Poseł Jan Filip Libicki przesłał do dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza ryzyka list otwarty. "Za przyczyną Ojca mediów Kościół postrzegany jest jako instytucja, w której wewnętrzne życie wkradła się polityka z jej doczesnymi celami" - pisze poseł.
Oto pełny tekst listu:
Przewielebny Ojcze Dyrektorze,
Jak Ojciec wie, od pewnego czasu, przygotowuję projekt ustawy o zmianie Ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. W wywiadzie zatytułowanym „Nie gramy w jednej orkiestrze” (Nasz Dziennik, 14-15 maja 2011), zarówno Ojciec jak też prowadząca wywiad dziennikarka formułuje sugestie, że projekt ten jest efektem „wysługiwania się komuś” bądź też „wynajęcia się do zadań przeciwko kościelnej rozgłośni”. W związku z tak przykrymi oskarżeniami postanowiłem przesłać Czcigodnemu Ojcu kilka słów wyjaśnienia.
Wzmiankowany projekt zakłada nałożenie na nadawców społecznych - o ile w swych programach poruszają oni tematykę polityczną - obowiązku prezentowania opinii wszystkich głównych uczestników życia politycznego. Towarzyszyć ma temu zasada zrównoważonego przekazu, taka sama, jaka obowiązuje media publiczne. Wbrew informacjom, które od jakiegoś czasu pojawiają się w Radiu Maryja, Naszym Dzienniku i TV Trwam, rozwiązania te w żaden sposób nie mają na celu ograniczenia ich ewangelizacyjno-modlitewnej funkcji. Nie zmierzają również do utrudnienia im ich społecznego oddziaływania. Jeśli zaś dotyczą jakiejś sfery ich bieżącego działania, jest to sfera zaangażowania czysto partyjnego.
Przewielebny Ojcze,
Pozwoli Ojciec, że jako inicjator tego projektu, we własnym imieniu, podzielę się z Ojcem kilkoma refleksjami na temat zainicjowanych przez Ojca z takim sukcesem przedsięwzięć medialnych. Na wstępie jednak pragnę zaznaczyć, że czynię to z pozycji zaangażowanego katolika. Podczas mej parlamentarnej działalności byłem inicjatorem i sprawozdawcą poselskiego projektu nowelizacji Kodeksu Karnego zakładającego bezwzględny zakaz procedury In Vitro. W 2007 roku głosowałem za konstytucyjnym umocnieniem ochrony życia. Jestem też przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Prześladowaniom i Dyskryminacji Chrześcijan na Świecie oraz inicjatorem Apelu Sejmu RP w tej sprawie. Głosowałem również przeciw ratyfikacji przez Polskę Traktatu Lizbońskiego.
W pierwszym rzędzie chcę wskazać na wielkie zasługi, jakie u początków funkcjonowania zwłaszcza Radia Maryja, położył Ojciec w dziedzinie ochrony ludzkiego życia. Sam pamiętam połowę lat 90-tych, kiedy to podczas próby niekorzystnej zmiany obowiązującej ustawy o przerywaniu ciąży, mobilizował Ojciec tysiące ludzi dobrej woli, aby przeciwstawili się tym działaniom. W tej wielkiej społecznej mobilizacji brałem udział również i ja. Pamiętam dobrze, jak wielkie uczucie wdzięczności wobec Ojca towarzyszyło mi, gdy widziałem owe setki ludzi, które na wezwanie Radia, były gotowe do społecznej aktywności w tej sprawie. Pamiętam następnie tysiące podpisów, które pod koniec lat 90-tych w poznańskiej Arenie, złożyli słuchacze Radia Maryja. Były one kluczowym wsparciem dla protestu przeciw zbrodniczemu procederowi eutanazji, który w Radzie Europy przedstawił następnie mój ojciec Marcin Libicki. Bez zaangażowania tego środowiska nie byłoby to absolutnie możliwe. Zasługi Ojca i Jego słuchaczy w tych sprawach będę zawsze podkreślał.
Kierując się zasadą rzetelności, muszę jednak zauważyć, że już wówczas w działalności Ojca pojawiały się inicjatywy, które budziły moje zdumienie. Idzie mi tu choćby o słynne sprawy TORMIĘSU i Stoczni Gdańskiej. Sprawy te wywoływały zdziwienie, ale było oczywiste, że obok nich nadal funkcjonuje głęboki przekaz społecznych treści katolickich. Nie pojawiały się również wątki wskazujące wprost na zaangażowanie partyjne. Stan ten zaczął się w istotny sposób zmieniać od 2007 roku. Wówczas to podczas inicjatywy Marszałka Sejmu Marka Jurka zmierzającej do konstytucyjnego umocnienia ochrony życia, zainicjowane przez Ojca media zajęły w sposób oczywisty niejednoznaczną postawę. Jej symbolem było zaproszenie do toruńskiego studia Jarosława Kaczyńskiego. Uczyniono to akurat w dniu, gdy projekt ten przepadł w Sejmie zaledwie kilkoma głosami, a zakamuflowanym autorem tej porażki był właśnie Jarosław Kaczyński. Rola śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest w tej sprawie niestety również dobrze znana. Od tego czasu kontrowersyjne przedsięwzięcia świeckie zaczęły dominować w działalności środowiska toruńskiego. Z istotną szkodą dla społecznych inicjatyw katolickich. Wystarczy tu wymienić choćby społeczne projekty zakazu procedury In vitro, czy w ostatnich tygodniach pełnej ochrony życia ludzkiego. Pod tym ostatnim podpisało się blisko 600.000 Polaków. Niestety trudno odnaleźć zaangażowanie środowiska toruńskiego w te inicjatywy. Ten obszar aktywności został bowiem w pełni zagospodarowany przez problematykę geotermii, obrony Polskich Lasów, czy Smoleńska. Wielokrotnie później od zaangażowanych słuchaczy Radia Maryja słyszy się, że nie poprą tego czy innego projektu katolickiego, bo np. właśnie zbierają podpisy by postawić urzędującego premiera przed Trybunałem Stanu.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).