Non omnis moriar

No pewnie, że nie, imć panie Horacy.

Reklama

Co więcej, ci, co pomarli przed laty, wciąż przecież powracają. Ostatnio mamy w domu istny wysyp takich nawiedzin-odwiedzin. Ale spokojnie - egzorcysty wzywać nie trzeba.

O! Np. kilka tygodni temu dostaliśmy info od kuzynki, że pomaga w sprzątaniu i opróżnianiu pewnego chorzowskiego mieszkania, należącego do szwagra jej ciotki-nie-ciotki.

- Mówimy na nią ciocia, ale to nie jest żadna krewna, tylko znajoma rodziców. Chociaż czekaj… - i tu zaczyna się małe rodzinne dochodzenie, z którego wynika, że to jednak rodzina!

Prababka miała siostrę. I ta siostra dzieci. I te dzieci kolejne dzieci i to właśnie potomkowie tej siostry prababki. Czyli praprabaka z prapradziadkiem wspólni. I to zdaje się nawet ci von Fragstein.

Papiórów na to niet, ale jak kto tylko w dzieciństwie grymasił przy stole, od razu dało się słyszeć: - Wiadōmo, wielgo pani/wielgi pōn, von Fragstein. Bele czego jeść niy bydzie… Po czym następowała opowieść o prababce pochodzącej właśnie z tego rodu, czyli matce babki, po której znowu mamy powiedzonko jo to fajf (pisałem o im tutaj)

A teraz mamy jeszcze ogromny oleodruk. Właśnie po szwagrze tej ciotki-nie-ciotki, który sprezentowała nam kuzynka.

Jeśli się Państwo już gubią w tej zawiłej genealogii, to przyznaję, że ja też. Że czytam to, co napisałem powyżej, już trzeci raz, ale inaczej, po prostu, opisać tego nie da rady…

W każdym razie oleodruk wisi już u nas w kuchni i jeszcze bardziej podkreśla śląski charakter tego pomieszczenia - z byfyjami, bonclokami, kakauszalami, i co my tam jeszcze na składzie mōmy. A wygląda tak:

Non omnis moriar

Więc siedzimy sobie w tej kuchni, słuchamy lokalnego radia, a tu nagle audycja z cyklu „Tajemnice kamienic”. Tym razem Katowice, Chopina 8. Niby nie nasza – bo nasi mieszkali na Królowej Jadwigi, na Powstańców – ale jakoś tam jednak nasza. Bo przed wojną mieściła się w niej słynna, żydowska księgarnia, w której można było kupić książki w jidisz, po hebrajsku, czy rosyjsku. Gazety z Wiednia, czy Berlina. A przecież babka (właśnie ta od „jo to fajf”), całe życie - i przed wojną i po wojnie - z Żydami się przyjaźniła, pracowała, jakoś nas tam na ich obyczaje i tradycje uwrażliwiała.  

Więc jutro, na cmyntorzu, symbolicznie i im jakiś znicz sie zapoli. A może zajdzie i na cmentarz żydowski. Ten katowicki jest na końcu świata, dlatego pewnie przespaceruję się na nasz, bytomski. Dawno tam nie byłem, a to przecież jedno z najbardziej urokliwych i klimatycznych miejsc u nos.

*

A co dziś do posłuchania? A może Chris Isaak i Trisha Yearwoodmy w utworze „Breaking Apart”? Ballada w sam raz na ten właśnie czas:

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama