Choć są pustelnikami, żyją wśród ludzi i dla nich. Paulini obchodzą dziś swoje święto patronalne.
Ich szczególny charyzmat to „sam na sam z Bogiem”. Znani są głównie z posługi w sanktuariach maryjnych, zwłaszcza na Jasnej Górze. Św. Paweł z Teb żył w Egipcie 113 lat, z czego ponad 90 spędził na pustyni. W historii Kościoła uznawany jest za pierwszego pustelnika. Znalazł licznych naśladowców, przyczyniając się do rozwoju wczesnego życia zakonnego.
To właśnie tego świętego obrali na swego patrona pustelnicy wstępujący w XIII wieku na Węgrzech do nowego zakonu: „Świat był mu bliski. Wiemy z jego życiorysu, że kiedy św. Antoni odwiedził go po raz pierwszy to św. Paweł pytał go o ten świat, jak on wygląda, czy ludzie dalej żyją w miastach, bo to wszystko było obecne w jego modlitwie. I to nasze «sam na sam z Bogiem» nie oznacza zamknięcia na świat, na drugiego człowieka, tylko to, że to ja, sam, mam stawać na modlitwie przed Bogiem”. To, dlatego, jak przekonuje dalej o. Michał Bortnik, rzecznik Jasnej Góry, Paweł Pustelnik jest wzorem nie tylko dla mnichów.
Na czterech kontynentach w ponad 70 placówkach posługuje ok. 500 paulinów. W ich posłannictwo głęboko wpisało się, jak mówił Jan Paweł II, dźwiganie człowieka z największych upadków na szczyty świętości, głównie przez spowiedź. Mnisi ze swej posługi wiernym nie rezygnują nawet tam, gdzie trwa wojna, jak na Ukrainie, gdzie mają pięć klasztorów, w tym zniszczony Mariupol. Szczególnie teraz w czasie Pawełkowego świętowania pamiętają o współbraciach. Do nich udali się przedstawiciele Zarządu Zakonu.
Z Jasnej Góry płynie nie tylko modlitwa, ale również konkretna pomoc. Pierwszy poświąteczny transport dotarł już na miejsce. Znalazły się w nim przede wszystkim urządzenia do podtrzymywania prądu, ale także żywność i tradycyjnie również paramenty liturgiczne, a więc hostie czy komunikanty.
Jak przypomniał o. Waldemar Pastusiak, kustosz sanktuarium, pomoc zawsze jest dedykowana, a więc uzgodniona z obecnymi na miejscu paulinami.
„Staramy się w duchu mądrości i rozeznania wychodzić naprzeciw oczekiwaniom adresatów. Przygotowujemy, dopytujemy o to, co jest najbardziej potrzebne. Ponieważ pomagamy przez nasze klasztory, mamy pewność, że ta pomoc zawsze trafia do osób, które jej rzeczywiście potrzebują czy to w postaci żywności, czy też baterii, latarek, świec lub agregatów prądotwórczych”.
Na Jasnej Górze zbiórka pieniędzy na zakup agregatów prądotwórczych, a także samych źródeł światła w postaci nowych latarek, akumulatorów oraz świec trwa nadal. Jak podkreśla przeor klasztoru, o. Samuel Pacholski, nie możemy zapomnieć, że wojna wciąż się toczy, a ludzie cierpią, dlatego apeluje o konieczną pomoc.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.