Nie milknie sprawa oskarżeń wysuniętych wobec Jeana Vaniera, który miał przez wiele lat wykorzystywać seksualnie sześć dorosłych kobiet, będąc ich kierownikiem duchowym.
Na dalszej drodze swego życia spotkał młodych ludzi niepełnosprawnych umysłowo. Kontakt z nimi zmienił tak wiele, że postanowił nie tylko oddać się działalności właśnie na rzecz osób niesprawnych mentalnie, ale przede wszystkim dzielić z nimi dalsze życie. Z pewnością te pragnienia były też pobudzone przez głęboką formację religijną i moralną, którą zawdzięczał swej matce Pauline Vanier. Była ona bowiem nie tylko, przypomnijmy, jedną z pierwszych kanadyjskich dyplomatów zawodowych, a w czasie II wojny światowej pielęgniarką Czerwonego Krzyża, potem kanclerzem na Uniwersytecie w Ottawie. Zmarła w opinii świętości 23 marca 1991. Obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny.
Toczy się także, rozpoczęty wcześniej proces beatyfikacyjny ojca Jeana Vanier, Georges'a Vanier (1888-1967), byłego generalnego gubernatora Kanady. Georges Vanier brał udział w I wojnie światowej. We Francji w 1918 roku podczas walk z Niemcami stracił prawą nogę. Po wojnie Georges Vanier obejmował coraz wyższe funkcje oficerskie w armii. Wkrótce został dyplomatą, m.in. od 1944 roku był ambasadorem Kanady we Francji. Wspólnie z żoną zajęli się wówczas pomocą dla ofiar wojny. W latach 1959-1967 Georges Vanier był generalnym gubernatorem Kanady.
W jego wielodzietnej rodzinie zatem, gdyż Jean miał jeszcze czworo rodzeństwa, katolicka wiara była obecna na co dzień, a przykład matki i ojca wzmacniał ich dzieci aż do jej śmierci. Solidne fundamenty wyniesione z domu z całą pewnością były też podwalinami pod 154 wspólnotami l’Arche istniejącymi w 38 państwach oraz 1450 wspólnotami "Wiary i Światła" w 85 krajach. Tak więc jego działalność, która musiała iść za mocną, autentyczną, solidną, zintegrowaną duchowością miała ogromną „siłę rażenia”. Czy można bowiem stworzyć takie centra dobra bez autentycznej miłości, oddania, ofiary, samozaparcia i świadectwa? Czyż złe drzewo może przynosić dobre owoce? Wątpię!
Dlaczego więc jeden raport zdezawuował to doświadczenie metafizycznego, ale i zarazem namacalnego, konkretnego dobra, których autorem był Vanier? Dlaczego oskarżający Vaniera nie uwierzyli świadectwu własnych oczu, nie uwierzyli swojemu liderowi, bo przecież go znali od kilku dekad, lecz bezkrytycznie uwierzyli zeznaniom sześciu kobiet, których personaliów nie znają i raportowi pewnej organizacji, o której zapewne nic nie wiedzą, a jej nazwę już zapomnieli, pisząc: „Mamy do czynienia już nie z podejrzeniami, lecz z informacjami zweryfikowanymi tak solidnie, jak jest to aktualnie możliwe”. Skąd autorzy takich opinii wiedzą, że informacje zostaly „solidnie zweryfikowane”? Sam to sprawdzali czy tylko uwierzyli liderom Międzynarodowej Federacji L’Arche International, którzy przesłali do 38 wspólnot na świecie list z wynikami dochodzenia? Czy ktoś zadał pytanie, kim są główni obecni liderzy "l’Arche" Stephan Posner i Stacy Cates Carney, którzy, jak sami twierdzą, z jednej strony są „zszokowani efektami śledztwa”, ale z drugiej zaś sami zainicjowali tę medialną burzę wokół przeszłości Vaniera.
Kim jest Stephan Posner?
Jego biografia w pewnym stopniu zaskakuje mnie. Wydawało mi się bowiem, że kolejny następca Vaniera będzie kimś jego pokroju – intelektualistą, uduchowionym chrześcijaninem, może podobnie jak Vanier rekolekcjonistą, głosicielem Ewangelii, kierownikiem duchowym, autorem poradników duchowych, człowiekiem o niemal nieskazitelnej biografii. Tymczasem biogram Posnera może budzić niejakie zdziwienie. Całkowicie różni się od życiorysu jego poprzednika, życiorysu solidnego, transparentnego, zintegrowanego, spójnego, jak podkreślają niektórzy, zdroworozsądkowego, gdyż Vanier jako człowiek filozof był realistą twardo stąpającym po ziemi bez żadnego pseudomistycznego zadęcia, które dziś mu się przypisuje. Przyjrzyjmy się zatem tej, dość, jak wydaje się, wygładzonej, biografii Posnera, która jest dostępna po angielsku i francusku na stronach internetowych Arki.
Otóż Stefan Posner urodził się w Paryżu w 1963 r. Jego ojciec był Anglikiem, zaś matka Francuzką, urodzoną z rodziców uciekinierów z Niemiec. Stefan jest potomkiem rodziny żydowskiej, której korzenie, jak wynika z biografii, jeszcze na początku minionego wieku były z Polski. Posner porzucił szkołę w stosunkowo młodym wieku, by pracować w małym przedsiębiorstwie rodzinnym. Najpierw był rzemieślnikiem (wykonywał roboty ręczne, fizyczne), a później zajmował się sprzedażą. W tym okresie, gdy tylko miał ku temu okazję, podróżował. W wieku 19 lat odbył sześciomiesięczną podróż, która zawiodła go do Nepalu. Zafascynowany postacią Gandhiego i jego aktywnością bez przemocy, Stefan w dwudziestym pierwszym roku życia przyłączył się do wspólnoty "l’Arche" w Paryżu. Mając obiekcje sumienia co do służby wojskowej został z niej zwolniony w zamian za pełnienie służby cywilnej właśnie w Arce. Potem wrócił do pracy w przedsiębiorstwie rodzinnym, którym kierował jeszcze przez 18 lat. Przez cały ten czas utrzymywał więzi ze wspólnotą "l’Arche" w Paryżu, pozostając jej członkiem jako stały asystent i administrator. Gdy wciąż jeszcze był odpowiedzialny za swoje przedsiębiorstwo w 1996 r. został powołany przez Arkę we Francji do koordynowania wspólnot w regionie Północ. Przez 6 lat pełnił obie te funkcje. W 2011 r. Stefan zrezygnował z pracy w przedsiębiorstwie, gdyż ponownie otrzymał mandat do koordynacji regionalnej, ale tym razem w pełnym wymiarze. Dwa lata później został następcą Luisa Pilota na stanowisku odpowiedzialnego krajowego "l’Arche" we Francji, a także stał się liderem Federacji światowej. W swej biografii pisze też, że prawie nigdy nie rozpoczyna dnia bez studium (lektury) kilku zdań Biblii w języku hebrajskim albo lektury poezji. Lider Arki pozostaje w separacji z żoną i ma czwórkę dzieci – trzech synów i córkę, która z nim mieszkała. Żyje z partnerką/towarzyszką życia Yael, Jak pisze – „jego dzieci, jego partnerka, jego przyjaciele stanowią grono sprzymierzeńców, które nie ma ceny".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).