Kościół na linii frontu

Wojna prezydenta Meksyku Felipe Calderóna ze zbrodniczymi kartelami narkotykowymi trwa już cztery lata i jej końca nie widać. Skutki przemocy dotykają także przedstawicieli Kościoła.

Reklama

Przepełniona hipokryzją, quasi-religijna postawa gangsterów La Familii stanowi prawdziwe wyzwanie dla Kościoła katolickiego, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność zarówno za religijny, jak i moralny rozwój mieszkańców regionu. – La Familia jest przestępczą organizacją, która wykorzystuje religijną naturę Meksykanów – przyznaje Ramón García z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. O tym, że propaganda kartelu pada na podatny grunt, przekonał się ostatnio rektor lokalnego seminarium ks. Javier Cortes, do którego grupa młodych handlarzy narkotyków zwróciła się z niecodzienną prośbą o… błogosławieństwo przed krwawą rozprawą z członkami wrogiej grupy przestępczej. – Przyszli do mnie i powiedzieli: Pobłogosław nas, ojcze, bo mamy zamiar zabijać Los Zetas [kartel narkotykowy skłócony z La Familią – przyp. aut.] – relacjonuje meksykański duchowny, który potępił zamiary gangsterów i odmówił udzielenia im błogosławieństwa.

Co dalej?
Niektórych gangsterów otacza… romantyczny mit. Bezwzględny przywódca kartelu Sinaloa w zachodnim Meksyku, wspomniany wyżej Joaquín El Chapo Guzmán, którego w 2010 roku magazyn „Forbes” umieścił na 60. miejscu na liście najbardziej wpływowych ludzi świata (jego majątek oceniono na miliard dolarów), w oczach wielu Meksykanów ucieleśnia mit romantycznego awanturnika, walczącego z bezduszną machiną państwową. Mieszkańcy rodzinnego stanu Guzmána śpiewają na jego cześć tzw. narcocorridos – pieśni opiewające „zaradność” El Chapo, który do wszystkiego doszedł własnymi siłami. Wspieranie osób przeciwstawiających się władzy ma w regionie Sinaloa wieloletnią tradycję. W stolicy stanu, Culiacán, wciąż żywa jest pamięć o miejscowym „Robin Hoodzie” – XIX-wiecznym rozbójniku Jesúsie Malverde, który dzielił się z okolicznymi biedakami łupami zagrabionymi bogaczom. Sytuacja Meksyku jest więc trudna. Za wcześnie jednak na ogłaszanie porażki w walce z kartelami. Prezydentowi sprzyja fakt, że gospodarka kraju ma się nieźle.

Decydującym atutem w wojnie z kartelami może okazać się pomoc Stanów Zjednoczonych, które są głównym konsumentem przemycanych z południa narkotyków. Według raportu Krajowego Centrum Wywiadu ds. Narkotyków, meksykańskie grupy przestępcze zaopatrują w środki odurzające około 230 amerykańskich miast. Wielu analityków bije na alarm, twierdząc, że w dalszej perspektywie napięta sytuacja w Meksyku może stać się dla USA większym problemem niż wojna w Afganistanie. Czy jednak Stany Zjednoczone, prowadzące operacje militarne na innych kontynentach, zmobilizują dodatkowe siły, aby pomóc Meksykowi złamać potęgę narkotykowych karteli? Dodatkowym problemem jest przywrócenie społeczeństwu obywateli dotychczas współpracujących z kartelami. W wielu diecezjach prowadzone są akcje duszpasterskie na wzór wielkanocnego Marszu Pokoju w mieście Apatzingan, mającego na celu odwieść młodych ludzi od współpracy z gangsterami. – Nie tracimy nadziei – mówi ks. Javier Cortes – gdzieś wewnątrz tych ludzi tkwi dobro.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama