Nie, nie będziemy w pełni bezpieczni. Co nie znaczy, że mamy być nieroztropni. Jak osiągnąć największe dobro w sytuacji, jaką mamy dziś? Najkrócej: jak można dziś bardziej kochać?
“Nie jesteśmy w stanie uratować wszystkich osób słabszych, dla których wirus jest niebezpieczny. I wiemy to. Ale jest to naszym ludzkim rozumem nie do ogarnięcia. W naszym świecie, w którym istnieje wiara, że można osiągnąć całkowite i absolutne bezpieczeństwo, jest to wiedza niemożliwa do przyjęcia.” To cytat z opublikowanego w “Polityce” wywiadu z Pawłem Droździakiem - psychologiem, psychoterapeutą i mediatorem. Nie chcę cytować jego tez. Chciałabym zwrócić uwagę na mit, który uważa za kluczowy dla współczesnego świata. Mit, który jest absurdalny w założeniu.
Nie, nie jesteśmy w stanie osiągnąć całkowitego i absolutnego bezpieczeństwa. Nigdy, nigdzie, w żadnych okolicznościach. Możemy się do niego przybliżać lub oddalać. Możemy budować zabezpieczenia, mniej lub bardziej rozwinięte. W stanie kompletnego braku poczucia bezpieczeństwa faktycznie żyć się nie da. Ale całkowita pewność jest nierealna. Najlepszym dowodem są nasze cmentarze.
Nie, nie możemy wszystkiego. Możemy wiele, bardzo wiele. Ale nie wszystko. Nie zawsze. Jesteśmy zależni. Od siebie nawzajem. Od świata. Od Boga (ateista ten ostatni punkt zakwestionuje).
Nie, nie jest prawdą, że świat jest sprawiedliwy, zło zdarza się złym, a dobro dobrym. To tylko podpórka tego samego mitu: jak będę dobry /będę dobrze i mądrze działał to nic mi się złego nie stanie. Nieprawda. Niewierzącym wystarczy popatrzeć na świat, dla wierzących najważniejszym dowodem powinien być krzyż. Nie jesteśmy bogami, ale ludźmi. Epidemia jest tylko tego faktu przypomnieniem.
Tak, oczywiście, możemy robić wszystko, by o tym nie pamiętać. Możemy udawać. Tylko po co?
Przywołuję tę wypowiedź, bo coraz bardziej widać, że koronawirus zostanie z nami na dłużej. Może na zawsze. Do wynalezienia (i przetestowania) szczepionki i leków potrzeba zapewne około roku. Nie możemy zatrzymać na rok naszego życia, choć z pewnością musimy je zmienić. Nie możemy zdemolować naszych relacji z ludźmi. Telefon i internet to naprawdę nie wszystko, jesteśmy materialni, potrzebujemy bliskości. Nie możemy zdemolować funkcjonowania naszej gospodarki, bo dzięki jej funkcjonowaniu żyjemy. Nie możemy zdemolować dzieł miłosierdzia, bo są ludzie, którzy pomocy potrzebują. I będzie ich więcej. Nie możemy zdemolować życia religijnego, bo bez niego nie jesteśmy w stanie żyć. To zapewne tylko część sfer naszego życia, które nie mogą tak po prostu się zatrzymać na dłużej niż kilka tygodni.
Nie, nie będziemy w pełni bezpieczni. Co nie znaczy, że mamy być nieroztropni czy tracić z oczu dobro bliźnich. Trzeba wyważyć dobro i podjąć ryzyko. Pytanie, w jaki sposób?
W kontekście rzeczywistości wiary pierwsze, co należałoby rozważyć, to przywrócenie posługi szafarzy lub – by ograniczyć kontakty zewnętrzne - wprowadzenie możliwości przynoszenia Komunii Świętej ludziom najbardziej zagrożonym przez członków rodziny. Kościół taką możliwość dopuszcza. Tak, wiem, można przyjąć Komunię duchową. Łaska sakramentu jest ta sama. Ale jesteśmy materialni. Potrzebujemy dotknąć.
Jeśli cieszymy się ożywieniem Kościoła domowego, niech i ta starożytna przecież praktyka stanie się także w Polsce możliwa.
W kontekście relacji trzeba poszerzyć możliwość kontaktów międzyludzkich, zwłaszcza osób starszych. Izolacja i brak możliwości opuszczenia domu czasem dramatycznie pogarszają ich stan psychiczny. Nie, nie wystarcza telefon. Nie, nie wystarcza balkon. Nie zawsze. Trzeba też umożliwić jakieś kontakty społeczne i zwyczajnie możliwość ruchu dzieciom i młodzieży. Ten rok szkolny uznałabym za stracony, ale na jesieni jednak szkoły powinny ruszyć. Pomijam gospodarkę, o tym mówi się wystarczająco dużo.
Co jest roztropne? Jak osiągnąć największe dobro w sytuacji, jaką mamy dziś? Jakie kroki można będzie podejmować w przyszłości? To pytanie nie tylko do władz państwowych, także do Kościoła instytucjonalnego i nas samych. Najkrócej: jak można dziś bardziej kochać?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nieco się wolnością zachłysnęliśmy i zapomnieliśmy, że o wolność trzeba dbać.
Abp Paul Richard Gallagher mówił o charakterystyce watykańskiej dyplomacji.