Między innymi za brak ambitnych projektów i działania w wymiarze sprawiedliwości.
Prezydent Andrzej Duda w orędziu zarzucił rządowi, że nie realizuje ambitnych projektów rozwojowych, wprowadza "uchwałokrację" i chce "łamać kręgosłupy" sędziom. Skrytykował też strategię migracyjną. Chwalił natomiast działania na rzecz modernizacji armii i docenił współpracę w czasie powodzi.
Rok po wyborach parlamentarnych z 15 października prezydent Andrzej Duda wygłosił w Sejmie orędzie, by - jak sam określił - podsumować to, co zostało dokonane lub zaniechane oraz przypomnieć o wyzwaniach i celach stojących dziś przed Rzeczpospolitą.
Prezydent akcentował, że bezpieczeństwo musi być wyjęte poza nawias bieżącego politycznego sporu. Przywołał trwającą w Ukrainie wojnę i podkreślił, że Polska stoi dziś przed wyzwaniami, które wymagają szczególnie odpowiedzialnych i stanowczych decyzji.
Zdaniem Dudy szybka modernizacja i rozbudowa naszych sił zbrojnych jest koniecznością. Zadeklarował, że jako prezydent wspierał, wspiera i będzie wspierał wszystkie działania wzmacniające nasz potencjał obronny i nasze bezpieczeństwo militarne.
Chwalił też niedawne podpisanie kontraktu na zakup śmigłowców bojowych Apache, a także umowy na dostawę lekkich opancerzonych transporterów rozpoznawczych Kleszcz. Jak ocenił, są to przykłady dobrej kontynuacji "ambitnej linii modernizacyjnej" zapoczątkowanej przez rząd PiS.
Prezydent podziękował wicepremierowi, szefowi MON Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi zarówno za doprowadzenie do podpisania tych kontraktów, jak i dobrą współpracę w zakresie bezpieczeństwa, a także za zainicjowany przez niego program nowoczesnego wyposażenia indywidualnego żołnierzy.
Jako powód do dumy prezydent uznał również fakt, że Polska wydaje ponad 4 proc. PKB na obronność i nasze plany przeznaczania na ten cel 4,7 proc. PKB w przyszłym roku.
Bezpieczeństwo - wskazywał Duda - to jednak nie tylko wzmacnianie armii, ale także ochrona granic. Przypomniał w tym kontekście o trwającym od 2021 r. ataku hybrydowym na polskie granice, sterowanym przez białoruskie i rosyjskie służby.
Prezydent wyraził zadowolenie z tego, że rząd Donalda Tuska "nareszcie dołączył do obrońców granicy", choć za czasów PiS obecnie rządzący "atakowali Straż Graniczną, wojsko, szydzili z obrońców polskich granic". "Teraz nastąpiła zmiana o 180 stopni. Lepiej późno niż wcale, ale trzeba pamiętać, że nigdy za swoje skandaliczne słowa i działania państwo nie przeprosiliście" - wypomniał Duda.
Jednocześnie prezydent skrytykował przyjętą przez rząd strategię migracyjną, która zakłada m.in., że w przypadku zagrożenia destabilizacji państwa przez napływ imigrantów możliwe powinno być czasowe i terytorialne zawieszanie prawa do przyjmowania wniosków o azyl. Zdaniem Dudy, propozycja ta nie posłuży uszczelnieniu naszej granicy i ograniczeniu nielegalnej migracji.
Duda przypomniał, że Polska ma tradycję wspierania dążeń wolnościowych innych narodów i dawania schronienia ludziom, którzy o wolność walczą. "Tymczasem w myśl zapowiadanych przez premiera zmian, wielu ludzi szykanowanych przez reżim Łukaszenki nie będzie mogło schronić się w Polsce" - wskazał.
"Powiedzmy wprost: Putin i Łukaszenka próbują zdestabilizować sytuację na naszej granicy, w UE, a państwa odpowiedzią na to jest pozbawienie bezpiecznego schronienia osób, które Putin i Łukaszenka wsadzają do więzień i prześladują. To chyba jakaś fatalna pomyłka" - ocenił prezydent.
