Znam wielu ludzi, dla których maryjność Kościoła jest trudna, którzy od niej uciekają. Zastanawiam się, z czym konkretnie: z Maryją czy z maryjnością?
Jej imię w Kościele powraca co chwila. Czy zwłaszcza w Polsce? Nie tylko. Tak, to prawda: Jan Paweł II to Maryja, kard. Wyszyński – Maryja, nawet ks. Franciszek Blachnicki to również Maryja. Ale wcale nie mniej często przypomina o niej papież Franciszek. Czasem można odnieść wrażenie, że w duszpasterstwie Maryja przesłania Boga. Jednocześnie: znam wielu ludzi, dla których maryjność Kościoła jest trudna, którzy od niej uciekają. Zastanawiam się, z czym konkretnie: z Maryją czy z maryjnością? To nie jest pytanie błahe.
Tak, nie ma żadnego obowiązku kultywowania szczególnego nabożeństwa do Maryi. To, że ktoś nie odnajduje się w pobożności maryjnej nie znaczy, że odrzuca Matkę Boga. Czasem to zwyczajnie problem psychologiczny, kłopot z rzutowaniem na Maryję doświadczenia z własnego domu, z własnej relacji z matką. Duszpasterstwo odwołujące się do macierzyństwa, posługujące się obrazami czułości, może trafiać w człowieku na blokadę spowodowaną raną. Ale to tylko jedna z możliwych przyczyn.
Druga wydaje mi się ważniejsza, choć nie wiem, czy częstsza. Trzeba postawić pytanie, w jaki sposób pokazujemy Maryję. Kim jest jako człowiek? Jako kobieta? Jaka jest? Nie na darmo problem z Maryją ma wiele kobiet: zbyt często kojarzy się ją z bezwolnym (i proszę wybaczyć słowo: bezmyślnym) posłuszeństwem. Zbyt często używa się jej imienia do stłumienia sprzeciwu. Słusznego lub nie. Zbyt często podpiera się nią własne modele życia, kreując je na jedynie słuszne.
Wiemy o niej niewiele. Dwa wielkie słowa: Dziewica i Matka, postrzegane naturalnie, być może przesłaniają nieco to, co najważniejsze. Była Słuchającą. I posłuszną słowom Boga. Na każdym etapie życia, od młodziutkiej nastolatki po starą matkę w domu Jana. Była Słuchającą wtedy, gdy wygłaszała proroctwo, wołając: “oto błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”, wtedy gdy szukała Syna w Jerozolimie, wtedy gdy wędrowała za Nim po Galilei i Judei, gdy stała pod krzyżem i gdy trwała z uczniami w Wieczerniku.
W dwóch wielkich wzorcach, rozumianych na płaszczyźnie naturalnej, niełatwo się odnaleźć (bo któż z nas patrzy na jej dziewictwo jak na obraz wierności Bogu, a na macierzyństwo jak na życie przynoszące obfity owoc, jedno i drugie możliwe dzięki Bożej łasce?). Ale w słuchaniu – dostępnym dla każdego i każdej z nas - odnaleźć się jeszcze trudniej, bo nie o odbiór informacji chodzi, a o moją postawę tu i teraz, wobec tej konkretnej sytuacji i tych konkretnych ludzi. Tu, gdzie jestem dziś. Może czasem łatwiej odepchnąć Maryję w dwóch wielkich wzorcach, by nie musieć się mierzyć z tym, czego od nas wymaga naprawdę?
Nie ma żadnego obowiązku kultywowania szczególnego nabożeństwa do Maryi. Nie ma żadnego obowiązku modlitwy za jej pośrednictwem, choć wielu, także świętych, do niej zachęca. Ale nie warto zapomnieć, że jest ona pierwowzorem Kościoła, zapowiedzią tego, co Bóg chce uczynić i czyni codziennie, też we mnie i dla mnie.
Obym ją umiała naśladować w słuchaniu. Reszta będzie dziełem Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.