Jest tam coś?

Od czasu do czasu tematy naukowe wskakują na same szczyty serwisów informacyjnych. Tak było także w ostatnich dniach, kiedy na konferencji prasowej międzynarodowa grupa naukowców powiedziała, że w atmosferze Wenus znalazła gaz, który na Ziemi powstaje dzięki bakteriom.

Reklama

Takie stwierdzenie musiało wywołać informacyjną burzę. I nic dziwnego. Znalezienie w kosmosie, a co dopiero w najbliższym kosmicznym sąsiedztwie życia byłaby rewelacją i rewolucją.

Co tam odkryto?

O tym, że w wysokich partiach atmosfery Wenus mogłyby funkcjonować bakterie, dyskutowano od dawna. Musiałyby być zupełnie inne niż nasze, ziemskie, bo warunki, jakie panują na Wenus, są zupełnie inne niż te na Ziemi. Co prawda wysoko w chmurach temperatura nie sięga kilkuset stopni Celsjusza (jak przy powierzchni), a ciśnienie nie jest ekstremalnie wysokie, ale chmury te składają się z kwasu siarkowego w stężeniach, których ziemskie mikroby by nie przetrwały. Dyskusja na temat życia na Wenus była jednak czysto teoretyczna, bo nigdy nie zarejestrowano niczego, co jakkolwiek uprawdopodobniałoby funkcjonowanie tam czegokolwiek. Ale dzisiaj sytuacja jest już inna.

Kilka dni temu grupa naukowców z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Japonii na konferencji prasowej ogłosiła, że w wyższych partiach atmosfery odkryła śladowe ilości fosfowodoru (fosfiny), związku, który na Ziemi produkują beztlenowe bakterie (albo instalacje w zakładach chemicznych). W ziemskich warunkach odkrycie fosfiny oznacza znalezienie dowodu na życie albo na funkcjonowanie przemysłu chemicznego. A co z Wenus? Zaawansowaną technicznie cywilizację chyba byśmy zauważyli; pozostaje więc zastanowienie się nad możliwością funkcjonowania tam bakterii. No chyba, że akurat na Wenus fosfina jest wytwarzana w inny sposób niż na Ziemi. Czy to możliwe? Tak, choć mało prawdopodobne. Naukowcy sprawdzili możliwości jej powstawania w wyniku działania światła i wyładowań atmo­sferycznych. Sprawdzili także procesy związane z minerałami wyrzucanymi do atmosfery przez wulkany. I choć bardzo niewielkie ilości fosfiny mogłyby się znaleźć w atmo­sferze w wyniku procesów niebiologicznych, żadną miarą nie da się wytłumaczyć koncentracji, jaką zaobserwowano przez dwa różne systemy teleskopów na Ziemi. Z wyliczeń wynika, że procesy niebiologiczne mogłyby być odpowiedzialne za nie więcej niż jedną tysięczną ilości fosforowodoru zmierzonej przez teleskopy.

A zatem co? Możemy ogłosić, że na Wenus jest życie? Nie. Możemy ogłosić, że na Wenus odkryto związek chemiczny, który na Ziemi wiąże się z funkcjonowaniem specyficznych grup bakterii. Tylko tyle i aż tyle. Po to, by ogłosić istnienie żywych organizmów, trzeba znaleźć żywe organizmy. Nie ich ślady i nie ślady ich funkcjonowania.

Mars i Europa

To rozróżnienie na „ślady życia” i na „ślady funkcjonowania życia” może być uważane za zbędną ostrożność, ale w nauce lepiej być ostrożnym, lepiej być sceptykiem. Gdyby porzucić tę postawę, już dawno można by ogłosić, że poza Ziemią istnieje życie. Kilka lat temu odkryto, że z powierzchni Marsa uwalniane są niewielkie ilości metanu. Metan to gaz, który na Ziemi wiąże się niemal zawsze z działalnością bakterii. Choć znane są pozabiologiczne jego źródła, są one marginesem w porównaniu z produkcją przez bakterie. Gdy odkrycie ogłoszono, reakcje były podobne do tych dzisiejszych. A komentarz musi być ten sam. Dopóki nie znajdziemy życia, nie możemy z całą pewnością twierdzić, że ono tam jest. Nie ma znaczenia, czy znajdziemy kolejne ślady jego funkcjonowania, nie ma znaczenia, czy – opierając się na szacunkach statystycznych – stwierdzimy, że ono „musi tam być”.

