Wyjaśnienie narodzenia Chrystusa jest proste, bo począł się On z Ducha Świętego i narodził się z Maryi Dziewicy zgodnie z nauką wszystkich proroków.
Znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego
Poprzez wyrażenie „z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak” ewangelista nawiązuje, ale i objaśnia werset Mt 1,16. Rodowód Jezusa kończy się bowiem krótkim stwierdzeniem, iż Józef był mężem Maryi, z której „został narodzony” Jezus zwany Chrystusem. Relacja o narodzeniu Jezusa rozpoczyna się od nakreślenia tła dla kolejnych wydarzeń. Stąd też Mateusz rozpoczyna narrację od przekazu: „po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1,18).
Z tekstu wynika, że Józef i Maryja byli już sobie zaślubieni, jednak nie zamieszkali jeszcze wspólnie[15]. A zatem zaistniał pierwszy etap zaślubin żydowskich (hebr. erusin). Ten etap zaślubin wywołał także skutki prawne. Zaślubieni mieli prawo nazywać się mężem i żoną. Drugi etap zaślubin (hebr. nissusin), a zatem wesele i później wspólne zamieszkanie, jeszcze nie nastąpił. Powinien dokonać się później, po kilku miesiącach[16]. Św. Mateusz podkreśla, iż zanim nastąpił ów drugi etap „Maryja znalazła się brzemienną” (Mt 1,18). Ewangelista nie relacjonuje dokładnie, jak to się stało. Stwierdza jedynie, iż stało się to „za sprawą Ducha Świętego” – co jest zgodne z przesłaniem anielskim przekazanym przez św. Łukasza (Łk 1,35). Fakt dwukrotnego podkreślenia Mateusza „za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1,18.20) wydaje się, iż było spowodowane rozpowszechnianymi, antychrześcijańskimi opowiadaniami, o nieprawym poczęciu Jezusa[17]. Podkreślenie niezwykłego faktu poczęcia Jezusa było także uprzedzeniem dalszych wydarzeń – ewangelista uczynił tak chcąc dać czytelnikowi jak najpełniejsze rozeznanie sytuacji.
Gdy Józef dowiedział się, iż Maryja jest brzemienna, zamierzał oddalić ją. Św. Mateusz podkreśli, iż Józef zamierzał oddalić Maryję potajemnie, gdyż „nie chciał narazić Jej na zniesławienie” (Mt 1,19). Znamiennym jest, iż chciał to uczynić „potajemnie” – bez rozgłosu, z dyskrecją, z miłością i z miłości ku Maryi. Nie wiadomo jednak co dokładnie wiedział Józef na temat stanu Maryi. Czy wiedział jedynie o brzemienności swojej Oblubienicy? Czy wiedział także o niezwykłym poczęciu, o wkroczeniu w życie Maryi Boga w tajemnicy Ducha Świętego? Być może Józef dowiedział się o brzemienności Maryi, nic jednak nie wiedział o nadzwyczajnych okolicznościach tego stanu. Jeśli tak, to postępowanie Józefa jest ze wszech miar niezwykłe. Jeśli bowiem nic nie wiedział o niezwykłym, dziewiczym poczęciu Maryi, to powinien był wnieść sprawę przed sąd. Jeśli Maryja była brzemienna, to w jego oczach była winna nieprawości. Chcąc zatem dojść winy, mógł zażądać dochodzenia i procesu. Gdyby zaś Maryi udowodniono winę – która w tym przypadku wydawała się być niewątpliwa – mógł otrzymać zwrot zapłaty, którą musiał wcześniej uiścić, mógł zatrzymać posag. Nade wszystko w oczach społeczeństwa zachowałby dobre imię. Zaistniała bowiem sytuacja naruszała prawa małżeńskie. Księga Powtórzonego Prawa wyraźnie stwierdzała, iż brak dowodów prawości u dziewicy był znakiem jej winy (Pwt 22,20-26).
