Piąty dzień trwają protesty w Sofii i szeregu dużych miast Bułgarii z żądaniami dymisji rządu i prokuratora generalnego. W poniedziałek doszedł do tego apel o dymisję szefa MSW z powodu rzekomego użycia siły przez policję wobec demonstrantów.
Równocześnie z wiecem przed siedzibą rządu, kilka tysięcy protestujących zebrało się przed ministerstwem spraw wewnętrznych, domagając się odejścia ministra Mładena Marinowa i skandując "mafia" i "dymisja". Ich zdaniem minister ponosi odpowiedzialność za brutalne działania funkcjonariuszy wobec demonstrantów w nocy z piątku na sobotę.
W resorcie wszczęto wewnętrzne dochodzenie, które ma sprawdzić doniesienia medialne o przemocy. Wyniki mają być przedstawione w ciągu 30 dni.
Pod oknami siedziby premiera Bojko Borisowa protestujący skandowali "Do widzenia". W wypowiedziach dla reporterów radia publicznego i kanałów telewizyjnych podkreślali, że Bułgaria jest postrzegana jako najbardziej skorumpowany kraj w UE.
W wywiadzie telewizyjnym wicepremier Tomisław Donczew poinformował, że gabinet nie zamierza podawać się do dymisji. Z kolei minister polityki socjalnej Denica Saczewa powiedziała, że "rząd jest zbyt zajęty pracą i nie ma czasu na dymisję".
Bułgarski Związek Lekarzy przestrzegł w poniedziałek przed masowymi protestami, które mogą przyczynić się do rozprzestrzenia koronawirusa i spowodować zbytnie obciążenie szpitali. Związek nie protestował jednak przeciw otwarciu dyskotek i nocnych klubów.
Prokuratura zarzuciła prezydentowi Bułgarii Rumenowi Radewowi, że jego opowiedzenie się "za wyrzuceniem mafii z prokuratury" i wezwanie jej szefa Iwana Geszewa do złożenia dymisji było naruszeniem konstytucji. Według prokuratorów prezydent nie ma prawa apelować o dymisję ani rządu, ani prokuratora generalnego.
Portal dziennika "Dnewnik" przypomniał jednak orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 1995 roku, że szef państwa ma prawo do wypowiedzi politycznych. "Głowa państwa pełni funkcje polityczne i ma prawo do wypowiedzi politycznych. To jest jego prawo zawarte w konstytucji" - stwierdza się w orzeczeniu.
Przez ostatnie cztery dni protesty trwały w Bułgarii do późnej nocy.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).