Po co ta ostrożność? Nie mamy pewności, czy wszystkie procesy, jakie przebiegają pod powierzchnią, na powierzchni czy w atmosferze innych globów, przebiegają tak samo jak na Ziemi. Przed kilkunastu laty ukazał się artykuł naukowy, którego autorzy analizowali światło odbite od powierzchni jednego z dużych księżyców Jowisza – Europy. To księżyc lodowy, nie ma na powierzchni nawet skrawka gruntu, a cała jego powierzchnia pokryta jest wodą. Oczywiście zamarzniętą. Nie przypomina ona jednak gładkiej tafli lodowiska. Lód o grubości czasami nawet kilku kilometrów pęka i wypiętrza się. Z dużej odległości jednak tego nie widać. Widać za to rdzawe ślady w miejscach tych pęknięć. Naukowcy uznali, że ten rdzawy kolor to woda, która w chwili pęknięcia wylewa się spod lodu na powierzchnię. W mgnieniu oka zamarza, ale pozostawia swój rudawy nalot. Czym on jest? Grupa naukowców zaczęła badać światło odbite od tych „zanieczyszczonych” miejsc i odkryła, że zachowuje się ono (światło) tak, jak gdyby odbijało się od powierzchni, na których znajdują się bakterie. Więcej! Pokusili się nawet na określenie, do jakich ziemskich bakterii te z Europy są podobne.

Sytuacja jest podobna do tych opisywanych wyżej. Dopóki nie wyślemy na Europę misji, która wyląduje w miejscu takiego pęknięcia, dopóki nie pobierzemy próbek i nie zbadamy ich albo tam na miejscu, albo na Ziemi, będziemy mogli spekulować, będziemy mogli podejrzewać, ale nie będziemy mogli być pewni.

Pożyjemy – zobaczymy

A wracając do Wenus. To planeta bardzo podobna do Ziemi, a wśród badaczy popularna jest hipoteza (choć oczywiście nie ma co do tego pewności), że warunki, jakie kiedyś na niej panowały, były podobne do tych, które panowały na Ziemi. Z istnieniem zbiorników ciekłej wody włącznie. Obecność wody nie determinuje istnienia życia, ale jest warunkiem jego istnienia. W skrócie, gdy jest woda, wcale nie musi być życia. Ale gdy wody nie ma, życia też być nie może. Dzisiaj na powierzchni Wenus nie ma wody pod jakąkolwiek postacią. Ale w chmurach, szczególnie tych wyższych, para wodna jest. Czy w wystarczających ilościach, by mogło korzystać z niej życie? A może życie ma wiele różnych postaci i być może nie każde potrzebuje wody? Gdyby rzeczywiście tak było, gdyby na Wenus udało się znaleźć organizmy żywe, które są zbudowane według innego projektu niż wszystko, co żyje na Ziemi, byłoby to odkrycie epokowe! Odkrycie, które zmieniłoby całkowicie sposób, w jaki postrzegamy życie i w jaki poszukujemy go poza Ziemią.

Na razie to rozważania akademickie. Bo choć ziemskie życie jest bardzo różnorodne, od najmniejszej bakterii do największego organizmu jest zaprojektowane w ten sam sposób. Zasady jego funkcjonowania i te biologiczne, i chemiczne są identyczne. To argument za tym, że wszystko, co żyje (na Ziemi), pochodzi z tego samego źródła. Jak w związku z tym rozumieć życie, które działa zupełnie inaczej?

W wyższych partiach atmo­sfery Wenus panuje temperatura około 30 st. C i to nie ona stanowi barierę dla organizmów żywych, tylko kwaśne środowisko. Na Ziemi istnieją bakterie, które funkcjonują w środowisku o kilkuprocentowej zawartości kwasów. Tyle tylko, że na Wenus zawartość kwasu siarkowego wynosi 90 procent. Nic, co znamy, by tam nie przeżyło. Czy zatem naukowcy mogli się pomylić? Tak, mogli, ale ślady fosforowodoru (fosfiny) wykryto najpierw dzięki analizom materiału zebranego przez James Clerk Maxwell Telescope (JCMT) na Hawajach, a potem potwierdzono przez zespół 45 anten Atacama Large Millimeter/Submillimeter Array (ALMA) w Chile. Kolejny krok to dalsze obserwacje i misje na Wenus, które – niezależnie od właśnie opublikowanych badań – są przygotowywane przez kilka dużych agencji kosmicznych. Są zatem bakterie na Wenus? Pożyjemy – zobaczymy. •

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama