Dzięki Papieżowi, dzięki jego odwadze dostrzeżono, że nie na wszystko się trzeba godzić i nie na wszystko trzeba bezradnie patrzeć rozkładając ręce.
- Zbliża się beatyfikacja Jana Pawła II. Jest to oczywiście okazja do refleksji nad zasługami Papieża-Polaka dla całego Kościoła, dla Kościoła w Polsce, ale też okazja do przypomnienia, kim on dla nas osobiście jest. Kim dla Księdza Biskupa był Jan Paweł II?
Bp J. Kopiec: Zaczynając od osobistych refleksji, to na pewno był to Papież mojego dojrzałego życia. Papież, który wprowadził mnie, już jako bardzo świadomego kapłana, w życie Kościoła, stawiając wielkie, bardzo ważne wymagania pokazujące, że w każdej epoce i czasie każdy z nas musi niezwykle wiele trudu wkładać, aby odpowiadać na zadania, które Kościół ma do spełnienia, że być w Kościele to nie znaczy, że się tylko korzysta z raz już udzielonego wspaniałego daru Chrztu świętego, ale trzeba to przecież wszystko rozwijać. Z drugiej strony miałem to wielkie szczęście i przywilej (akurat tak to w moim życiu się ułożyło), że Papież był także moim konsekratorem. Kiedy wybrał mnie na biskupa pomocniczego w Opolu (nominacja - 5.12.1992 r.) otrzymałem propozycję, by święcenia biskupie przyjąć z rąk Ojca Świętego w bazylice watykańskiej. Stąd więc, ilekroć spoglądam na Jana Pawła II, zawsze sobie to odnoszę także i do siebie osobiście, że miałem to szczęście powiązać moje życie, a także życie mojego pokolenia kapłanów i biskupów, z jego osobą. Stąd też, nie ukrywam, więcej może jest w moim życiu i refleksji odniesienia do niego, zwłaszcza, że był to pontyfikat bardzo bogaty, bardzo inspirujący i oczywiście stawiający określone wymagania.
- No właśnie, na czym polegała rola tego pontyfikatu na przełomie wieków, na przełomie tysiącleci, dla świata? Wiemy, że jest to postać nietuzinkowa i bardzo ważna właśnie w dziejach kończącej się epoki?
Bp J. Kopiec: Widzimy bardzo wyraźnie w całych dziejach Kościoła, że każdy Papież to jest żywe ogniwo jednej, długiej historycznej drogi i chociaż byśmy nawet jako historycy różnie oceniali poszczególne pontyfikaty, różnie rozumieli nawet epoki i te zadania, które poszczególne okresy wydawały z siebie, to nie ulega jednak wątpliwości, że każda z tych postaci, włączone w całość istnienia Kościoła, mają jednak swój indywidualny kształt i zostawiają swoje indywidualne piętno. Myślę, że jest to rzeczywiście jakaś tajemnica. Nie chciałbym tutaj mówić patetycznie, ale jest jakaś tajemnica, że każdy z Papieży wnosi określone, indywidualne treści i indywidualny sposób rozwiązywania problemów, zwłaszcza, jeżeli chodzi o prostowanie, naprowadzenie na właściwą drogę, na właściwe tory, na właściwe rozumienie zadań.
Akurat Papieżowi-Polakowi przypadł czas wyjątkowy. Nie chcę powiedzieć, że jedyny i akurat ten pontyfikat był czymś nadzwyczajnym, ale jest to akurat przełom dwu tysiącleci, który pokazał, że ludzkość jednak nie do końca rozumie wszystkie swoje uwarunkowania i nie zawsze szuka uczciwego ich rozwiązania. I w to wszedł akurat Jan Paweł II pokazując, że ten świat pod koniec XX w. mógł się poszczycić wieloma osiągnięciami. Na pewno od strony cywilizacyjnych ułatwień żyje się dzisiejszej ludzkości ogólnie rzecz biorąc dużo lepiej, ale równocześnie akurat ten Papież wskazywał na nierozstrzygnięte, nierozwiązane do końca te wszystkie zawirowania, które są w ludzkim sercu. Gdyby na przykład spróbować odnieść się tylko do problemów, jakie miał Kościół np. od takiej cezury roku 1870: upadek świeckiej władzy Papieży, rozpoczęcie nowej formy posługi, sposobu realizowania zadania, kiedy wszyscy po tym tragicznym roku nie wróżyli długiego bytu Kościołowi. Papieże wydobywali pewne określone treści, w których można się dopatrzeć pewnej konsekwencji: od Leona XIII przez Piusa X, Benedykta XV, a także Piusa XI. A potem znowu druga wojna światowa i wszyscy kolejni Papieże mieli do czynienia z ogromnymi wyzwaniami. Wszyscy narażali się różnego rodzaju opiniom, ale też każdy z nich potrafił coś dostrzegać: już to problem formacji chrześcijańskiej, problem dobrej formacji kapłanów i problem wartości życia konsekrowanego i problem relacji między państwem a Kościołem, między społecznością świecką a społecznością religijną, kwestia dialogu między wiarą i rozumem. Ileż to wysiłków Papieże wkładali w to, aby przybliżać i ułatwiać dostrzeganie naszych wspólnych możliwości!
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).