- Był środek nocy. Dookoła tłum modlących się ludzi. Tymczasem niewiele brakowało, a nasz trzynastomiesięczny syn utopiłby księdza.
Niezwykle wymowna jest sama modlitwa nad wodą i włożenie do niej zapalonej świecy, poprzedzające udzielanie sakramentu chrztu świętego. – Prezbiter modli się, by Bóg uświęcił tę wodę i by wszystkie dzieła, które dokonały się w historii Kościoła, uobecniły się, czyli byśmy mogli ich doświadczyć tu i teraz. I ta modlitwa zostaje wysłuchana. Najwięcej emocji sakrament ten budzi w babciach i dziadkach, których wnuki są przyjmowane do Kościoła. – Przeżywają bardzo, kiedy widzą, że w środku nocy dziecko jest rozbierane i zanurzane całkowicie w wodzie.
Kto ma uszy...
Droga Neokatechumenalna narodziła się w 1964 r. w Hiszpanii, pośród baraków w Palomeras Altas. Jej inicjatorem był pochodzący z zamożnej rodziny artysta malarz Francisco Argüello (Kiko). Doświadczenie ogromnego kryzysu, załamania doprowadziło go do Boga. Odkrył, że Jezus przebywa w najuboższych, odrzuconych – tych, którymi gardzi świat. Postanowił zamieszkać właśnie w tych barakach wśród osób z marginesu społecznego. Głosił im Ewangelię. Ludzie, którzy do tej pory kradli, zmieniali swoje życie. Kobiety, które żyły z prostytucji, porzucały ten proceder. Nikt im niczego nie narzucał. Słuchając Dobrej Nowiny, sami z siebie podejmowali radykalne decyzje o nawróceniu.
Dziś w takich środowiskach jak Wrocław Droga rodzi się dzięki katechezom. Najpierw prezbiterzy i katechiści świeccy głoszą 15 tzw. katechez zwiastowania. Później zapraszają tych, którzy chcą wyjechać, na konwiwencję założeniową. Powstaje wspólnota i rozpoczyna się prekatechumenat, czyli swoistego rodzaju przygotowanie poprzez słowo Boże, liturgię i wspólnotę do uczenia się tego, co to znaczy być chrześcijaninem.
– Na katechezy mogą przyjść wszyscy, także nieochrzczeni – mówi Marian Wieczorkiewicz, zwracając uwagę, że w ten sposób rozpoczynała się droga ku chrześcijaństwu dla wielu, którzy słowa „Ja ciebie chrzczę” usłyszeli, mając kilkadziesiąt lat. – Zachęcałbym wszystkich doświadczających pustki i bezsensu w swoim życiu, tych, którzy nie widzą dla siebie miejsca w Kościele lub mają poczucie, że życie przecieka im przez palce, by przyszli i posłuchali tych katechez. To do niczego nie zobowiązuje, a może być początkiem wspaniałej, trwającej całe życie przygody – dodaje. – Nikt nie powiedział, że to jest droga dla wszystkich. Bóg wybiera tak, jak chce, i kiedy chce – dodaje Aleksander Wysocki, który w neokatechumenacie jest czternaście lat. – Jednak warto przekonać się osobiście, czy przypadkiem nie poczujemy się dobrze w tej wspólnocie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).