O św. Janie Pawle II – promotorze miłosierdzia Bożego i niezbywalnej godności ludzkiej oraz m.in. o wyzwaniach związanych z jego nauczaniem wobec współczesnego młodego pokolenia rozmawiali uczestnicy debaty "Kto się boi Jana Pawła II? Aktualność dziedzictwa", zorganizowanej przez Wydawnictwo M i Katolicką Agencję Informacyjną w ramach XXVIII Targów Wydawców Katolickich w Warszawie.
Dyskusja odbyła się w sali koncertowej Zamku Królewskiego na kanwie książki "Kto się boi Jana Pawła II?" Giacomo Galeazziego i Gian Franco Svidercoschiego, która ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa M.
Dwaj autorzy, wybitni dziennikarze watykaniści, przedstawiają istotne cechy życia i pontyfikatu Karola Wojtyły. Zapraszają czytelnika do odkrycia na nowo jego dziedzictwa, aby wiosna mogła rozkwitnąć na nowo w życiu Kościoła. Ponieważ pamiętać o nim to za mało. Żeby nie ulec presji tego świata, by mieć siłę, aby przezwyciężyć lęk lub odrzucenie, musimy nieustannie wprowadzać w czyn to wszystko, czego nauczał nas przez lata i pozostawił nam w swoim testamencie - podkreślają.
Bp Rafał Markowski, biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej, odniósł się do pytania Piotra Słabka, redaktora naczelnego Wydawnictwa M o orędzie miłosierdzia, jakie niósł światu za sprawą m.in. św. siostry Faustyny Jan Paweł II. Zdaniem biskupa, papież Polak nie był największym apostołem miłosierdzia i na jego ustach nie pojawiało się on tak często, jak choćby u papieża Franciszka, ale biorąc pod uwagę jego życie, z pewnością historia miłosierdzia Bożego w najnowszym okresie Kościoła potoczyłaby się inaczej bez wpływu Jana Pawła II.
Karol Wojtyła poruszał to zagadnienie nie jako teoretyk, ale jako ktoś, kto doskonale wiedział, jak bardzo w dzisiejszych czasach tego miłosierdzia Bożego świat potrzebuje - mówił bp Markowski. Przypomniał, że nie bez wpływu były tu osobiste doświadczenia II wojny światowej późniejszego papieża, w tym czas, w którym świat dowiedział się o Holokauście, a potem zmagania w czasie komunizmy, gdy nowy porządek polityczny w części krajów europejskich, w tym w rodzimej Karolowi Wojtyle Polsce, próbował stworzyć nowego człowieka - homo sovieticus, oderwanego od Boga i swoich korzeni.
- Był to człowiek, który w młodości poznał, czym jest doświadczenie cierpienia, ludzka nędzy, grzechu i jednocześnie człowiek, później jako kapłan i biskup, wreszcie jako papież szukał antidotum na to, by zapobiec lub zminimalizować ludzkie doświadczenie cierpienia, bólu, upadku materialnego i duchowego. Dlatego, jak przypuszczam, to miłosierdzie pojawia się u niego w sposób przemyślany i przemodlony. On po prostu wierzył, że miłosierdzie, które znajduje swoje źródło w Bogu i które jest wielki darem Ducha, jest jednocześnie sposobem na to, aby zapobiec pogłębiającym się podziałom i pomóc człowiekowi upadającemu. Miłosierdzie jest niczym innym jak podaniem ręki człowiekowi, aby mógł powstać i zacząć od nowa - powiedział bp Rafał Markowski.
Jak dodał, papież Jan Paweł II był człowiekiem, który kochał i nawet gdy karcił, czynił to z miłością. Nikomu nigdy nie próbował się w Kościele przypodobać, łączył natomiast różne kościelne nurty, od integrystów do progresistów, budował duchowe mosty. Jego praktyka miłosierdzia nigdy natomiast nie oznaczała pobłażania złu i krzywdzie.
Grzegorz Polak (Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego) poruszył zagadnienie niezbywalnej godności człowieka w nauczaniu Jana Pawła II. Jak wskazał, słowem kluczowym, które pokazuje, dlaczego papież tak często tę kwestię poruszał, jest Auschwitz. - Oczywiście punktem wyjścia do rozważań o niezbywalności tej godności jest tu fakt pochodzenia człowieka i jego podobieństwa do Boga. Ale pamiętam przemówienie papieża w czerwcu 1979 r. z Auschwitz, którego słuchałem jako młody dziennikarz. Papież mówił tam o swoim doświadczeniu, które wzmocniło jego nauczanie. Na terenie byłego obozu koncentracyjnego wyjaśnił, że nie należy się dziwić, że pierwszą encyklikę poświęcił godności i prawom człowieka, bo na Stolicę Piotrową przyszedł z Krakowa, na terenie której leży obóz w Oświęcimiu, gdzie te niezbywalne prawa były deptane i unicestwiane. A cztery miesiące później mówił na najbardziej reprezentatywnym forum światowym - sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ - omówił najważniejsze w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, co uzasadniał swoim doświadczeniem z Polski - wskazywał red. Polak, przypominając, że argumentacja papieża nie miała wtedy charakteru religijnego, ale wyznaczało ją to, czego osobiście doświadczył w młodości późniejszy papież.
Uczestnik spotkania zwrócił też uwagę w nawiązaniu do tytułu spotkania, że tymi, który boją się Jana Pawła II, są środowiska proaborcyjne, które sprzeciwiały się papieskiemu nauczaniu wskazującemu konieczność obrony życia poczętego. - Tu w ogóle biegnie linia sporu Kościoła ze światem, tu nie ma miejsca na kompromisy. Kto się boi papieża? Przede wszystkim środowiska proaborcyjne, część lekarzy, farmaceutów, bo to jest prawdziwy biznes - mówił.
