Nowy metropolita szczecińsko-kamieński wskazał na wyzwania, przed którymi stoi diecezja, takie jak np. brak powołań.
„Kościół w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej w obecnym kształcie ma krótką, ale skomplikowaną historię. Głęboka wiara i praktyki religijne łączą się z zakorzenieniem, którego tu początkowo brakowało” – powiedział abp Wiesław Śmigiel w rozmowie z KAI. Nowy metropolita szczecińsko-kamieński wskazał na wyzwania, przed którymi stoi diecezja, takie jak np. brak powołań. Przewodniczący Rady ds. Rodziny poruszył również kwestie dotyczące kursów przedmałżeńskich oraz formacji rodzin.
Anna Rasińska (KAI): W październiku odbył się ingres Księdza Biskupa do archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Czy można już dokonać wstępnej diagnozy tamtejszego Kościoła?
Abp Wiesław Śmigiel: Myślę, że rzetelna diagnoza archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej wymaga szerszej perspektywy. Na miarę moich możliwości, starałem się jak najwięcej o niej dowiedzieć i przygotować się do posługi, przynajmniej teoretycznie. Kiedy już przyjechałem do archidiecezji, staram się spotykać z księżmi, osobami konsekrowanymi i świeckimi. Mam świadomość, że jest to wspólnota, która ma swoje problemy.
Kościół szczecińsko-kamieński w obecnym kształcie ma krótką, ale skomplikowaną historię. Były to tereny powiązane z Niemcami, z dominującym protestantyzmem. Choć w 1945 roku ziemie te powróciły do Polski, przez długi czas status granic nie był do końca uregulowany. Dopiero w roku 1970 RFN oficjalnie uznała nowe granice polsko-niemieckie na Odrze i Nysie. Zakończył się wówczas okres tymczasowości i mieszkańcy tych ziem wreszcie mogli poczuć się u siebie. Diecezję oficjalnie utworzono w 1972 r, a została ona podniesiona do rangi archidiecezji w 1992 r. Ta trudna historia ma również wpływa na specyfikę tego terenu, zamieszkałego przez osoby napływające z całej Polski. Głęboka wiara i praktyki religijne łączą się z zakorzenieniem, którego tu początkowo brakowało. Jednak dzisiaj to tereny już o własnej tożsamości, z żywym patriotyzmem i przywiązaniem do Polski. Warto też wspomnieć o wspaniałych walorach turystycznych tych ziem.
W archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej jest mnóstwo pozytywnych inicjatyw pastoralnych, co jest moja radością. Działają tu wspólnoty, stowarzyszenia, grupy religijne. Na terenach poddawanych laicyzacji potrzeba dużo odwagi, żeby przyznać się do wiary, więc ci, którzy już przyznają się do Kościoła i praktykują, to ludzie zdecydowanie trwający w Kościele oraz ewangelizujący pozostałych.
Jakie Ksiądz Arcybiskup dostrzega główne wyzwania, z którymi trzeba się zmierzyć?
- Myślę, że takie jak w innych diecezjach, może tylko ich skala jest tutaj nieco inna. Ogromnym wyzwaniem jest na pewno brak powołań kapłańskich, albo przynajmniej ich niewystarczająca liczba. To poważny problem, dlatego apeluję do wiernych o modlitwę w intencji powołań. Nie chodzi o doprowadzenie do klerykalizacji, bo akurat na tych terenach świeccy są bardzo zaangażowani w duszpasterstwo, ale bez kapłanów nie będzie Eucharystii, spowiedzi świętej, sakramentu namaszczenia chorych, a również inna aktywność pastoralna domaga się pasterzy. To jest niezbędne, aby można było mówić o żywym Kościele.
Kolejnym wyzwaniem jest duszpasterstwo młodzieży, a także otoczenie troską duszpasterską rodzin i małżeństw. Dzisiejszy kryzys rodziny dotyka właściwie wszystkie rejony Polski. Na terenach znajdujących się na styku granicy niemiecko-polskiej przenikają się różne wpływy, przynosząc ze sobą wiele dobrego, ale i wiele zagrożeń, jeśli chodzi o wiarę. Mam nadzieję, że nasze parafie mogą także pomóc parafiom na Zachodzie Europy.
Jak wygląda kwestia praktyk religijnych? Czy można powiedzieć, że to niejako teren misyjny?
- Po 1945 roku tereny archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, po krótkiej stabilizacji relacji Kościoła z rządem komunistycznym, były poddawane silnym represjom wobec Kościoła. Testowano też różne strategie laicyzacyjne, które nie odniosły zamierzonego efektu, ale zapewne osłabiły religijność. Jak już wspomniałem, diecezja składa się z osób, które przybyły do nas z całej Polski, brakuje więc pewnego zakorzenienia. Chociaż z drugiej strony to właśnie wiara stanowi dobry fundament, aby budować jedność i umacniać poczucie wspólnoty. W obrębie parafii jest często kilka tzw. kościołów filialnych, a to wymaga od księży więcej zaangażowania, bo trzeba być z wiernymi w różnych miejscach i zadbać o kilka obiektów. Warto o tym pamiętać. Zarówno księża jak i świeccy zapewne mają świadomość, że jest to w pewnym sensie teren misyjny. Warto pamiętać, że papież Franciszek wzywa wszystkich, by być Kościołem misyjnym, w tym kontekście trudno powiedzieć, by jakiś teren jest bardziej lub mniej misyjny, wszędzie mamy bardzo dużo do zrobienia.
Czy pojawia się tam problem związany np. z kwestią spowiedzi? Mam na myśli chociażby sytuację, gdy wierni po rozwodzie, żyjący w kolejnym związku wiedzą, że w polskim Kościele nie uzyskają rozgrzeszenia, więc udają się do pobliskiej parafii niemieckiej, gdzie można liczyć na jego uzyskanie.
Tak, to również są poważne wyzwania. Zapewne w archidiecezji pojawiają się sytuacje i problemy, które w mniejszym stopniu dotyczą diecezji w centralnej, wschodniej lub południowej Polsce. Zdążyłem się zorientować, że duszpasterstwo, które funkcjonuje na terenie archidiecezji, radzi sobie z tym problemem. Jednak słyszałem również o sytuacji wręcz odwrotnej. Ostatnio odwiedził mnie metropolita Berlina, Heiner Koch, który zauważył, że w rejonach blisko granicy z Polską osiedla się wielu Polaków, ponieważ są tam atrakcyjne i relatywnie nie za drogie tereny. Arcybiskup chciał utworzyć tam nowe parafie dla Polaków należących do archidiecezji berlińskiej. Jednak szybko zorientował się, że większość z nich, jeśli praktykuje, to jest związana z parafiami w Polsce, przy granicy np. w Szczecinie. Wierni podkreślają, że wolą uczęszczać do nich, gdyż czują się tam przywiązani duchowo. W związku z tym arcybiskup uznał, że tworzenie odrębnej polskiej parafii w archidiecezji berlińskiej i jeszcze blisko granicy, póki co, nie ma sensu. Poza tym poinformował mnie, że znaczna część praktykujących wiernych w archidiecezji berlińskiej to Polacy i Chorwaci. Podziękował za ich świadectwo i powiedział, że my z naszą duchowością możemy sporo dobrego zdziałać w niestety w znacznej części odkościelnionej lub nawet laickiej Europie.
Jednym z problemów jest na pewno kwestia zaniedbań związanych z ukrywaniem przypadków pedofilii wśród księży w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Czy Ksiądz Arcybiskup ma plan na to jak poradzić sobie z tym problemem?
- Każdy biskup na początku swojej posługi dokonuje przeglądu różnych spraw i ja również tak postępuję. Jeżeli takie zaniedbania faktycznie były, to zajmowała lub zajmuje się nimi Stolica Apostolska. Powiem szczerze, że póki co nie sądzę, żebym miał wystarczającą wiedzę i kompetencję, aby wypowiadać się na ten temat. Chcę podkreślić, że wszystko co robię, robię zgodnie z prawem świeckim i kościelnym, ponieważ uważam, że to najlepsza ścieżka załatwiania tych spraw. Ważne, by nie działać pod wpływem emocji, to nie pomaga w dobrym rozeznawaniu tych kwestii, w żadnym kierunku. Myślę, że postępowanie w zgodzie z przepisami prawa można nas uchronić przed błędem. Ponadto Kościół współpracuje ze świeckim wymiarem sprawiedliwości, który posiada narzędzia śledcze, ale także prowadzi własne postępowania, pod nadzorem Stolicy Apostolskiej.