Kolejnym wątkiem z wystąpienia prezydenta był rozwój Polski. W ocenie Dudy realizacja takich projektów, jak budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego wraz z siecią połączeń kolejowych, portu kontenerowego w Świnoujściu, polskich elektrowni atomowych, czy rozbudowywanie portów w Gdańsku i Gdyni powinny być "absolutnym priorytetem rządu Rzeczypospolitej, także rządu premiera Donalda Tuska".
Jak mówił, CPK to ogromne przedsięwzięcie infrastrukturalne, które nie tylko uczyni Polskę ważnym, czy wręcz kluczowym w naszej części Europy węzłem komunikacyjnym, ale także stworzy tysiące nowych miejsc pracy. "CPK to symbol naszego dążenia do nowoczesności, naszej ambicji, by nie tylko nadążać za zmianami, ale także by tworzyć warunki do ich wyprzedzania" - dodał.
Duda zachęcał też do wykorzystywania potencjału wybrzeża Morza Bałtyckiego. Mówił o konieczności inwestycji w rozwój portów, by stawały się one nowoczesnymi centrami logistycznymi. "Nowoczesne porty to w efekcie silna gospodarka, a Polska dzięki swojemu położeniu geograficznemu ma szansę stać się jednym z kluczowych graczy w międzynarodowym handlu" - dodał.
Koniecznością - według prezydenta - jest również budowa elektrowni atomowych. "To krok w kierunku niezależności energetycznej, kluczowej w obliczu globalnych wyzwań klimatycznych i geopolitycznych" - powiedział. "Elektrownie atomowe to przyszłość polskiej energetyki" - dodał.
Tymczasem - jak zarzucił Duda - wielkie inwestycje zostały zepchnięte przez koalicję rządzącą na dalszy plan, zaś energia i zasoby państwa zostały przekierowane na "organizowanie polowań na czarownice" oraz "medialne spektakle przed komisjami śledczymi, które w zasadzie niczego nie ustaliły".
Prezydent mówił też, że ostatnia dekada to w większości czas spektakularnego rozwoju Polski, jednak w dużej mierze jest to efekt decyzji podjętych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. "Co się stało przez ostatni rok od wyborów parlamentarnych, że deficyt budżetowy został tak drastycznie powiększony? Skąd niepokojące informacje o stanie finansów publicznych? Dlaczego rekordowe zyski spółek Skarbu Państwa dzisiaj gwałtownie spadają? Czy czeka nas powrót do obowiązującej podczas poprzednich rządów premiera Donalda Tuska filozofii rządzenia pod hasłem +pieniędzy nie ma i nie będzie+?" - pytał prezydent.
Według niego, takie pytanie stawiają sobie Polacy, m.in. w związku z zapowiedziami zamykania szpitali i ograniczenia dostępności usług medycznych ze względów finansowych.
Prezydent docenił współpracę z rządem podczas niedawnej powodzi na południu Polski. "To dowód na to, że tam, gdzie rząd wykazuje dobrą wolę współpracy, wspólnie możemy zrobić wiele dobrego" - mówił. Prezydent podziękował jednocześnie ministrowi rolnictwa Czesławowi Siekierskiemu za deklarację dotyczącą programu pomocowego dla gospodarstw rolnych dotkniętych w tym roku klęskami żywiołowymi, w tym suszą, gradobiciem i powodzią.
Jednak - jak wskazał Duda - mimo tych pozytywnych przykładów, są sprawy, w których rząd nie ma dobrej woli. Jedną z nich jest obsada polskich placówek dyplomatycznych. Duda zarzucił rządowi Tuska, że łamie obowiązującą przez ostatnie 35 lat zasadę, zgodnie z którą prezydent, rząd i Sejm współdziałali przy powoływaniu ambasadorów. "Dlatego to rząd ponosi pełną odpowiedzialność za to, że Polska ma dzisiaj w wielu krajach obniżoną reprezentację dyplomatyczną i że polskie placówki dyplomatyczne mają przez to ograniczoną możliwość działania" - powiedział prezydent.
