Dziś zakończyło się wydarzenie „Taizé – Rostock we Lwowie”. Ukraińskie spotkanie młodych odbywało się w tym samym czasie i miało taki sam program, jak ogólnoeuropejskie zgromadzenie w Niemczech.
Dzięki temu nasi wschodni sąsiedzi, którzy z powodu wojny nie mogli wyjechać do Rostocku, mieli okazję przeżyć takie same rzeczy, jakich doświadczała w owych dniach młodzież z innych stron kontynentu.
Do Lwowa oprócz młodzieży z różnych miejsc Ukrainy, przyjechała także grupa studentów z duszpasterstwa akademickiego „Maciejówka” z Wrocławia. Mówi ich duszpasterz ks. Bartłomiej Kot:
„Przyjechaliśmy po to, aby wysłuchać ludzi, którzy tutaj żyją, i pożyć z nimi trochę. Dać im możliwość oddechu. Ale widzimy też, jak dużo dostajemy. Codziennie dzieją się tutaj tak piękne rzeczy, również pośród nas, w naszej grupie, że będziemy to pewnie jeszcze długo odkrywać”.
Maciej, jeden z uczestników spotkania podkreśla hart ducha młodych Ukraińców:
„Potrzebowałem tutaj przyjechać, aby doświadczyć spotkania z ludźmi z Ukrainy w ich obecnych cierpieniach. Niesamowite jest to, że nas przyjezdnych od tego patrzenia tylko na wojnę odciąga spojrzenie na ślady życia. Nasz wzrok nie koncentruje się i nie zamyka się tylko na patrzeniu przez pryzmat wojny, ale też zauważamy, jak dużo jest nadziei i siły w ludziach, których spotykamy. Ten czas stanowi okazję do rodzenia się wiary, nadziei i nowego życia w ludziach”.
W trakcie lwowskiego spotkania polska młodzież doświadczyła warunków, w jakich żyją obecnie młodzi ludzie na Ukrainie, których codzienność naznaczona jest alarmami przeciwlotniczymi i brakiem energii elektrycznej.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.