Nigdy nie pozwalał przegrać w piłkę kardynałowi Wojtyle, chętnie śpiewał, żartował, opowiadał dowcipy – mówi o kardynale Wyszyńskim Barbara Dembińska, która od 1970 roku pracowała w Sekretariacie Prymasa Polski.
Wiadomo, że Kardynał Wyszyński dużo czytał. Czy miał swoje ulubione lektury?
– Ojciec, bo tak go nazywaliśmy, uwielbiał powieści Kornela Makuszyńskiego. Chętnie też czytał „Alchemię słowa” Parandowskiego czy Sienkiewiczowską „Trylogię”. Nadto przeglądał wszystkie książki, które przynosili mu autorzy, wśród nich publikacje ekonomiczne czy z dziedziny fizyki. Można powiedzieć, że w dużym stopniu przeznaczał urlop na czytanie. Zawsze powtarzał: spędzać wakacje to nie znaczy leniuchować. W myśl tej zasady Ojciec organizował nam też tzw. akademie historyczne. Czytaliśmy wtedy wspólnie książki z historii Kościoła i Polski, Ksiądz Prymas tłumaczył nam wiele rzeczy, uaktualniał. Naprawdę wiele wówczas skorzystaliśmy, do dziś jestem Ojcu za to bardzo wdzięczna.
A czy pamięta Pani swoje pierwsze spotkanie z kardynałem Wyszyńskim?
– Tak, doskonale pamiętam. Miało ono miejsce w kościele akademickim św. Anny w Warszawie. Ksiądz Prymas przyjechał tam na zakończenie rekolekcji wielkopostnych. Pamiętam, że ogromne wrażenie wywarły na mnie wtedy słowa, jakimi zwykł zresztą zawsze rozpoczynać swe homilie i przemówienia: „Umiłowane dzieci Boże, dzieci moje”.
Dlaczego wywarły one na Panią tak wielkie wrażenie?
– Ze względu na sposób, w jaki Ksiądz Prymas je wypowiedział. Z jednej strony – z jakąś niezwykłą powagą i dostojeństwem, z drugiej zaś czułam, że kryje się za tym wielkie serce. I wiedziałam, że to, co mówi jest autentyczne. Że nie jest to żadna gra ani poza.
W roku 1968 odkryłam swoje powołanie do życia w Instytucie Prymasowskim, który założył kard. Wyszyński. Później otrzymałam propozycję pracy w Sekretariacie Prymasa Polski. Od 1970 roku aż do śmierci Ojca w roku 1981, mogłam obcować z nim na co dzień. Wraz z upływem czasu, utwierdzałam się w przekonaniu, że jest to człowiek nie tylko wielkiej dobroci i wielkiego serca, ale na prawdę święty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.