Fragment kardy z dziennika Błogosławionego
Fragment kardy z dziennika Błogosławionego
Józef Wolny /Foto Gość

Wakacyjne odkrywanie błogosławionego Michała Sopoćki

Brak komentarzy: 0

Małgorzata Głowacka

publikacja 09.10.2025 09:11

Ta podróż przyniosła odkrycia i zaskoczenie.

Gdy wybierałam się na Podlasie wiedziałam, że jednym z głównych punktów mojego  pobytu tam będzie miasto Białystok i miejsce, gdzie ostatnie swe lata życia spędził obecnie błogosławiony ks. Michał Sopoćko, spowiednik św. s..Faustyny. Rzeczywistość okazała się jednak ciekawsza o oczekiwań

Kto chce żyć pobożnie, ma się przygotować na prześladowanie

Bł. ks. Michał Sopoćko ostatnie lata swego życia (1947 do 1975) spędził właśnie w Białymstoku. Pozostały tu ślady jego apostolskiej obecności, które wyznaczają dziś szlak pielgrzymi. Kraków ma sanktuarium w Łagiewnikach, któremu patronuje św. Faustyna Kowalska Apostołka Orędzia Miłosierdzia Bożego a Białystok głosiciela prawdy o Bogu Miłosiernym – bł. ks. Michała Sopoćkę. Boże zrządzenie połączyło ich losy w Wilnie. Tam też krystalizowało się ich życie duchowe, stamtąd oboje ponieśli Orędzie Jezusa Miłosiernego w świat. Obydwa miasta bywają zwykle też nazywane Miastami Miłosierdzia.
 
Ks. Sopoćko studiował w seminarium w Wilnie, tam też otrzymał święcenia kapłańskie i tam zajmował się pracą dydaktyczno-naukową w Seminarium Duchownym oraz na Uniwersytecie Stefana Batorego, aż do zamknięcia obydwu instytucji w czasie II wojny światowej. Zagrożony aresztowaniem za m.in. organizację potajemnych kursów katechetycznych, w sierpniu 1947 r. wyjechał do Białegostoku. Po ucieczce przed Sowietami z Wilna zamieszkał w małym komunalnym mieszkaniu przy ul. Złotej. Potem na początku lat 70., gdy potrzebował już opieki z racji wieku, zamieszkał na stałe w pokoju, który udostępniły mu Siostry Misjonarki Świętej Rodziny przy ul. Poleskiej 42. Postać starszego, idącego powoli, skupionego kapłana wpisała się na stałe w pamięć wiernych uczestniczących w nabożeństwach w kaplicy, a także mieszkańców, których spotykał na swej drodze do domu. Do ostatnich dni, nieraz z wielkim już trudem, posługiwał w kaplicy i pracował w domu, przygotowując ostatnie publikacje dotyczące Miłosierdzia Bożego.

Najciemniej pod latarnią – wiadomo nie od dziś. „Im więcej dusza kocha, tym mniej zdaje się jej, że kocha” – pisał ks. Sopoćko. Oceniał siebie niezwykle surowo. – Był pełen pokoju. Stateczny, opanowany, mądry. I bardzo pokornym. Nie żądał żadnych przywilejów, nie narzucał się. Nie chciał, by ktoś mu usługiwał. W drewnianym domku z zegarem ustawionym na godz. 15 ksiądz Michał wraz z mieszkającymi tu siostrami przyjmował cios za ciosem. Ufał proroczym słowom, które usłyszał od prostej zakonnicy drugiego chóru, że „zobaczy dzieło Bożego miłosierdzia jakby w całkowitym zniszczeniu”, ale doświadczanie tego na własnej skórze wymagało heroizmu. Ks. Sopoćko nie doczekał przecież zniesienia wydanej w 1959 roku notyfikacji zakazującej kultu Bożego Miłosierdzia. „Obiecała pomagać mi z nieba” – wspominał w Białymstoku Faustynę, słysząc, że we wrześniu 1953 roku negatywną opinię o obrazie Jezusa Miłosiernego na posiedzeniu episkopatu wydał biskup przemyski Franciszek Barda. W efekcie episkopat zalecił usunięcie z kościołów obrazów Miłosiernego, a 15 marca 1958 roku arcybiskup Antoni Baraniak rozesłał do biskupów w kraju i za granicą oświadczenie, że kult Miłosierdzia Bożego opiera się na zmyślonych faktach. „Wszystko, co mnie spotyka, znosić z wielkim pokojem, cierpliwością, nie bronić się, gdy całe zawstydzenie będzie na mnie spadać niewinnie” – notował na Podlasiu ks. Michał. „Kto chce żyć pobożnie, ma się przygotować na prześladowanie. Winniśmy już w tym życiu zmartwychwstać duchowo”. I tak odszedł do Pana w opinii świętości, dnia 15 lutego 1975 roku nie doczekawszy się rozwoju dzieła.
 
