– twierdzi prymas Polski, abp Wojciech Polak.
KAI: Episkopat przyjął w tym roku nowe zasady formacji kandydatów do kapłaństwa. Jakie są podstawowe założenia tego dokumentu?
– Impulsem do opracowania tych zasad było przyjęcie przez Stolicę Apostolską nowego, ramowego, obowiązującego w całym Kościele powszechnym, programu przygotowania do kapłaństwa. Zgodnie ze wskazaniami Stolicy Apostolskiej zadanie opracowania programu krajowego należało do poszczególnych Konferencji Episkopatu, które miały to robić we współpracy z Kongregacją ds. Duchowieństwa. My również byliśmy do tego zobowiązani. Współpracowaliśmy m.in. z sekretarzem Kongregacji abp. Jorge Wongiem, którego w Polsce gościliśmy. Dokument czeka teraz na recognitio Stolicy Apostolskiej.
Mówiąc krótko, chodzi o to, aby na współczesne wyzwania i oczekiwania odpowiedzieć bardziej adekwatnym modelem przygotowania do kapłaństwa. Główny trzon reformy nie dotyczy pojedynczych kwestii, choć zostały one wzmocnione i wpisane zgodnie z obowiązującymi dziś standardami, jak choćby te dotyczące ochrony dzieci i młodzieży. Podstawowym celem jest ukazanie, że proces formacyjny nie zawęża się jedynie do czasu studiów w seminarium, ale obejmuje cały okres życia i posługi kapłana. Można go podzielić na cztery etapy. Mamy najpierw rok propedeutyczny (wstępny) formacji, wprowadzony już pilotażowo w kilku diecezjach, także w archidiecezji gnieźnieńskiej, który po recognitio zacznie obowiązywać w całym Kościele w Polsce. Dalej jest etap „uczniowski”, a więc czas dojrzewania i bezpośredniego przygotowania do kapłaństwa w seminarium. Następnie okres praktycznego wchodzenia w realia życia kapłańskiego i wreszcie towarzyszenia młodym księżom w pierwszych latach kapłaństwa, zgodnie z tym, o czym mówił papież Franciszek. Całość zasad opiera się i ma pokazać, że droga do kapłaństwa – tak jak mówiłem – jest procesem. Dlatego dokument obszernie omawia też czas rozeznawania powołania w rodzinach i wspólnotach parafialnych. Nowość tkwi właśnie w ukazaniu tego procesu, a nie w poszczególnych rozwiązaniach.
KAI: Rzeczywistość jest jednak taka, że rok 2019 przyniósł znaczny spadek powołań do kapłaństwa. Kandydatów jest 20 proc. mniej niż w ub. roku. Jest to zjawisko złożone, ale na pierwszy plan wysuwa się słabnąca religijność młodzieży. Jak Kościół w Polsce na to zareaguje?
– Oczywiście diagnoza jest konieczna, ale nie możemy na niej poprzestawać. Sądzę, że rozwiązanie tego problemu leży z jednej strony w odpowiednio prowadzonym duszpasterstwie młodych na wszystkich jego szczeblach, z drugiej, w szeroko pojętej ewangelizacji. Mówi o tym pierwsza część dokumentu poświęconego zasadom formacji kapłańskiej: o docieraniu do serc i umysłów młodych ludzi i otwieraniu ich na prawdę powołania, niekoniecznie kapłańskiego, ale właśnie życia rozumianego i przeżywanego jako powołanie. Potrzebne jest towarzyszenie młodym w dojrzewaniu w wierze.
Inną sprawą, myślę kluczową dla stanu religijności młodzieży, jest wiarygodność Kościoła. Kryzysy i skandale na pewno tu nie pomagają. Konieczne jest oczyszczenie i jednocześnie nieustanne wychodzenie do młodych, bez zrażania się statystykami. Pokazywanie im, że bycie w Kościele ma sens, że pójście za Chrystusem ma sens. A więc ewangelizacja, towarzyszenie i bycie z młodymi.
KAI: Ale czy Kościół w Polsce dostrzega młodzież integralnie: nie tylko tę będącą jego częścią, ale też coraz liczniejszą grupę młodych obojętniejących na kwestie wiary?
– Jesteśmy świadomi takiego problemu. I tu pytanie, czy faktycznie wychodzimy do młodych, do wszystkich młodych. Mam wrażenie, że wciąż zadowalamy się tymi, którzy w Kościele jeszcze są, ale to zdecydowanie za mało. Trzeba wychodzić i szukać. Tak, jak mówi papież Franciszek – iść na peryferie. Musimy to robić odważniej i myślę tu nie tylko o księżach, z których wielu robi naprawę świetną ewangelizacyjną robotę. Myślę też o młodych ewangelizatorach, bo przecież młodych najlepiej ewangelizują sami młodzi.
