Jak w doskonały sposób zrozumieć Ewangelię?
„…jestem głęboko niewierzący, Kościół polski uważam za niesympatycznego i skostniałego starca. Ale moje dzieci chcą chodzić na religię. Sam miałem takie doświadczenie i uważam je za cenne. Chrześcijaństwo to dla mnie piękna baśń, świetna dla dzieci, żeby tylko nie wbijano Chrystusowi gwoździ w dłonie i w stopy, a potem nie przeszywano mu boku włócznią, co w dzieciństwie robiło na mnie straszne wrażenie”.
To z jednego z ostatnich felietonów Tomasza Jastruna. Jakoś te słowa przyczepiły się do mnie i nie chcą odejść. Wciąż wracają w myślach. Zwłaszcza to ostatnie zdanie „domaga” się rozpisania, przemyślenia, wyrzeszenia go – jak mawiają w innych słowiańskich językach.
Może to dlatego, że sam też miałem podobnie? Jest rok 2004, na ekrany kin wchodzi „Pasja” Mela Gibsona i… jest problem. Nie chcę tego oglądać. „Żeby tylko nie wbijano Chrystusowi gwoździ w dłonie i w stopy, a potem nie przeszywano mu boku włócznią”. Skąd ja to znam, co?
A dziś? W czasie medytacji bardzo często próbuję koncentrować się nie tylko na idyllicznych obrazach Roberta Zünda i Josefa Augusta Untersbergera, ale także na ukrzyżowanym, cierpiącym Chrystusie. I skupienie na Nim, na tym, co wydarzyło się na Golgocie, przynosi chyba nawet większe ukojenie i uspokojenie, niż wtedy, gdy „sięgam” po „Chrystusa na Górze Oliwnej”, czy „Drogę do Emaus”. Jak to możliwe?
Ks. Stanisław Biel SJ pisał o Dobrym Łotrze:
przyglądając się Jezusowi cierpiącemu w pokorze i milczeniu, stopniowo odkrywa, że istnieje świat innych wartości i relacji; nieznany mu dotąd wymiar człowieczeństwa. W Jezusie odkrywa „inny rodzaj człowieka”; który nie wykorzystuje własnej potęgi, by zniszczyć wrogów, ale w opuszczeniu i samotności przeżywa własne cierpienie. Co więcej, modli się za prześladujących Go i przebacza. Kontemplując cierpienie Jezusa, zawierza Mu siebie: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego Królestwa (Łk 23, 42). Wspólnota cierpienia doprowadziła bardzo szybko do przyjaźni, która jest zdolnością rozumienia drugiego aż do głębi. „Dobry Łotr” to człowiek, który w krótkim czasie na nowo odbudował swoje życie i relacje życiowe; z przemocy i krzywd przeszedł do przyjaźni, wierności, przejrzystości, zaufania, miłości. Ten człowiek w doskonały sposób zrozumiał Ewangelię.
A więc, zawitaj Ukrzyżowany. Chyba tylko w ten sposób mogę zakończyć dzisiejszy felieton.
Dominikanie.pl Pieśni Wielkopostne [#03] Zawitaj Ukrzyżowany
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.