Kolejnym obszarem polityki rządu krytykowanym przez prezydenta był wymiar sprawiedliwości. Prezydent przekonywał, że nigdy nie kwestionował prawa rządu do przeprowadzania reform, jednak jego zdaniem dzisiaj funkcjonujemy w trybie "uchwałokracji", w którym uchwały próbuje się podnosić do rangi ustaw. Prezydent uznał to za "prawniczą i ustrojową herezję" i zwrócił uwagę, że jest złamaniem konstytucji.
Za skandal uznał też stygmatyzowanie sędziów poprzez nazywanie ich "neosędziami". "To kłamliwe i celowo poniżające określenie ma dodatkowo wprowadzać chaos i zamęt, a w gruncie rzeczy także zastraszać tych sędziów" - powiedział prezydent. Podkreślił, że wyroki wydane przez powołanych przez niego sędziów obowiązują i są ważne dla ludzi. Ocenił, że "kwestionowanie ich legalnego statusu oznacza w istocie podważanie samego fundamentu państwa, jakim jest wymiar sprawiedliwości".
Wskazując na brak rozliczeń sędziów po upadku komunizmu, prezydent mówił, że w wymiarze sprawiedliwości wolnej Polski pozostawiono sędziów "splamionych przynależnością do PZPR" i "odpowiedzialnych za polityczne wyroki przeciwko członkom antykomunistycznej opozycji". "Kiedyś zabrakło odwagi do rozliczenia sędziów komunistycznych, a dziś chcecie łamać +kręgosłupy+ sędziom w wolnej Polsce. Nigdy się na to nie zgodzę" - oświadczył Duda.
Zdaniem prezydenta, jeśli gdzieś w systemie sądownictwa jest problem, to problemem jest rząd, "który wybiera sobie wyroki". "Jeśli wyrok jest po myśli rządu, to rząd uznaje sąd albo instytucję, która taki wyrok wydała. Jeśli nie, to sąd albo instytucja uznawany przez rząd nie jest. Taką mamy dzisiaj rzeczywistość. Trudno o większą hipokryzję" - powiedział Duda.
Prezydent mówił też o sporze o Prokuratora Krajowego, którego efektem może być podważanie czynności prokuratorskich, aktów oskarżenia, kontroli operacyjnych, a w konsekwencji niemożność ukarania sprawców przestępstw i zadośćuczynienia ich ofiarom. Jego zdaniem, osobistą odpowiedzialność za to ponosi premier i minister sprawiedliwości.
Duda zarzucił Tuskowi, że próbując usprawiedliwiać "akty bezprawia", mówi o "demokracji walczącej". "Zasłanianie się takimi określeniami, jak +demokracja walcząca+ nie sprawia, że łamanie prawa przestaje być łamaniem prawa. Panie premierze, Polska nie potrzebuje dziś żadnej +demokracji walczącej+, Polska potrzebuje dziś tylko demokracji dobrze działającej, po prostu demokracji" - oświadczył Duda.
Kończąc swoje przemówienie prezydent zwrócił uwagę, że niektórzy wyliczają mu dni pozostałe do końca kadencji prezydenckiej. "Obiecuję państwu solennie, że do ostatniej chwili mojej prezydentury będę kierował się tylko i wyłącznie dobrem naszej ojczyzny i obywateli" - oświadczył.
"Ci z państwa, którzy liczą czas, zwłaszcza w mediach, do sierpnia przyszłego roku, opatrzeni uśmiechami obywateli, popełniają grzech pychy. Jeszcze nie wygrali wyborów prezydenckich, a już odliczają, zamiast zająć się pracą dla Polski i Polaków, tu i teraz" - zaznaczył Andrzej Duda.
Prezydent podkreślił, że Polska to więcej niż władza, kadencje i przywileje. "Władza przychodzi i odchodzi, takie są reguły demokracji i dobrze, a Polska musi trwać. Wielu o tym zapomina, że Polska to ponad 1050 lat wielkiej historii, a przed nami, mimo ogromnych wyzwań, głęboko w to wierzę, dobra przyszłość" - podkreślił Duda.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).