Na zakończenie wskazał, że oprócz obrony życia poczętego potrzebny jest donioślejszy głos Kościoła w zakresie ochrony jakości życia. Potrzeba też skupienia się na przekazywaniu nauczania Jana Pawła II nowym pokoleniom i poszerzania zapoznawania się z magisterium Kościoła.
Michał Senk z Centrum Myśli Jana Pawła II, pytany czy Kościół dziś ma ofertę dla młodych ludzi i jak w tej kwestii można wykorzystać dziedzictwo Jana Pawła II, stwierdził, że trudno jest dziś w prosty sposób mówić o możliwym wpływie papieża-Polaka na współczesne młode pokolenie. - Mam poczucie, że zmieniło się samo młode pokolenie. Coś, co my przeżywaliśmy w wieku 16 czy 18 lat, nie jest dostrzegalne u dzisiejszych młodych ludzi. W moim odczuciu, zadaniem i Kościoła, i instytucji samorządowych czy ogólnie świeckich jest przede wszystkim spotkanie się z tymi młodymi ludźmi i wysłuchanie, z czym oni się teraz mierzą - powiedział.
Wskazał w tym kontekście na niepokojące wyniki niedawno opublikowanego badania zdrowia psychicznego pt. "Młode głowy", które ujawniło dramatycznie niski poziom samooceny dzieci i młodzieży w Polsce. Aż 65,9% uczniów biorących udział w badaniu chciałoby mieć więcej szacunku do samego siebie; 58,4% uczniów czasami czuje się bezużyteczna; 31,6% uczniów nie lubi siebie a 26,4% uważa siebie za osobę mniej wartościową od innych. Co trzecie dziecko nie ma chęci do życia - 8,8% dzieci w Polsce deklaruje, że podjęło próbę samobójczą.
- Oczywiście ma na to wpływ alienacja, brak zainteresowania ze strony rodziców. Owszem, telefony komórkowe skracają bariery geograficzne, ale nigdy nie zbliżają ludzi. To, co musimy zrobić na początku, to uwolnić młodych ludzi - bez wolności zbudowanie relacji z drugą osobą jest praktycznie niemożliwe. Wejście w kwestię teologii ciała, seksualności, ofiarowania siebie, wydaje mi się na ten moment niemożliwe - mówił dodając, że jego zdaniem nie byłoby teraz łatwo zarazić młodym poznawaniem tych kwestii w nauczaniu Jana Pawła II.
Zaznaczył, że Jan Paweł II dokonał swego rodzaju rewolucji w kwestii dowartościowania kobiety i małżeństwa jako relacji, w której obydwie strony ofiarowują się sobie nawzajem. W jego opinii Kościół powinien rozmawiać z młodymi o seksualności nie w kategorii potępienia popędu seksualnego jako grzechu czy pokusy, ale tłumaczenia, że jest to dar, który należy odpowiedzialnie traktować. - Młodzi słyszą o tym dość późno lub nie słyszą w ogóle, bo zdążyli już z Kościoła odejść - skonstatował Michał Senk.
Prof. Jan Grosfeld (UKSW) wskazał, że jako wielokrotny uczestnik Światowych Dni Młodzieży właśnie w tych wydarzeniach widział żywotność Kościoła powszechnego, skupionego nie tylko na osobie papieża, ale przede wszystkim na słowie Bożym, wokół którego spotykali się uczestnicy ŚDM. - To jest niesamowite doświadczenie Kościoła powszechnego z ciała i krwi. To jest otwieranie się młodych na życie i na siebie nawzajem. W centrum tego jest zawsze sam Kościół - mówił wykładowca UKSW.
Jak zaznaczył, aby do Kościoła wracali młodzi, realizowane są obecnie różne pomysły o charakterze akcyjnym i masowym, ale one nigdy nie będą tak skuteczne jak nowa ewangelizacja, o której mówił Jan Paweł II, czasem nawet powtórna ewangelizacja ludzi całkowicie zlaicyzowanych. - Uważam, że programy duszpasterskie nie spełniają swojej roli. Synod, żeby nie wiem jak bardzo był otwarty i szczery, tu przepraszam księdza biskupa, to nie jest droga do tego, aby rozwiązać problem obecności Ducha w Kościele i na Ziemi. To wszystko trzeba robić, ale ze świadomością trochę, że kręcimy się wokół własnego ogona - dodał.
Pytany o osiągnięcia Jana Pawła II w dialogu międzyreligijnym, podkreślił, że jego zdaniem "otwarcie się na Żydów było drogą do pierwotnej jedności Kościoła". Odcięcie się od korzeni żydowskich w tożsamości Kościoła, w przepowiadaniu, w rozumieniu tego, na czym polega to, że chrześcijaństwo zrodziło się w judaizmie, to nie jest jakaś rzecz w przeszłości. (...) A co robi Jan Paweł II? Jest pierwszym papieżem po św. Piotrze, który wchodzi do synagogi. Ludzie jeszcze trochę przed tym, a i dziś wielu, powiedzieliby, że to skandal - mówił.
Jak podkreślił, działanie Jana Pawła II przyczyniło się do otwarcia także samych Żydów, ale "co ważniejsze, wprowadziło to Kościół na drogę refleksji o tym, co stanowi korzeń chrześcijaństwa". - Dlaczego to jest takie ważne? Bo bez korzenia żydowskiego chrześcijaństwo staje się herezją - im bardziej odłączamy się od wiary biblijnej - dodał prof. Grosfeld.
Organizatorami debaty były Wydawnictwo M i Katolicka Agencja Informacyjna.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.