W tym przypadku Józef mógł dochodzić swoich praw. Mógł też domagać się kary dla winnych. Józef jednak nie czyni tego. Postanowił oddalić Maryję. Czyni tak, gdyż szanuje świętość małżeństwa. Inni wskazują, iż postanowił tak, bo kochał Maryję i nie chciał, by w jakikolwiek sposób mogła Ona ponieść szkodę. Nie chciał dowodzić swojej wierności Prawu, nie dbał o swoje dobre imię, nie chciał czegokolwiek zyskać kosztem Maryi. Nie chciał, by podejrzana w takim wypadku o wiarołomstwo Maryja została poddana upokarzającemu procesowi. Nie chcąc publicznego procesu, publicznych zarzutów, postanawia odejść – postanawia całą sprawę rozwiązać bez rozgłosu. Można nawet powiedzieć – iż odchodząc w milczeniu, bez słów – Józef wręcz zdejmuje brzemię winy z Maryi, biorąc tę winę w milczeniu na siebie. Szanując świętość małżeństwa i będąc mężem sprawiedliwym – oddala Maryję. Nie może zatrzymać dziecka, które nie jest jego. Jednak miłując Maryję, nie pozwala, by spotkała Ją jakakolwiek kara. Być może, jak sugerują niektórzy, Józef czuł się winny, iż nie dołożył wszelkich starań i nie upilnował Maryi. W kulturze bowiem i tradycji Starego Przymierza najpierw ojciec, potem zaś narzeczony – byli odpowiedzialni za czystość kobiety, która była im powierzona w opiekę. Być może czuł się także i odpowiedzialny za to, że nie potrafił uchronić drogocennego naczynia, drogocennego daru, jaki został mu powierzony przez rodziców Maryi. Nie chciał, „by wytykano Ją palcami”[18].
W ten sposób patrząc na sytuację Józefa, można powiedzieć, iż był to Jego niezwykły dramat. Z jednej strony nie zdołał uchronić, ustrzec powierzonej Jego pieczy kobiety; z drugiej jednak strony cała ta sytuacja dotykała Jego najbardziej wrażliwej części osobowości: był mężem sprawiedliwym – przywiązanym do przestrzegania Tory Pańskiej. A Tora dla takich kobiet, za jaką można było uznać Maryję, była bezwzględna.
Inni komentatorzy wskazują jednak, iż Józef mógł wiedzieć o poczęciu z Ducha Świętego. Będąc jednak człowiekiem sprawiedliwym – pełnym czci i bojaźni wobec Boga i Bożych tajemnic, których nie potrafił ogarnąć i pojąć – postanowił oddalić się potajemnie. Być może postanowił oddalić się tylko na pewien czas, by przemyśleć, by w samotności pomedytować nad tym wszystkim, czego się dowiedział. A być może postanowił rozstać się z Maryją, nie chcąc wyjawić innym Jej tajemnicy. Warto bowiem pamiętać, iż wyrażenie „nie chciał jej narazić na zniesławienie” (gr. deigmatidzo) może oznaczać także: nie chciał narazić jej na badanie, na dociekanie, na ujawnienie. Być może także na całość wydarzenia można patrzeć i tak: Józef, gdy dowiedział się, iż z Ducha Świętego w łonie Maryi począł się Syn Boży, będąc człowiekiem pełnym wiary i czując święty lęk przed Najwyższym, lękał się zbliżać do Tej, która stała się mieszkaniem dla Syna Najwyższego. Być może Józef nie potrafił pojąć wielkości tych spraw, stąd też wolał oddalić od siebie Maryję, którą miłował nad wszystko – ale której mógł się lękać – gdyż stała się Ona własnością Boga Najwyższego. A zatem decyzja Józefa, by dyskretnie oddalić Maryję oraz nie ujawniać Jej tajemnicy, była podyktowana „sprawiedliwością” – pełną czci bojaźnią wobec niezrozumiałych wyroków Bożych, dokonujących się przez Maryję. W tym przypadku pojawienie się anioła Józefowi (Mt 1,20) nie łączy się z poinformowaniem Józefa o poczęciu z Ducha Świętego. Przez to objawienie dokonało się potwierdzenie dotychczasowej wiedzy Józefa, a także wskazanie na rolę, jaką miał on spełnić w historii Zbawiciela.
Trudno odpowiedzieć na pytanie: czy Józef rzeczywiście zamierzał oddalić Maryję z powodu czci i bojaźni wobec tajemnic Bożych, których nie czuł się godzien, czy też będąc mężem Bożym – będąc wiernym Bożemu Prawu, a z drugiej strony miłując Maryję, zamierzał odejść, gdyż chciał być wierny Bożemu Prawu w sprawie świętości małżeństwa?[19]. To, co nie ulega wątpliwości, to prawda, że był On mężem sprawiedliwym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.