Zaraz po swym wyborze na przewodniczącego Rady ds. Rodziny KEP Ksiądz Arcybiskup powiedział, że „całe duszpasterstwo winno być rozumiane w kluczu rodzinnym”. Jak konkretnie należy to rozumieć? Czy udało się wprowadzić te słowa w życie?
- Wydaje mi się, że w całej Polsce zmieniła się mentalność w zakresie duszpasterstwa rodzin. Jeszcze kilkanaście lat temu myśleliśmy o nim jako o dodatku i uzupełnieniu. W tej kwestii pomógł nam papież Franciszek, który wielokrotnie mówi, że całe duszpasterstwo musi funkcjonować w kluczu rodziny. Przyjąłem te słowa i jestem przekonany, że to bardzo dobra droga. Duszpasterstwo rodzin powinno się charakteryzować transwersalnością (umiejętnością przenikania się), synodalnością i ciągłością. Oznacza to, że jeżeli zajmujemy się przykładowo duszpasterstwem dzieci czy młodzieży, to staramy się, by nie było ono oderwane od rodziny. W praktyce wygląda to tak, że w momencie kiedy przygotowujemy dziecko do pierwszej komunii świętej, przygotowujemy do niej całą rodzinę, również rodziców, którzy powinni być świadomi, że jest to bardzo ważne wydarzenie duchowe. Dlatego potrzebna jest formacja rodziców, którzy razem z dzieckiem będą przeżywali tę uroczystość w duchu wiary. Podobnie można mówić o sakramencie bierzmowania i każdym innym sakramencie czy innych formach duszpasterstwa.
Kiedyś ważnym aspektem przygotowania do życia w rodzinie były kursy przedmałżeńskie. Wydaje się, że obecnie często jest to po prostu jedna z formalności do uregulowania przed ślubem. Dlaczego tak to wygląda, czy planowana jest jakaś reforma?
- Trudno dzisiaj uniknąć sytuacji, w której ktoś przychodzi na kurs małżeński tylko po to, by go zaliczyć. Mam jednak wrażenie, że dzisiaj propozycja przygotowania do sakramentu małżeństwa jest bardzo rozbudowana i bogata. Są to przygotowania rozpisane na wiele tygodni, są również przygotowania, które skupiają się na kilku weekendach. To spotkania bardzo intensywne, dotyczące nie tylko wiary i wiedzy religijnej, to także czas na modlitwę czy warsztaty, dzięki którym młodzi mogą się lepiej poznać.
Od roku odpowiadamy też na wezwanie Ojca Świętego i próbujemy w niektórych diecezjach prowadzić przygotowania małżeńskie, które będą miały znamiona wtajemniczenia chrześcijańskiego. Odwołujemy się do dokumentu wydanego przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia pt. „Droga wtajemniczenia katechumenalnego dla życia małżeńskiego. Wskazania duszpasterskie dla Kościołów partykularnych”. Ojciec Święty zwraca w nim uwagę, że przygotowanie do kapłaństwa trwa wiele lat, natomiast przygotowanie do małżeństwa zakłada czasem tylko kilka spotkań, choć sprawa jest również bardzo poważna, bo małżeństwo to także decyzja na całe życie.
W przeszłości, kiedy małżeństwa były silne Bogiem, stanowiły naturalne środowisko wiary oraz istotny, najpiękniejszy i najskuteczniejszy element formacji małżeńskiej. W czasach kryzysu małżeństwa i rodziny musimy mieć świadomość, że nie każdy ma prawidłowy wzorzec rodziny i małżeństwa, wyniesiony z domu. Niestety dzisiaj często brakuje rodzinnego doświadczenia żywej wiary, mogła być to tylko wiara wynikająca z tradycji. Dlatego niektórzy potrzebują więcej czasu, by przygotować się do małżeństwa. Wtajemniczenie chrześcijańskie zakłada nie tylko przekazywanie potrzebnych informacji i kompetencji praktycznych, ale również, a może przede wszystkim ułatwia spotkanie z Bogiem. Próbujemy realizować te założenia, oczywiście nie jest to łatwe, ponieważ podobne kursy wymagają więcej czasu, cierpliwości, a o to w dzisiejszych czasach niezwykle trudno.