Tylko tyle pozostało?

Dziś gdy zwiedzam pokój, gdzie swe ostanie lata spędzał ks. Michał uderza mnie przede wszystkim prostota tego miejsca. Malutki pokoik, proste łóżko, biurko, klęcznik… W przedpokoju parę osobistych drobiazgów i fragmenty rożnych listów. Za szybą umieszczono jego pelerynę. Największe wrażenie wywierają jednak na mnie ogromnie zniszczone buty. Siostra zakonna, która mi tu przez moment towarzyszy mówi, że ks. Michał niejednokrotnie dostawał w prezencie nowe buty i inne rzeczy, ale zawsze oddawał je ubogim, bardziej potrzebującym. Z ciekawostek…w stojącym obok biurka telefonie można po podniesieniu słuchawki usłyszeć autentyczny głos ks. Sopoćki z fragm. jego kazań.
 
Ksiądz Michał umarł 50 lat temu, we wspomnienie świętego Faustyna, patrona siostry Kowalskiej. Czuwające u jego wezgłowia siostry usłyszały krzyk. „Wyglądało to na walkę. Jego wzrok był utkwiony w jeden punkt i wyrażał niepokój, jakby kogoś widział” – opowiada siostra. „W pewnym momencie ks. Sopoćko spojrzał na walizkę, która leżała na szafie. Siostry zapytały, czy mają ją zdjąć, a on potwierdził skinieniem głowy. Gdy ujrzał zawartość walizki, znów kiwnął głową, że wszystko, co trzeba, jest przygotowane na śmierć, między innymi fioletowy rzymski ornat i haftowana alba”. „Znając słabość moją, ufam tylko miłosierdziu Zbawiciela mego: Jezu, ufam Tobie!” – zapisał w dzienniku i z tą myślą dotrwał do końca.
 
Zmarł otoczony opieką i modlitwą sióstr ze zgromadzenia o które prosił sam Jezus („Pragnę, aby Zgromadzenie takie było, aby wielbiło, głosiło i wypraszało miłosierdzie Boże całemu światu”). Początkowo pochowano go na cmentarzu parafii Wniebowzięcia NMP w Białymstoku, ale po 13 latach, po ekshumacji, szczątki przeniesiono do kościoła pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego.

Cud księdza Michała Sopoćki
 
9 marca 1989 roku nad Białymstokiem zawisła groźba zagłady. W środku nocy doszło do katastrofy kolejowej – na skutek pęknięcia szyny toru kolejowego między stacjami Białystok Fabryczny a Białystok Centralny wykoleił się pociąg towarowy z ZSRS. Na pobocze stoczyły się cztery cysterny, które wypadły z szyn: każda z nich zawierała od 43 do 52 ton ciekłego chloru w stężeniu 99,9 procent. Substancja zaczęła wyciekać z uszkodzonych cystern. Tej nocy wiał wiatr północny, czyli w stronę centrum miasta. Większość mieszkańców pogrążona była we śnie. Nikt nie był przygotowany do katastrofy. Nie było żadnych ekip gotowych do akcji ratowniczej. Gdyby nastąpił wyciek chloru z uszkodzonych cystern, życie biologiczne w Białymstoku zostałoby unicestwione. Specjaliści orzekli jednoznacznie, że nigdy w historii nie zawisło nad miastem większe niebezpieczeństwo. Do zagłady jednak nie doszło. 

