Ostatnie decyzje oceniam jako kroki w dobrym kierunku. Na razie tyle: niczego przecież jeszcze nie rozwiązują, a na ich wyniki trzeba będzie poczekać.
W ostatnich dniach w centrum wydarzeń kościelnych znalazła się – za przyczyną swojego biskupa – diecezja kaliska. Bp Edward Janiak, wobec którego po filmie Sekielskich “Zabawa w chowanego” wszczęto dochodzenie wstępne w sprawie zaniedbań w prowadzeniu spraw o nadużycia seksualne na szkodę osób małoletnich ze strony duchownych postanowił w połowie czerwca napisać list, w którym wysunął oskarżenia wobec prymasa i przewodniczącego KEP. List wyciekł do mediów, a jego ton sprawił, że komentowano go m.in. słowami “szambo się wylało”. Niestety, adekwatnie.
Ucieszyło mnie, że epistoła nie doczekała się polemiki ze strony biskupów, pojawiły się tylko dwa krótkie i konieczne oświadczenia sekretarza KEP i prymasa. Niekoniecznie wszystko trzeba komentować, a mimo wszystko nie wyobrażam sobie wewnętrznych dyskusji Episkopatu na łamach mediów. Wystarczy, że polemikę podjęły same media, w niektórych przypadkach zdecydowanie niestety powiększając objętość wylewającego się szamba. Nie, nie będę robić reklamy konkretnym tytułom.
List okazał się jednak tylko epizodem bez większego znaczenia wobec opublikowanego tydzień temu na stronie internetowej “Więzi” tekstu red. Zbigniewa Nosowskiego, w którym przedstawiono znacznie poważniejsze zarzuty wobec biskupa kaliskiego. Zarzuty – dodajmy – które zostały przekazane do Watykanu ponad dwa lata temu. Sprawa utknęła.
Upublicznienie kolejnych zarzutów okazało się skuteczne: trzy dni po publikacji tekstu Watykan wyznaczył administratora apostolskiego diecezji kaliskiej, a biskupowi diecezjalnemu nakazał jej opuszczenie na czas prowadzenia dochodzenia i zakazał jakichkolwiek ingerencji w kierowanie nią. Wczoraj (29 czerwca) pojawił się kolejny komunikat: wyznaczono wizytatora apostolskiego w kaliskim seminarium duchownym.
Obie decyzje, a zwłaszcza druga z nich, mnie ucieszyły. Istotnie, sytuacja opisana w tekście opublikowanym w portalu “Więzi” wskazywała na konieczność pilnej interwencji w seminarium. Sama diecezja (mam na myśli ludzi w niej żyjących) także potrzebuje spokoju: ostatnio stała się areną konfliktu. Nie czynię z tego nikomu zarzutu, pokoju nie osiąga się ani naginając własne sumienie, niemniej nie jest to stan ani normalny, ani pożądany.
Podsumowując: ostatnie decyzje oceniam jako kroki w dobrym kierunku. Na razie tyle: niczego przecież jeszcze nie rozwiązują, a na ich wyniki trzeba będzie poczekać. To owoce tych decyzji będą decydujące dla ich oceny.
Mam nadzieję, że nie przyjdzie nam czekać na nie nadmiernie długo. Nie chodzi o pośpiech: sprawa wymaga starannego zbadania, niemniej do szybkiego rozstrzygnięcia ma prawo i diecezja - żywy Kościół - i jej biskup, obecnie zawieszony w sprawowaniu władzy. Taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.