W Polsce mamy wciąż liczne kadry apostolskie oraz rozbudowane katolickie instytucje, ale jednocześnie jest to Kościół o słabnącym autorytecie społecznym i spadających wskaźnikach religijności, szczególnie w młodym pokoleniu oraz w dużych miastach.
Znaczne siły apostolskie
Siły apostolskie wciąż są dość potężne. Nigdy w historii nie mieliśmy tak wielu duchownych – ich liczba sięga 32,5 tys. (łącznie z kapłanami zakonnymi). W pracę apostolską angażuje się także niemal 16 tys. sióstr zakonnych ze zgromadzeń czynnych, a także wspiera nas modlitwą 1, 2 tys. mniszek. Osoby konsekrowane modlą się, ewangelizują, prowadzą parafie i służą potrzebującym w kraju i na misjach. A jeśli chodzi o laikat, to w różne okołokościelne działania angażuje się co dziesiąty wierny, czyli ok. 2, 7 mln osób. Są oni aktywni w ponad 150 ogólnopolskich ruchach i stowarzyszeniach oraz w niemal 65 tys. mniej czy bardziej sformalizowanych grupach i wspólnotach w parafiach.
Wkład w kulturę i pomoc bliźnim
Poważny wkład Kościół wnosi w budowanie kultury i edukację społeczeństwa, m. in. sprawuje opiekę nad 12 tysiącami zabytków. Prowadzi trzy uniwersytety, dwie inne szkoły wyższe, sześć wydziałów teologicznych na uniwersytetach państwowych oraz ponad 500 szkół niższego szczebla.
Kościół jest drugą po państwie instytucją świadczącą pomoc potrzebującym: ubogim, chorym, niepełnosprawnym, bezrobotnym, uzależnionym i zmarginalizowanym. Caritas Polska wraz z Caritas diecezjalnymi tworzy znakomicie zorganizowaną i skuteczną ogólnopolską sieć kilkunastu tysięcy placówek. Niektóre posiadają stały personel a inne obsługiwane są przez niemal 100 tys. wolontariuszy. Z kolei zakony prowadzą ponad 8 tys. różnego rodzaju dzieł charytatywnych. Rozwija się też sieć poradni, jest to ok. 3 tys. placówek, świadczących pomoc rodzinom, w szczególności znajdującym się w sytuacji kryzysowej. Ważna i spektakularna jest pomoc, jaką Kościół i jego wierni udzielili milionom Ukraińców po rozpoczęciu rosyjskiej agresji. Nie ma w Polsce parafii, która nie udzieliłaby pomocy ofiarom tej wojny.
Kłopoty z wiarą
29,5 procent katolików do tego zobowiązanych pojawia się co niedziela w Kościele – poinformował we wtorek Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, a 13, 9 proc. systematycznie przystępuje do Komunii św. W porównaniu z okresem sprzed pandemii, praktykujących jest o 7 proc. mniej. Jest to najszybszy spadek praktyk religijnych w najnowszej historii Polski. Wciąż jednak jesteśmy jednym z najbardziej religijnych społeczeństw Europy.
Badania, zarówno te prowadzone przez pracownie świeckie jak i sam Kościół, potwierdzają tezę, że polskie społeczeństwo weszło w ostatnich latach w proces głębokich zmian w sferze religijnej. Do niedawna można było mieć nadzieję, że silna, masowa sekularyzacja jest czymś typowym dla zachodniej Europy, a u nas proces szybkiego rozwoju cywilizacyjnego może współgrać z zachowaniem dość powszechnej religijności. Dziś wydaje się, że Polska – jako kraj przynależący do kultury Zachodu – pójdzie podobną drogą co kraje zachodnie. Proces ten będzie jednak nieco powolniejszy oraz bardziej zróżnicowany w zależności od regionu geograficznego i konkretnego środowiska.
Fenomen większej odporności Polaków na nurty sekularyzacyjne potwierdzają dane z Francji czy Niemiec, gdzie procesy te w okresie swej największej intensywności przebiegały znacznie szybciej. O ile w Polsce poziom systematycznych praktyk w ciągu ostatniego trzydziestolecia 30-lecia spadł mniej więcej o połowę, to np. we Francji w latach najszybszej sekularyzacji (1965 – 1990) wskaźnik ten obniżył się z 21 % do 5 %, czyli czterokrotnie, a w Niemczech spadł w podobnym okresie z 46 % do 14 %, czyli trzykrotnie.
