„Święta Rodzina to nie była jakaś rodzina fałszywa czy nierealna. Żyła na peryferiach. Nie miała specjalnego bonusu za pochodzenie. Nie cieszyła się żadnym uprzywilejowaniem. Była prawdziwa i w swoim codziennym życiu bliska każdej ludzkiej rodzinie” – mówił w Niedzielę Świętej Rodziny abp Wojciech Polak.
Metropolita gnieźnieński odprawił Mszę św. w gnieźnieńskim klasztorze sióstr karmelitanek bosych. W homilii, nawiązując do przypadającego w niedzielę po Bożym Narodzeniu Święta Świętej Rodziny podkreślił, że od samego początku, od betlejemskiego żłóbka, a nawet już wcześniej, jej życie było bliskie i podobne każdemu ludzkiemu życiu.
„Bóg zdecydował, aby urodzić się w rodzinie, którą sam uformował. A utworzył ją w zapomnianej wiosce, gdzieś na peryferiach Imperium Rzymskiego. Nie w stolicy, nie w wielkim mieście, ale na zapomnianych i niewidocznych peryferiach cieszących się złą sławą” – mówił za papieżem Franciszkiem Prymas dodając, że Święta Rodzina, podobnie jak wiele innych rodzin, nie cieszyła się żadnym uprzywilejowaniem, nie miała specjalnego statusu, ani bonusu za pochodzenie, a wręcz przeciwnie, od samego początku musiała pokonać wiele trudności.
„Słuchając dziś Ewangelii o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu warto jeszcze raz zobaczyć, w jaki sposób Bóg wchodzi w nasze ludzkie życie. Wchodzi w całą jego trudną prawdę, w jego ciężar i realizm” – wskazał abp Polak przypominając, że w życiu Świętej Rodziny ciężarem tym były nie tylko wspomniane „złe” peryferie, ale przede wszystkim lęk o życie, ucieczka przed śmiercią, trud i niebezpieczeństwo podjętej drogi.
„Może więc dziś, gdy i my słyszymy historię ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu, warto pomyśleć sobie i wziąć jeszcze raz na modlitwę, wszystkie te współczesne sytuacje i historie tak wielu rodzin, które uciekają z tylu miejsc na świecie, aby po prostu przeżyć” – mówił abp Polak.
„To niesprawiedliwość – cytował dalej słowa papieża Franciszka sprzed błogosławieństwa Urbi et Orbi – zmusza ich do przemierzania pustyń i mórz, przekształconych w cmentarze”.
„To niesprawiedliwość zmusza ich do znoszenia niewypowiedzianego wyzysku, wszelkiego rodzaju niewolnictwa i tortur w nieludzkich obozach, w których są wciąż przetrzymywani”.
„To niesprawiedliwość wypędza ich z miejsc, w których mogliby mieć nadzieję na godne życie, i sprawia, że napotykają mury obojętności”.
„Boże Narodzenie jest i po to, aby o nich wszystkich pamiętać, aby nie przyzwyczaić się do myśli, że to przecież tak daleko od nas, od naszego życia, aby nie zatracić wrażliwości” – mówił na koniec Prymas Polski.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.