Chciałbym jeszcze podkreślić, że w duszpasterstwie rodzin jest coraz więcej małżeństw, to bardzo pozytywny sygnał. Nie są to tylko panie, coraz częściej pojawiają się małżeństwa, które zajmują się przygotowaniem do życia w małżeństwie. Moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie, ponieważ dzięki temu narzeczonym łatwiej zapytać o pewne rzeczy, czy podzielić się trudnościami. Jest to także dzielenie się świadectwem wiary w rodzinie.
-Czy dobry kurs powinien uświadomić młodym, że czasami lepiej zakończyć związek lub też zrezygnować ze ślubu kościelnego?
Myślę, że dziś ludzie potrzebują rozeznania, jaką ścieżkę życiową wybrać, a także przygotowania, które uświadamia czym jest małżeństwo sakramentalne. Muszą wiedzieć, że choć w wyniku sakramentu otrzymują pewną łaskę, podejmują także ważne zobowiązanie: „ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci”. To miłość i odpowiedzialność, troska o drugiego, troska o małżeństwo i rodzinę.
Dziś wielu ludzi, nie tylko młodych, boi się podejmować decyzje, które będą miały swoje konsekwencje do końca życia. Papież Franciszek często mówi o „kulturze tymczasowości”, zakładającej życie chwilą doczesną. W takim ujęciu pewne jest tylko, że nic nie jest pewne i trwałe i wszystko podlega zmianie. Niestety w takim świecie żyjemy, a kapłaństwo i małżeństwo wymagają decyzji fundamentalnej, podobnie jak wiara. Należy pracować nad tym, by ludzie, w najważniejszych momentach życia, byli zdolni podejmować trwałe decyzje na całe życie i pracować nad tym, aby ta decyzja była nieustannie potwierdzana.
Czy duszpasterstwo rodzin zakłada także dalsze wsparcie małżeństw, towarzyszenie im?
- Duszpasterstwo rodzin to nie tylko przygotowanie do sakramentu małżeństwa, ale również towarzyszenie rodzinom na wszystkich etapach życia. Dobrze jeśli we wspólnocie parafialnej są inne małżeństwa, które je wspierają. W tym aspekcie bardzo pomocne są też wspólnoty małżeńskie jak Domowy Kościół, Spotkania Małżeńskie czy Chemin Neuf. Wiele z nich oferuje doskonałe programy formacyjne, warsztaty dla małżeństw oraz rekolekcje, podczas których pary uczą się modlić, pogłębiać duchowość małżeńską, rozmawiać ze sobą i rozwiązywać konflikty w duchu chrześcijańskim.
Oczywiście, nie każde małżeństwo jest gotowe na zorganizowaną formację, dlatego warto, aby przy parafiach działały różne formy wsparcia rodzin, takie jak poradnie specjalistyczne. Łatwiej zorganizować tego rodzaju pomoc w miastach; w mniejszych parafiach, szczególnie na terenach wiejskich, bywa to trudne ze względu na brak zaplecza i specjalistów. W większych miastach funkcjonuje jednak wiele poradni katolickich oferujących wsparcie dla małżeństw i rodzin, co stanowi cenne uzupełnienie działalności parafialnej.
Dziękuję za rozmowę.
***
Abp Wiesław Śmigiel – nowy metropolia szczecińsko-kamieński, ma 55 lat. Jest doktorem habilitowanym nauk teologicznych. W chwili nominacji biskupiej, w 2012 r., był najmłodszym biskupem pomocniczym w Polsce i jednym z najmłodszych w Europie. Zajmuje się m.in. dynamiką zrzeszeń religijnych, sprawami rodziny i teologią kultury. Jego dewizą biskupią są słowa „Omnibus omnia factus” (Stawszy się wszystkim dla wszystkich). W Konferencji Episkopatu Polski jest członkiem Rady Stałej, przewodniczącym Rady ds. Rodziny, Komitetu ds. Dialogu z Niewierzącymi oraz członkiem Komisji Duszpasterstwa, Zespołu przy Delegacie KEP ds. Emigracji Polskiej oraz Rady Programowej Katolickiej Agencji Informacyjnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.