Czyżby kanadyjski Wielki Post?
Już nawet nie od lat, ale od dekad regularnie zaglądam do książek Douglasa Couplanda – kanadyjskiego pisarza, który zdefiniował i rozsławił pokolenie X. Pierwsze, które „rośnie bez religii”, i któremu strasznie tej religii brakuje. Nic więc dziwnego, że w powieści „Życie po Bogu” główny bohater instynktownie, podświadomie, ląduje w końcu na pustyni i tam szuka m.in. ukojenia, sensu, czy Boga.
Coupland to już dla mnie nieomal klasyk, więc przeboleć nie mogę, że w pewnym momencie przestano przekładać go na polski. Widać szał minął. Moda się skończyła. Trzeba będzie zażyczyć sobie jakąś jego nową powieść in english. Na święta lub urodziny. O ile oczywiście do nich dociągnę :) Ubiegłotygodniowe (najprawdopodobniej pocovidowe) L4, lekko mnie z rytmu wybiło. Nie ukrywam.
Kolejne badania, testy, konsultacje. I oczywiście czas spędzony w poczekalniach i gabinetach. Zmarnowany? Nie do końca. W czasie „odsiadek” i „odstawek” towarzyszyło mi bowiem dzieło innego kanadyjskiego autora - Michaela D. O’Briena. Piszę dzieło, bo jego wydana u nas przez Promic „Droga Krzyżowa” to książeczka, w której obraz liczy się przecież tak samo jak tekst.
O’Brian, który jest także malarzem, sam ilustruje swoje publikacje. Dotąd kojarzył mi się przede wszystkim z baśniowymi, nastrojowymi - bo bożonarodzeniowymi i adwentowymi - obrazami (po polsku ukazały się „Zimowe opowieści” oraz „Oczekiwanie”). Tym razem jednak klimat, ton, barwy są zupełnie inne. Poważniejsze, posępniejsze, „frasobliwsze”. Pozbawione pejzażowego tła. Skupione na Chrystusie. Przede wszystkim zaś na Jego twarzy, tak jakby każda ilustracja była tu autorską wariacją na temat chusty św. Weroniki. A może dowodem na prawdziwość słów O’Briena, który w jednej z medytacji pisze:
Jezus jest Bogiem i człowiekiem. We Wcieleniu przyjął słabość naszej ludzkiej natury. Jest podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu.
Obok medytacji w książeczce znajdziemy także modlitwy. Poniżej ta, która poruszyła mnie najbardziej:
O mój Jezu! Widzę Cię wiszącego tam, Baranku Boży. Widzę Maryję, Twoją Matkę, stojącą pod krzyżem, a także Jana, Marię Magdalenę, Marię, żonę Kleofasa, Salome i innych uczniów. Czy podejdę do nich i stanę z nimi? A może odwrócę się i skryję w tłumie? A może po prostu ucieknę przed tym widokiem, który zmusza mnie do podjęcia wyboru? O mój ukrzyżowany Panie, udziel mi łaski niezłomnego trwania przy Twoich wiernych. Daj, bym przybił do krzyża moje grzechy i moje tchórzostwo, a potem przylgnął do niego jako do mojej bramy zbawienia. Amen.
Cóż tu jeszcze dodać na ten wielkopostny czas zadumy i refleksji. Może „Endless Alleluia”? Od tygodni chodzi za mną ta piosenka w wykonaniu Amandy Lindsey Cook. Kanadyjskiej (a jakże!) wokalistki, specjalizującej się w muzyce chrześcijańskiej. No to posłuchajmy. W końcu dziś Dzień Kobiet.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).