Żarliwość księżowskich spowiedzi nie mniejsza od żarliwości dziecka.
Wróciłem z posiedzenia rady do spraw formacji kapłanów. O czym tu pisać? Sprawozdanie, daty, programy, ludzie. Zupełnie niemedialne sprawy. Gdyby tak ksiądz „rzucił sutannę” – o, to byłoby o czym pisać. Chociaż dzisiaj i to żaden news. Dziś to potrzebna jakaś pedofilska afera. Albo i przekręt na kilka milionów. Swoją drogą niedawno pewne media zajęły się czymś takim, tyle że był to odgrzewany kotlet. A jednak ta nasza rada spotyka się, radzi i coś z tego wszystkiego wynika. Podobne zespoły istnieją także w innych diecezjach. Czytelnicy więcej chyba słyszeli o rekolekcjach dla księży – jako że każdy z nas jest zobowiązany do udziału w takowych. Nieraz prowadziłem takie rekolekcje.
Czasem takie typowe – po prostu dla księży. Czasem szczególne – na przykład dla grupy kapłanów w roku jubileuszu święceń. Pamiętam takie jedne – niezapomniana wspólnota księży tak różnych, a zarazem tak bliskich sobie. Albo rekolekcyjny dzień dla seniorów. Czułem się wobec nich trochę niepewnie. Na każdych rekolekcjach dla księży ogromną lekcją pokory dla prowadzącego jest spowiedź. Nie można o niej pisać – powiem tyle, że żarliwość księżowskich spowiedzi nie mniejsza od żarliwości dziecka.
Stanowczo niemedialne są sprawy, o których dziś piszę. A takie ważne. Wiem, że nie jesteśmy święci z samego faktu bycia duchownymi. Nieraz nad duchowością górę bierze albo ciało albo materia – i to w bardzo różnych wymiarach ludzkiej mizerii, słabości, grzeszności. Każdemu z nas przytrafiają się chwile (trwające nieraz miesiącami, nawet latami), gdy wszystko wewnątrz rozsypuje się w proch. Dobrze, jeśli wtedy potrafimy uczciwie pracować na miejscu, gdzie przyszło nam być. Dobry Bóg w jakimś momencie potrząśnie wtedy i wraca wiara, wraca wierność, wraca radość i życia, i powołania. Narzędziem Boga wcale nie musi być ani biskup, ani ojciec duchowny, tym mniej rada do spraw formacji. Bóg ma swoje sposoby – czasem jakieś dziecko na katechezie czy w zakrystii, czasem jakaś pobożna dusza w parafii, a czasem jakiś podchmielony facet, który bez ogródek powie przykrą, ale prawdziwą prawdę. Potem rekolekcje i spowiedź to tylko porządkowanie krajobrazu po wewnętrznej burzy.
Jak o tym opowiadać, jeśli się przydarzy? Najczęściej więc ksiądz o tym nie mówi. Jeśli już – to komuś bliskiemu, kto potrafi zrozumieć. A parafianie co najwyżej zobaczą proboszcza bardziej uśmiechniętego, spokojnego. Po prostu takiego, jakim powinien być ksiądz. A jeśli coś się zawali w jego życiu bezpowrotnie? I tak bywa. Nie chcę powiedzieć, że nic się nie stało. Stało się. To tragedia jego, parafii, całego Kościoła. Trzeba mu pomóc, bo przecież razem idziemy ku Bogu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).