Jeśli nie znam odpowiedzi na to pytanie, ciągle będę się wahał.
24 dzień stycznia, epidemii w Polsce dzień 327. Słabnie, ale do ewentualnego luzowania obostrzeń rząd podchodzi więcej niż powściągliwie. Zwłaszcza gdy chodzi o gastronomię i turystykę. Zaczyna się to robić mocno podejrzane... Za niepokojące należy też uznać pojawiające się, na razie nie w Polsce, pomysły „przywilejów” dla zaszczepionych. Traktuję je jako pierwszą, nieśmiałą, ale bardzo niebezpieczną dla demokracji próbę sprawdzenia, czy obywatele zgodzą się uzależnić posiadanie praw obywatelskich od zgody na przyjęcie szczepionki. I to nie do końca sprawdzonej...
Nie sposób jednak nie zauważyć, że dziś Niedziela Słowa Bożego... No i... nie bardzo wiem, co napisać dalej. Serio. Bo prawie wszystko, co przychodzi mi w tej chwili do głowy to pustosłowie. Takie bla bla bla, że trzeba, że bez tego ani rusz, że nieznajomość Ewangelii jest nieznajomością Chrystusa itd. itp. To oczywiście prawda, ale czy da się tak kogokolwiek do czytania Biblii zachęcić?
Mam nieraz wrażenie, że zachęcając do czytania Biblii używamy zbyt wielu słów. Samą lekturę poprzedza tyle wstępów, że nie starcza już ochoty by pójść dalej i faktycznie zacząć czytać. Wstępy bywają ważne, owszem. Ale ich sens najłatwiej odkryć już po lekturze tej czy owej księgi. Dopiero wtedy rodzą się pytania. Wstępy pomagają raczej powtórnej czy „popiątnej” lekturze. Wcześniej... Chyba głównie zniechęcają. Bo są, czy tego się chce czy nie, powiedzeniem czytelnikowi: „za głupi jesteś, by to sam zrozumieć”.
Trzeba po prostu zacząć czytać. Bez wcześniejszego czytania wstępów. Mamy w liturgii początek okresu zwykłego, jednocześnie w niedzielę – rok B. Czyli słyszymy w Kościele najczęściej Ewangelię Marka. To świetna księga. Krótka i dość prosta. Ktoś kiedyś nazwał ja Ewangelią katechumena, czyli przygotowującego się do chrztu. Może warto, by już ochrzczeni też ją odkryli? I powrócili do owych dwóch zasadniczych pytań, na które odpowiada? To po pierwsze pytanie kim jest Jezus, czym Jego królestwo. Czyli co tak naprawdę Jezus ma mi do zaoferowania. A po drugie, to pokazanie drogi ucznia Jezusa; wskazanie, czego Chrystus od tych, którzy pójdą za Nim, będzie wymagał. Proste, prawda?
Parę lat temu w tym kluczu napisałem coś w rodzaju komentarza do tej Ewangelii. Nie siląc się na wyjaśnienia wielu mniej istotnych szczegółów zwróciłem uwagę prawie wyłącznie na to, jak Ewangelista odpowiada na te dwa, podstawowe dla wiary każdego chrześcijanina pytania. W sumie streszczające się w jednym; warto wybrać Jezusa czy nie warto? Jeśli ktoś wolałby czytać mając na podorędziu taką pomoc, to zapraszam. Jeśli nie... To proszę sięgnąć po Biblię z półki albo i zajrzeć do smartfona. Naprawdę warto, by chrześcijanin wiedział, co przez swoja wiarę traci, a co zyskuje.
Dobrej niedzieli :)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).