Wypadek wydarzył się w miejscu, które położone jest pomiędzy dwoma charakterystycznymi punktami. Pierwszy z nich to kaplica Świętej Rodziny przy ulicy Poleskiej 42, gdzie przez dwadzieścia lat pełnił posługę duszpasterską i gdzie zmarł ks. Michał Sopoćko a drugi punkt to kościół Bożego Miłosierdzia, w którym od 1 czerwca 1988 roku przechowywane były doczesne szczątki spowiednika s.Faustyny. Przeniesienie ciała ks. Sopocki z cmentarza farnego do nowo wybudowanej świątyni było związane z procesem beatyfikacyjnym, który rozpoczął się na szczeblu diecezjalnym w 1987 roku. Wielu katolików w Białymstoku uważało, że uratowanie miasta przed ekologicznym kataklizmem stało się możliwe jedynie dzięki wstawiennictwu Sługi Bożego Michała Sopocki. Wkrótce po zdarzeniu białostoccy wierni wysłali do arcybiskupa Kisiela memoriał, w którym pisali, że to Boże Miłosierdzie uratowało miasto. „Gdyby tak nie było – przekonywali – nie byłoby nikogo z nas wśród żywych! Białystok i okolice stanowiłyby jeden wielki cmentarz! Miłosierdzie Boże uprzedziło nas łaskami, zachowując od nagłej i niespodziewanej śmierci, od kalectwa i strasznych cierpień”.

Pięć lat później na miejscu katastrofy mieszkańcy Białegostoku ustawili granitowy krzyż z napisem: Jezu ufam Tobie! W tym miejscu 9 III 1989 r. wykoleił się pociąg ze śmiercionośnym chlorem. Krzyż ten – ku pamięci i przestrodze – wznieśli ufni w Miłosierdzie Boże i wstawiennictwo Sługi Bożego Ks. Michała Sopoćko 1888-1975 mieszkańcy Białegostoku. 4 VI 1994 r.”. W miejscu tym każdego roku zbierają się ludzie, by pomodlić się i podziękować za ocalenie miasta.

Ocalenie Białegostoku przed katastrofą wzmocniło w jego mieszkańcach przekonanie o świętości ks. Sopocki. Nowy grób kapłana w kościele Bożego Miłosierdzia stał się miejscem, gdzie wiele osób przychodziło się modlić i prosić o łaski. W roku 1993 zakończył się proces beatyfikacyjny Sługi Bożego na szczeblu diecezjalnym, rozpoczął zaś na szczeblu watykańskim. W 2002 roku do Kongregacji ds. Świętych w Rzymie trafiła opracowana przez ks. Henryka Ciereszkę obszerna biografia ks. Sopocki, zestawiona w tzw. Positio, która uzyskała pozytywną ocenę teologów i kardynałów. 20 grudnia 2004 roku Jan Paweł II promulgował dekret o heroiczności cnót kapłana. Trzy lata później zatwierdzony został cud przypisywany wstawiennictwu ks. Sopocki. Owym cudem było uratowanie życia młodego człowieka, który zażył śmiertelną dawkę trucizny i nie miał prawa jej przeżyć.

Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku
 
Błogosławiony ks. Michał Sopoćko ma w tej świątyni swoje miejsce. Jego kaplica znajduje się po prawej stronie, oddzielona od bocznej nawy kompozycją z kamieni, pośrodku której stoi zabytkowy krzyż. Na frontowej ścianie umieszczony jest obraz ukazujący błogosławionego w postawie stojącej, pełnego powagi i majestatu, ubranego w komżę i stułę (wzorowane na autentycznych). Ma to szczególną wymowę w kaplicy, gdzie znajduje się konfesjonał, w którym ks. Michał spowiadał oraz wykonany przez niego klęcznik. Twarz uwznioślona i otoczona aureolą. Ks. Michał zwrócony w stronę tabernakulum, odmawia na różańcu Koronkę, trzymając w lewej ręce Dzienniczek. Na jego postać padają promienie, tryskające z wizerunku Jezusa Miłosiernego umieszczonego w centralnym miejscu prezbiterium. Nad obrazem błogosławionego widnieją słowa z Dzienniczka, wypowiedziane przez Chrystusa do Siostry Faustyny: „Jest to kapłan według serca Mojego”. Siostra Faustyna zapisała w Dzienniczku słowa oddające treść obrazu: „W pewnym momencie widziałam ks. Sopoćkę modlącego się, który rozważał sprawy te, ujrzałam, jak nagle zarysował się krąg światła nad jego głową” (Dz. 762). Relikwiarz z motywem krzyża o przedłużonych ramionach, umieszczony jest u stóp obrazu. Nad nim mniejszy relikwiarz wykorzystywany do noszenia w czasie procesji.

