Miał polską duszę

Kard. Stefan Wyszyński miał doskonałą znajomość polskiej duszy i był człowiekiem bardzo otwartym na świat, choć uważany był za człowieka konserwatywnego – mówi KAI kard. Józef Glemp.

Reklama

Co Ksiądz Prymas ma na myśli?

– Trzeba ukazać te cnoty i dobro, które ludzkość od wieków zawdzięcza Kościołowi. Tymczasem dziś, więcej niż o zasadach głoszonych przez Kościół, mówi się o pedofilii w jego szeregach. Kościół usiłuje się przedstawić nie jako instytucję głoszącą wartości, ale jako środowisko przestępców. A tymczasem – jak wykazały liczne badania – pedofilia wśród księży występuje o wierze rzadziej niż w innych środowiskach. Jest jakimś „ułamkiem” na tle innych środowisk. Zapomina się, że niemal trzy tysiące polskich kapłanów zginęło w obozach koncentracyjnych. A złożyli ofiarę ze swego życia wyłącznie za to, że służyli ludziom i Bogu. Nie można tego przekreślić.

Co najbardziej Ksiądz Kardynał cenił u Prymasa Wyszyńskiego?

– Równowagę, przemyślane decyzje, to że nie zmieniał decyzji pod wpływem chwili czy nacisków. Imponowała mi jego ogromna pracowitość, przy niezbyt tęgim zdrowiu. Także jego otwartość. Znał bardzo dobrze wiele środowisk w całej Polsce. Z wieloma z nich podtrzymywał kontakty, z ludźmi o różnych poglądach i zapatrywaniach. Nie był zamknięty w jednym kręgu.

Był człowiekiem bardzo otwartym na świat, choć uważany był za człowieka konserwatywnego. Niektórzy bali się go jako „czerwonego kardynała”, niebezpiecznego, przenikniętego duchem komuny. Był zwolennikiem reform i zaprowadzenia nowego ładu. To, co podziwiam u niego to jednak postawę kompromisu, liczył na to, że w tym kompromisie Kościół może wygrać. To go różniło od niektórych, uchodzących za nieugiętych pasterzy Kościoła w innych krajach socjalistycznych. Jednak ta „elastyczność” naszego Prymasa wyszła na dobre Kościołowi. Dzięki niej udało się wyhamować te ciosy, które Kościół mogły zniszczyć.

Poza tym kard. Wyszyński miał doskonałą znajomość polskiej duszy i mógł na tę duszę liczyć. Liczył, że te instytucje, które nawet miały na celu niszczenie Kościoła, mimo wszystko Kościołowi będą służyły. Tak było np. z obsadzeniem wikariuszy kapitulnych po zdjęciu administratorów apostolskich na Ziemiach Zachodnich. Prymas żadnego nie kwestionował, wszystkich zatrzymał, co było ryzykowne. Naturalnie, czynił to za wiedzą Stolicy Apostolskiej. Jego intuicja jednak sprawdzała się. To była mądrość Prymasa, bo znał na wskroś duszę ludzką i mądrość ludzi, nawet tych, którzy decydowali się na współpracę z reżimem. W końcu okazywało się, że nie zawsze uderzali oni w Kościół, jak tego chciał komunizm, ale pracowali na jego rzecz.

Podobnie było z Akademią Teologii Katolickiej, która została utworzona, by w perspektywie stanowić „drugi Zagorsk”, by wyrzucić teologię z uniwersytetów i skomasować w jednym miejscu. Także seminaria i inne uczelnie miały się tam znaleźć. Prymas pozwolił ATK funkcjonować, za co był krytykowany. Przewidywał jednak, że ATK będzie ośrodkiem, gdzie prawdziwy duch Kościoła zwycięży. I tak się stało, bo zawierzył ludziom, których znał. To dodatkowy motyw, by uczelnia ta nosiła dziś nazwę Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7