Wierzymy, ale rozluźniamy więź z Kościołem
O tempie zmian religijnych jakie następują w naszym kraju mówi dość dokładnie opublikowany tej jesieni raport „Kościół w Polsce 2023”. Choć wciąż utrzymuje się dość wysoki poziom deklaracji wiary w Boga (ok. 80 % społeczeństwa), to znacznie szybciej spada więź z Kościołem o czym świadczy spadek praktyk (29, 5 % systematycznie praktykujących). O ile w 1992 r. czyli u progu epoki wolności, 94 % Polaków deklarowało się jako wierzący, to w 2022 r. ich procent spadł do 79, 7 % czyli o 15 punktów procentowych. Znacznie szybszy jest spadek praktyk niedzielnych, z 50, 3 % w 1990 r. do 36, 9 % w 2019 r., 28 % w 2021 r. (okres pandemii) oraz do 29, 5 % w 2022 r. czyli po jej zakończeniu. Tak więc spadek praktyk niedzielnych w okresie 30 lat wolności wyniósł niemal połowę. Przez pierwsze dziesięciolecia miał on przebieg powolny, a silnie przyspieszył w ciągu ostatnich 5 lat, które naznaczone zostały pandemią, nagłaśnianymi skandalami w Kościele oraz silnym wybuchem nastrojów lewicowych po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w październiku 2020 r. Efekt tych zmian pokazują ogłoszone w tym tygodniu badania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, ukazujące 7 procentowy spadek praktyk religijnych w tym czasie. Należy uznać je za najbardziej wiarygodne spośród wszystkich badań, bowiem ich podstawą jest liczenie wiernych w świątyniach, a nie tylko deklaracje respondentów.
Natomiast odsetek ateistów, czyli osób deklarujących się jako całkowicie niewierzący w ostatnim 30-leciu wzrósł trzykrotnie z 2 % w 1992 r. do 3% w 2018 r. oraz 6 % w 2022 r. I tu znowu mamy najszybszy wzrost deklaracji niewiary w ciągu ostatnich 5 lat. Z kolei jako „raczej niewierzący” deklaruje się dziś 10 % badanych, czyli podobnie ilu jest „głęboko wierzących” – 9 % (badania CBOS).
Narastające zróżnicowanie
Badania wskazują na zmieniający się pejzaż polskiej religijności, a w szczególności pogłębiające się wewnętrzne jej zróżnicowanie. Jeśli chodzi o zróżnicowanie geograficzne to – jak wskazuje ISKK – najwyższy odsetek praktykujących jest w Polsce południowo-wschodniej: w diecezji tarnowskiej – 61, 5 %, w rzeszowskiej – 52 %, w przemyskiej – 49 % i w drohiczyńskiej – 40, 3 %. Zaś najniższy jest w diecezjach: szczecińsko-kamieńskiej – 17, 5 %, łódzkiej – 17, 8 %, koszalińsko-kołobrzeskiej – 18, 3 % oraz sosnowieckiej – 18, 7 %. W praktyce Polska – pod kątem religijności – jest krajem przepołowionym na dwa odmienne obszary: część północno-zachodnią, gdzie systematycznie praktykuje średnio co 5-ty wierny oraz Polskę południowo-wschodnią, gdzie praktykuje co drugi.
Nowym trendem jest gwałtownie narastające zróżnicowanie w ramach kolejnych generacji. Można powiedzieć, że w obszarze polskiej religijności istnieją dwa światy: badanych do 40 roku życia i tych powyżej 50 roku życia, ze stanem pośrednim, między 40 a 50 rokiem. Starsze pokolenie urodzone w latach 1956 – 1964 – którego ważnym doświadczeniem młodości była „Solidarność” oraz pierwsze pielgrzymki Jana Pawła II – zachowuje stabilność wiary, a spadek deklaracji osiąga zaledwie 3 %. Jest to pokolenie, w którym poziom deklaracji wiary przekracza wciąż 90 %, a niewiarę deklaruje zaledwie co 10-ty, natomiast regularnie praktykuje 53 % a nie praktykuje 16, 7 %. Poziom praktyk spadł w ciągu 30 lat o 13, 5 %.