Ciągle inspirujący

W czasie mszy św. beatyfikacyjnej ks. Dziwisz zauważył: „Potrzeba było mądrości, duchowej wrażliwości i świętości życia księdza Michała, by w wizjach prostej Siostry rozpoznać Boże przesłanie skierowane do całego świata”. Kardynał przypomniał, że Opatrzność posłużyła się kapłanem, by niezmienna prawda o Miłosierdziu Bożym dotarła w sposób szczególny do umysłów i serc ludzi dwudziestego wieku. Ten wiek naznaczony był w sposób szczególny okrutnymi systemami totalitarnymi, usiłującymi pozbawić człowieka nadziei, odzierającymi go z godności, skazującymi na poczucie bezsensu i rozpaczy. Pośród wszystkich mroków, codziennego zmagania się ze złem i trudnych doświadczeń towarzyszących człowiekowi od zarania jego życia na ziemi, potrzebny był promień światła i nadziei. Tym promieniem było dobitne przypomnienie prawdy, że nasz los jest w ręku miłosiernego Boga”.

W czasie obchodów kolejnej rocznicy abp Guzdek podczas Mszy św. w białostockim sanktuarium Miłosierdzia Bożego mówił wprost – „Był czas wielkich apostołów Bożego Miłosierdzia: św. Faustyny, bł. Michała Sopoćki, św. Jana Pawła II. Teraz jest nasz czas! Teraz to my mamy głosić prawdę o Bogu miłosiernym i swoim życiem to potwierdzać”. Arcybiskup rozpoczął homilię refleksją nad dwiema drogami, jakie człowiek ma do wyboru – drogą życia i błogosławieństwa lub drogą śmierci i przekleństwa. – Niezwykle ważne są przywołane przed chwilą słowa: Starajcie się zrozumieć! To wezwanie do wejścia na drogę mądrości, rozeznawania i poszukiwania prawdy – wezwanie dla każdego człowieka, podjęte także przez ks. Michała Sopoćkę. Ta droga doprowadziła go do zanurzenia się w tajemnicy Bożego miłosierdzia – mówił.

Bo autentyczne miłosierdzie Jezusowe idzie zawsze w parze z prawdą i ewangelicznym radykalizmem. Bo miłosierdzie to nie odrzucenie prawdy o ludzkiej słabości i grzechu, ale wezwanie do nawrócenia i pokuty – dodał. Miłosierdzie Boże nigdy nie jest narzucone, ale proponowane! Jeśli w swojej wolności chcesz, możesz z niego korzystać, ale tylko do czasu zakończenia ziemskiej pielgrzymki”.

Abp Guzdek zaznaczył, że dziś to my dziś jesteśmy wezwani do głoszenia prawdy o Bożym miłosierdziu i pomagania innym w jego odkrywaniu, gdyż „każdy ma swój czas”. Poczujmy się dziś na nowo zobowiązani przez ks. Sopoćkę do głoszenia prawdy o Bogu, który jest Miłością, «by nikt nie mógł się wymówić na sądzie, że nie wiedział o dobroci Bożej i nic nie słyszał o Jego miłosierdziu” – mówił.

Jadąc do Białegostoku nie zdawałam sobie sprawy że obchodzi ono uroczyście 50. rocznicę śmierci swego patrona i najbardziej znanego obywatela. I choć mój pobyt tu był nie długi, na zawsze pozostanie w mej pamięci. Bo poznanie człowieka z drugiej strony, w oparciu o jego doczesne otoczenie, osobiste drobiazgi i dowody świętości, staje się bardziej wiarygodne i namacalne. I trwa na zawsze.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..