bronił miasta?” – podkreślił ojciec Firas Lufti. Syryjski franciszkanin wskazał, że na razie nie odnotowano antychrześcijańskich incydentów.

Reklama

„Nie wiemy, czy jest to chwilowa strategia mająca na celu zdobycie sympatii ludzi, czy też zmienili swoje nastawienie” – powiedział w rozmowie z włoskim dziennikiem „Avvenire”. Ze względu na uszkodzenia franciszkański klasztor nie może przyjmować dalej uchodźców, nie działa też piekarnia, którą bracia otworzyli dla ludzi po ubiegłorocznym trzęsieniu ziemi. Rosyjski ostrzał zniszczył też budynek, w którym był zapas mąki. Ojciec Lufti podkreślił, że ostateczne konsekwencje brudnej polityki prowadzonej w Syrii ponosi niewinna ludność cywilna.

Avvenire: Po ośmiu latach Aleppo znów jest bombardowane, tyle że wtedy uderzono we wschodnią część miasta, znajdującą się w rękach opozycjonistów i dżihadystów. Jak wytłumaczyć niedzielny nalot?

O. Firas Lufti: Racjonalnie nie można tego wytłumaczyć, bo jeśli uważa się tych dżihadystów za wrogów, myśląc militarnie, należało ich powstrzymać, zanim weszli do miasta. Wspólne bombardowanie bojówkarzy i cywilów nie ma sensu. To wielkie pytanie, na które jak dotąd nikt nie potrafi odpowiedzieć. Powinni byli zatrzymać ich wcześniej, ale zamiast tego zastali puste miasto, zarówno w biurach administracji, jak i na posterunkach policji. A potem rząd, czy ktokolwiek inny w jego imieniu, rozpoczął bombardowania wewnątrz miasta, uderzając również w cywilów.

Łaciński biskup Aleppo, Hanna Jallouf, który również jest franciszkaninem, oświadczył, że w ostatnich dniach nie doszło do aktów przemocy ze strony dżihadystów. Czy możemy to potwierdzić? Jaka jest sytuacja małej społeczności chrześcijańskiej w Aleppo?

- Wszyscy ludzie, z którymi udało mi się skontaktować, mówią mi, że na razie rebelianci pukają do drzwi i mówią: jesteśmy tu dla twojego dobra, nie chcemy cię skrzywdzić. Nie wiemy, czy jest to chwilowa strategia mająca na celu zdobycie sympatii ludzi, czy też zmienili swoje nastawienie. Te milicje są fanatycznym islamskim ugrupowaniem, powiązanym z Al-Kaidą, choć z czasem nieco zmieniły swoją strategię. Jednak nie o to chodzi. Prawdziwe pytanie brzmi: dlaczego zastali puste miasto, dlaczego rząd nikogo nie ostrzegł i nie dał ludziom swobody wyboru, czy chcą opuścić miasto, czy pozostać. Następnie trzeba zapytać, kto manewruje dżihadystami, kto nimi manipuluje, kto ich finansuje, kto ich uzbraja? Są to trudne pytania. I w końcu, taki wniosek, my, Syryjczycy, zawsze jesteśmy na łasce geopolitycznych gier wielkich, ostatecznie to nasi ludzie, niewinni, dzieci i kobiety, w szczególności chrześcijanie, ponoszą konsekwencje tej brudnej polityki. 

Jest więc zatem rozczarowanie rządem?

- Wielkie rozczarowanie i konsternacja: miasto prawie że zostało poddane. Według różnych szacunków, od 20 tys. do 100 tys. bojowników wkroczyło do Aleppo wraz pojazdami opancerzonymi, zdają się dobrze wyszkolonymi, z najnowocześniejszą bronią i przejęli Aleppo w mniej niż 48 godzin. Dlaczego armia, rząd nie stawili oporu? Właśnie dlatego ludzie nawet jeśli nie oskarżają, to przynajmniej chcą zrozumieć motywy. Czy istniało tajne porozumienie? Musi być jakieś wytłumaczenie: dlaczego miasto liczące 3 mln mieszkańców, pełne ośrodków wywiadowczych i policyjnych, przed którymi strach było nawet przejść, upadło w taki sposób? Dlaczego wszyscy jednocześnie opuścili miasto, oddając je? 

Ojciec mieszka obecnie w Damaszku. Dementując pogłoski o sobotnim zamachu stanu, czy istnieją obawy, że chaos z północy może ogarnąć cały kraj?

- Nikt nie może tego przewidzieć. Rząd próbuje uzyskać wsparcie sojuszników. Mówi się, że syryjski prezydent był w Moskwie na kilka godzin przed upadkiem Aleppo. Dodajmy do tego wizyty Irańczyków i zapowiedzi milicji szyickich z Iraku. Tak naprawdę wkroczyliśmy w kolejny rozdział: jak teraz wyzwolić Aleppo od 20 tys. dżihadystów? Czy wkroczyć i wywołać tam kolejną wojnę domową, czy też zawrzeć polityczne porozumienie, wykorzystać dyplomację? Jak ich wygnać, jeszcze większą przemocą, podczas gdy wszyscy ludzie, przerażeni, pozamykali się w swoich domach i żyją w Aleppo jak w wielkim więzieniu, w którym brakuje chleba i wody. Przed chwilą Facebook ogłosił powrót od dawna brakującej wody, niezbędnego elementu do życia, a tymczasem są tacy, którzy oddali miasto, mają swoje ambicje, podczas gdy my, wszyscy Syryjczycy, jesteśmy już wyczerpani. 

Przez lata we wschodnim Aleppo kierował Ojciec programem „Imię, przyszłość”, który pomagał dzieciom urodzonym z gwałtów dżihadystów. Czy dzięki temu doświadczeniu jako franciszkanie moglibyście zagwarantować most dialogu, aby stworzyć korytarz humanitarny do Aleppo?

- To pytanie jest raną dla nas franciszkanów: być mostem dialogu, nosicielami pokoju i dobra dla wszystkich, dla dobrych i grzeszników, jak uczy nas św. Franciszek. I mamy doświadczenie, które przeżyliśmy na własnej skórze na obrzeżach Idlib, gdzie obecny bp Hanna Jallouf był proboszczem ubogich: jesteśmy gotowi oddać całą naszą duchowość i doświadczenie w służbie całego narodu syryjskiego, aby szerzyć pokój, solidarność, stabilizację, po tym, jak doświadczyliśmy wszelkiego rodzaju cierpienia.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11