W pokoleniu 40 – 50 – latków czyli urodzonych w latach 1965 – 1979 widać już pewne osłabienie postaw religijnych. Za wierzących uważa się 87, 5 % a za niewierzących 12, 5 %. Regularnie praktykuje 34 %, a nie praktykuje 22, 4 %. Regularnie praktykujących ubyło w ciągu 30 lat 26, 6 %.
Natomiast generacja młodych jest już całkiem inna. Im młodszy uczestnik badania, tym większe natężenie rezygnacji z praktyk i tym większe natężenie krytycznego nastawienia do Kościoła.
Młodzież na rozdrożu
Jeśli chodzi o najmłodsze pokolenie, to – wedle badań CBOS – 69% uważa się za wierzących, z czego zaledwie 4 % za głęboko wierzących. Za całkowicie niewierzących 12, 3 % a za raczej niewierzących 14, 7 %. Natomiast wśród jeszcze młodszych, czyli uczniów szkół średnich, tylko 47 % uważa się za wierzących, a 6, 4 % za głęboko wierzących. Za całkowicie niewierzących 22, 9 % a za raczej niewierzących 20 %.
O ile przynależność do Kościoła deklarowało w 2009 r. 90 % młodych, to w 2021 r. tylko 54 %. Jak więc widzimy, pokolenie to jest podzielone na niemal dwie równe części. Nieco ponad połowa młodych chce pozostać w Kościele, ale druga połowa się dystansuje. Taką sytuację mamy po raz pierwszy w historii Polski. Można mówić o zaburzeniu międzypokoleniowego przekazu wiary, który dotąd był jedną z charakterystycznych cech naszej narodowej tożsamości. Stanowi to olbrzymie wyzwanie dla Kościoła, widać, że jednym z najpilniejszych priorytetów jest praca z młodymi.
Kryzys powołań kapłańskich
Jednym z dość oczywistych skutków osłabienia religijności młodych jest spadek powołań kapłańskich i zakonnych – w ostatnim dwudziestoleciu liczba alumnów w seminariach duchownych zmalała aż czterokrotnie, z 6,8 tys. w 2000 r. do 1,7 tys. jesienią 2023 r. Skutkiem tego po pewnym czasie będzie coraz mniejsza obsada parafii i innych placówek duszpasterskich.
Jak wykazuje ISKK w swym najnowszym roczniku, ilość duchownych od kilku lat w Polsce nie rośnie, a liczba umierających jest wyższa niż nowo święconych oraz składających śluby zakonne. W porównaniu z ubiegłym rokiem liczba księży diecezjalnych spadła o 219, zakonnych o 200, a sióstr o ok. 400. W najbliższych latach proces ten przyspieszy, głównie na skutek zmniejszającej się liczby powołań. Szczególnie trudna sytuacja pod tym względem dotyczy zakonów żeńskich. O ile wśród młodych mężczyzn powołania w ciągu ostatnich 20 lat spady 4-krotnie, to wśród kobiet 6-krotnie.
Mniejsza ilość duchownych przełoży się na życie parafialne i wymusi nowe sposoby jego organizacji. Przez najbliższe lata rosnąć będzie liczba parafii z jednoosobową obsadą (poza dużymi ośrodkami miejskimi), a w następnym okresie najprawdopodobniej czekać będzie Polskę proces łączenia parafii, szczególnie na wsi, podobnie jak w krajach Zachodu.
Problem wielkich miast
O ile wciąż praktykuje polska wieś i niewielkie miasta – a także Kościół cieszy się tam silnym autorytetem – to gwałtownym zmianom podlegają największe polskie miasta (ponad 500 tys. mieszkańców), a w szczególności zamieszkująca w nich inteligencja. Jeśli chodzi o polską wieś, to 93, 5 % jej mieszkańców deklaruje się jako wierząca, a praktykuje regularnie 44, 3 %, natomiast całkiem nie praktykuje 13, 9 %. Z kolei w miastach do 100 tys. mieszkańców deklaruje wiarę 88 % mieszkańców, a systematycznie praktykuje 35, 2 %. Nie praktykuje 27, 6 %.