KAI: Stanu wiary młodych nie da się oceniać bez spojrzenia na wiarę w rodzinach. Potrzeba w Polsce katechezy dorosłych?
– Z całą pewnością tak i jest to dla Kościoła spore wyzwanie. W moim przekonaniu powinniśmy proponować różne nowe formy katechezy dla dorosłych, pamiętając o rytmie ich życia i specyfice współczesnego świata. Dziś nie wystarczy ogłosić, że po Mszy świętej będzie katecheza dla dorosłych, bo nikt po prostu na nią nie przyjdzie. Trzeba szukać innych sposobów docierania do ludzi, wykorzystując choćby czas przygotowania dzieci do sakramentów. I tu znowu nie można poprzestawać tylko na instruowaniu i informowania rodziców odnośnie do przebiegu samej uroczystości, ale zachęcić ich do rozmowy, do przyjrzenia się własnemu życiu, do zastanowienia się, co się w ich życiu dzieje, jaka ta wiara jest, jeśli jest. Każdy człowiek, nawet nieświadomie, szuka odpowiedzi na te najważniejsze egzystencjalne pytania. To może być punkt wyjścia do późniejszej głębszej katechezy.
KAI: Pod koniec grudnia we Wrocławiu odbędzie się 42. Europejskie Spotkanie Młodych, na które przyjedzie młodzież z całego kontynentu. Te spotkania są szansą na ożywienie wiary młodego pokolenia?
– Byłem w ubiegłym roku w Madrycie i będę teraz z młodymi we Wrocławiu. Dla uczestników jest to na pewno okazja do wzmocnienia wiary, albo inaczej, do doświadczenia wspólnoty w wierze. Oczywiście jeśli chodzi o ożywienie wiary młodych w szerszej perspektywie, a więc o to, o czym była już mowa, to na pewno takie spotkania nie wystarczą, bo tutaj potrzeba systematycznej i wytrwałej pracy u podstaw. Europejskie Spotkania Młodych są jednak z całą pewnością świętem, oddechem i jednocześnie zachętą, przede wszystkim dla samych młodych, by z Jezusem do rówieśników wychodzili, by się swojej wiary nie wstydzili, by pokazali, że Kościół ma także takie oblicze.
KAI: Odebranie przez Olgę Tokarczuk literackiej Nagrody Nobla nie wzbudziło raczej zainteresowania w Kościele. Jest w nim nadal chęć tworzenia przestrzeni przyjaznej promowaniu polskiej kultury i sztuki czy też – jak ubolewa Krzysztof Zanussi – „trwa rozbrat Kościoła z kulturą”?
– Przez kulturę rozumiem to wszystko – jak mówił w UNESCO papież Jan Paweł II – co sprawia, że człowiek staje się bardziej człowiekiem. Nie mam wrażenia, że Kościół się z tej sfery wycofuje. Oczywiście są formy bardziej i mniej stosowne dla przestrzeni sakralnej. Trudno, by świątynia była miejscem prezentacji jakiegoś kontrowersyjnego czy awangardowego performance. Ale koncerty, spotkania jak choćby Verba Sacra, czasami wystawy nie naruszające powagi miejsca i nie zakłócające liturgii. Te przecież w wielu miejscach się odbywają.
Co do literatury – każdy czyta to, co lubi. Ja osobiście staram się czytać noblistów. Czytałem „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Nagroda Nobla jest z całą pewnością wielkim wyróżnieniem i osiągnięciem dla Autorki, ale jest też kolejnym ważnym i docenionym polskim wkładem w literaturę światową.
KAI: Z jakimi myślami Ksiądz Prymas żegna ten rok i jakie oczekiwania wiąże z przyszłym?
– Był to na pewno rok wielu wyzwań i trudności. Dziękuję Panu Bogu, że dawał nam światło w tych wszystkich kryzysowych sytuacjach, że przeprowadził nas przez wiele trudnych spraw, a mnie osobiście uczył pokory wobec wyzwań, przed jakimi zostałem postawiony. Co przed nami, zobaczymy. Ufam, że ten nadchodzący rok będzie dla Kościoła w Polsce, dla naszej Ojczyzny i dla każdego z nas po prostu rokiem nadziei.
KAI: Dziękuję za rozmowę
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).