S. Łucja z Fatimy nie mogła w to uwierzyć. Pytała kilka razy... Niezwykła relacja abp. Kondrusiewicza

W kontekście okrutnej wojny, przelewu krwi niewinnych, wobec cierpień, jakie przeżywa Ukraina, bardzo ważne jest ponowne poświęcenie Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Najświętszej Marii Panny - mówi KAI abp Tadeusz Kondrusiewicz, b. metropolita mińsko-mohylewski, a wcześniej ordynariusz diecezji Matki Bożej w Moskwie, wielki orędownik objawień fatimskich.

Rozmawialiśmy dalej o prześladowaniach Kościoła w Rosji i o tym, że ten kraj staje na drodze nawrócenia. Siostra przyznała, że ofiarowanie Rosji Niepokalanemu Sercu NMP, którego Jan Paweł II dokonał 25 marca 1984 r., było spełnieniem woli Matki Bożej i że zostało dokonane dokładnie tak, jak Ona o to prosiła.

Bardzo mnie uderzył także inny wątek. W Rosji często stawiano wówczas pytania, szczególnie wśród prawosławnych, że jeśli Matka Boża mówiła o nawróceniu ich kraju, to czy chodziło Jej o nawrócenie na katolicyzm? Siostra Łucja oświadczyła, że chodzi o nawrócenie Rosji z ateizmu. Mówiła też wyraźnie o potrzebie współpracy z Kościołem prawosławnym w dziele tego nawrócenia. Podkreślała, że Kościół prawosławny jest Kościołem siostrzanym i wspólnie musimy zaangażować się w dzieło ewangelizacji. Bo Ewangelia jest ta sama, te same też sakramenty święte, więc wspólnie musimy iść do świata. Powtórzyła to kilka razy i dała mi figurkę Matki Bożej Fatimskiej z prośbą o przekazanie jej patriarsze Aleksemu II, zwierzchnikowi Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

Kolejne spotkanie z siostrą Łucją nastąpiło przed peregrynacją figury Matki Bożej Fatimskiej po Rosji, która przybyła tam w 1996 r. Wówczas siostra Łucja powiedziała mi bardzo ważne słowa - które utkwiły mi w pamięci i które wciąż powtarzam - że mówiąc o nawróceniu, słowo "Rosja" należy rozumieć jako cały świat, bo grzech nie ma narodowości”. Wyjaśniła też, że nawrócenie jest długim procesem i że nie jest to takie proste.

A jak będzie zorganizowana poświęcenie Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu NMP 25 marca na Białorusi?

Na Białorusi dokonają go wszyscy nasi biskupi w swoich katedrach, a także proboszczowie wraz z ludem w bardzo wielu parafiach. Mnie jednak nie będzie w kraju.

Jutro wyjeżdżam do Moskwy, a potem do Petersburga. Jest to podróż zaplanowana wcześniej, na 25-lecie święceń pierwszego kapłana katolickiego wyświęconego w Rosji po upadku ZSRR. 25 marca będę więc w Petersburgu, dawnej stolicy Rosji, gdzie dokonam aktu konsekracji Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi w łączności z papieżem Franciszkiem. A konkretnie w kościele pw. Matki Bożej z Lourdes. Jest to jedyny kościół katolicki w tym mieście, który nie został zlikwidowany w czasach komunistycznych.

Dobrze się składa, że będę na terytorium Rosji, bo akurat 25 lat temu przybyła do Petersburga figura Matki Bożej Fatimskiej z okazji 80-lecia objawień. Wtenczas modliliśmy się w tym samym kościele, a potem udało mi się połączyć telefonicznie z Janem Pawłem II. Był bardzo przejęty, że figura Matki Bożej Fatimskiej jest w Petersburgu, w mieście, gdzie zaczęła się rewolucja.

Jak Kościół na Białorusi przeżywa obecną wojnę?

Jako Kościół na Białorusi modlimy się, współczujemy narodowi ukraińskiemu, organizujemy też pomoc. Szczególnie zaangażowane są diecezje z południa Białorusi. Tam także przybywają uchodźcy z Ukrainy, nasz Kościół jest na to otwarty. Ale przede wszystkim jest to modlitwa. Kiedy ogłaszamy Mszę św. w intencji Ukrainy, mnóstwo ludzi przychodzi. W wielu kościołach jest adoracja Najświętszego Sakramentu, np. w katedrze w Mińsku w każdą niedzielę Wielkiego Postu, po sumie aż do wieczornej mszy trwa adoracja. Uczestniczy w niej bardzo dużo osób.

Ludzie mają świadomość, że nasze narody są bratnie, a członkowie tych samych rodzin mieszkają na Białorusi i na Ukrainie. W ubiegłym tygodniu widziałem się z abp. Stefanem z Homla, który sam pochodzi z Żytomierza na Ukrainie. Gdy widzimy przemoc i inne okropności tej wojny, serce boli, niezależnie po której stronie granicy kto się znajduje. Jest to wojna bratobójcza: Kain zabija swego brata. Wierzymy, że modlitwa przebije ten koszmar i ludzie, od których zależą dalsze losy wojny, zrozumieją, że należy ją jak najszybciej przerwać.

Jak Ksiądz Arcybiskup przewiduje przyszłość?

Każda wojna się kiedyś kończy i tak będzie i z tą. Jak i kiedy się skończy, nie wiem i trudno mi być prorokiem. Z pewnością powinna być ona sprawiedliwie osądzona. I to jest zadanie dla społeczności międzynarodowej.

Jak po każdej wojnie - odbudowane zostaną miasta, choć nie będzie to łatwe. Ale znacznie trudniej będzie odbudować zerwane więzi międzyludzkie oraz niezabliźnione rany. To będzie główny problem, być może na całe pokolenia.

Wierzę, że kiedyś obie strony będą zdolne przebaczyć i podać sobie ręce do pojednania. Bo przebaczenie - jak przypominał Jan Paweł II - nie jest to znak słabości, ale znak mocy duchowej. Przebaczając, wyrzucam z serca ten gniew, który noszę. Nie ma innej drogi, inaczej wojna będzie trwać.

Dziękuję za rozmowę i oby nasze modlitwy zostały wysłuchane.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8