Zupełnie inaczej jest w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców. W 1992 r. wedle badań CBOS za wierzących uważało się 92 % mieszkańców największych miast. Natomiast w 2022 r. w tych samych miastach co trzeci mieszkaniec zadeklarował brak wiary (34, 9 %). Jako wierzący określa się 65, 1 % mieszkańców dużych miast. Jest to spadek trzykrotnie wyższy od średniej krajowej.
Podobnie jest z praktykami religijnymi. W 1992 r. praktykujących regularnie w największych miastach było 52 %. Dziś tylko 23, 9 % mieszkańców największych miast deklaruje, że praktykuje regularnie, natomiast nieregularnie 32 %, a odsetek w ogóle niepraktykujących osiągnął 44, 2 %. Ponadto 34 % deklaruje się jako całkowicie niewierzący. Oznacza to, że niemal połowa mieszkańców Warszawy, Krakowa, Łodzi, Wrocławia i Poznania nie ma już żadnego kontaktu z Kościołem, a systematyczny kontakt ma zaledwie co czwarty.
A skoro ponad połowę mieszkańców tych miast stanowią ludzie z wyższym wykształceniem (61 %), pokazuje to problem jaki zaczyna mieć z wiarą polska inteligencja. Odnosi się wrażenie, że środowisko to powraca do standardów okresu przedwojennego, gdzie duża część inteligencji deklarowała brak wiary i odnosiła się z olbrzymim dystansem do Kościoła. Powrót warstw inteligenckich do Kościoła przypadł na ostatnie 15-lecie PRL, kiedy Kościół tworzył przestrzenie wolności i inicjował wiele działań kulturalnych. Nastąpiło też bliskie spotkanie ludzi inaczej myślących na gruncie opozycyjnym, co skutkowało później mocno religijną atmosferą w „Solidarności”. Dziś kapitał ten stopniowo tracimy.
Autorytet i pozytywne oceny Kościoła
Słabnie też autorytet Kościoła mierzony pozytywnymi ocenami jego działalności – w ostatnim dziesięcioleciu jest to spadek z ok. 65 proc. do 46 proc. Poziom tego spadku jest uzależniony od pokolenia oraz środowiska.
Ocena działalności Kościoła bardzo się zmienia także w zależności od poglądów politycznych respondentów. Niepokojące jest, że wysoki poziom pozytywnych ocen Kościoła mamy zaledwie wśród elektoratu Zjednoczonej Prawicy. Zwolennicy PiS w 82% mają dobre zdanie o Kościele, złe w 9%. Z kolei 15% głosujących na Koalicję Obywatelską ocenia Kościół dobrze, a 81% źle. Elektorat Trzeciej Drogi (PSL i PL2050 Szymona Hołowni) to 23% ocen pozytywnych o Kościele a 66% negatywnych. Natomiast jedynie 2% zwolenników Nowej Lewicy ocenia Kościół dobrze, a 85% źle.
A wśród zwolenników Konfederacji te opinie rozkładają się w stosunku odpowiednio 25% (dobre oceny) i 63% (złe oceny).
Zmierzch „katolicyzmu kulturowego”
Te wszystkie czynniki sprawiają, że znacznemu osłabieniu ulega tzw. katolicyzm kulturowy, polegający na pielęgnowaniu „wiary dziedziczonej”, uznawanej za ważny element tożsamości kulturowej. Zastępuje ją coraz częściej wiara z osobistego wyboru, której warunkiem są własne poszukiwania i głębsze doświadczenia religijne. Stanowi to wielkie wyzwanie dla Kościoła, który nie może się skupić jedynie na formowaniu i konserwowaniu wiary tych co wierzą i odnajdują się w Kościele, ale otworzyć się i szukać metod dotarcia do tych, którzy stopniowo się oddalają, a nawet są nastawieni wrogo. Hasło „nowej ewangelizacji”, czyli dotarcia do tych regionów środowisk, które kiedyś zostały schrystianizowane ale dziś coraz bardziej się oddalają, jest dziś aktualne na polskiej ziemi jak nigdy dotąd.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Za wiarę są z największą surowością karani przez komunistów.
W jej skład wejdą członkowie dwóch dykasterii: nauki wiary i tekstów prawnych.
Inspirację jest podobne wydarzenie, które ma miejsce w Krakowie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.