Kościół popiera i promuje patriotyzm rozumiany jako miłość i szacunek dla ojczyzny. Jednak krytycznie postrzega nacjonalizm, a szczególnie skrajne jego formy, gdyż na szczycie hierarchii wartości stawiają one naród, co prowadzić może do swego rodzaju bałwochwalstwa. Refleksja na ten temat trwa w Kościele już ponad 100 lat.
Jan Paweł II przeciwstawiając się nacjonalizmowi, jednocześnie podkreślał znaczenie wspólnoty i suwerenności narodowej. Był chyba pierwszym papieżem, który tak silnie podkreślał potrzebę obrony suwerenności poszczególnych narodów. Naród ujmował jako absolutnie niezbędny element zarówno do kształtowania jak i zachowania tożsamości kulturowej człowieka. W swym paryskim przemówieniu w siedzibie UNESCO z 1980 r. przypomniał, że „naród jest tą wielką wspólnotą ludzi, których łączą różne spoiwa, ale nade wszystko kultura”. Z kolei w wystąpieniu do Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku 5 października 1995 r. tłumaczył, że „należy ukazać zasadniczą różnicę, jaka istnieje między szaleńczym nacjonalizmem, głoszącym pogardę dla innych narodów i kultur, a patriotyzmem, który jest godziwą miłością do własnej ojczyzny”. Wyjaśniał, że „nacjonalizm, zwłaszcza w swoich bardziej radykalnych postaciach, stanowi antytezę prawdziwego patriotyzmu i dlatego dziś nie możemy dopuścić, aby skrajny nacjonalizm rodził nowe formy totalitarnych aberracji”. Wyjaśnił ponadto, że „to zadanie pozostaje w mocy także wówczas, gdy fundamentem nacjonalizmu jest zasada religijna, jak to się niestety dzieje w przypadku pewnych form tzw. fundamentalizmu” (11).
A u progu nowego tysiąclecia ostrzegał, że „w ostatnich dziesięcioleciach, w których jesteśmy świadkami postępów globalizacji i niepokojącego zjawiska odradzania się agresywnych nacjonalizmów, przemocy na tle etnicznym i rozpowszechnionej dyskryminacji rasowej, godność człowieka bywa bardzo poważnie zagrożona” (Anioł Pański, 26 sierpnia 2001).
Polskość Jan Paweł II pojmował bardziej w kontekście kulturowym niż etnicznym. „Jestem synem narodu, który przetrwał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego sąsiedzi wielokrotnie skazywali na śmierć, a on pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród – nie biorąc za podstawę przetrwania jakichkolwiek innych środków fizycznej potęgi jak tylko własna kultura, która się okazała w tym przypadku potęgą większą od tamtych potęg” – mówił w UNESCO w 1980 r.
Z kolei na kartach swej książki "Pamięć i tożsamość" podkreślał, że „Polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie”, dodając, że bliski jest mu „jagielloński” wymiar polskości, rozumianej jako wieloetniczny twór narodowy. Krytykował więc nacjonalizm, gdyż "uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych". Przeciwstawiał temu pojęcie patriotyzmu, który w odróżnieniu od nacjonalizmu, „przyznaje wszystkim innym narodom takie same prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowania miłości społecznej”.
Z chrześcijańskiego personalizmu wyrastało także pojmowanie patriotyzmu przez kard. Stefana Wyszyńskiego. Ujmował on naród jako jedną z najbardziej podstawowych wspólnot, w których kształtuje się tożsamość człowieka. Miłość do własnego narodu łączył z poważną refleksją teologiczną na temat. Był twórcą oryginalnej koncepcji „teologii narodu”. Koncepcja ta wychodzi z założenia, że naród jest wspólnotą naturalną, równie naturalną co rodzina, co więcej, że jest doczesnym nośnikiem pewnych wartości nadprzyrodzonych.
Wzywał więc do moralnego odrodzenia narodu, czemu miała służyć m.in. Wielka Nowenna i Jasnogórskie Śluby Narodu. Towarzyszyła temu nadzieja - obecna zresztą w polskim myśleniu od czasów wileńskich filomatów - zakładająca, że odrodzenie moralne narodu i zawierzenie Bogu służyć będą w dalszej konsekwencji odzyskaniu utraconej niepodległości.
Jednocześnie kard. Wyszyński wyraźnie odróżniał właściwy patriotyzm od „patriotyzmu wypaczonego”. Z jego inicjatywy polski Episkopat wydał w 1972 r. „List o chrześcijańskim patriotyzmie”, w którym biskupi przypominają, że miłość do własnego narodu musi być wolna od nienawiści do innych, gdyż „nienawiść – to siła rozkładowa, która prowadzi do choroby i zwyrodnienia dobrze pojętego patriotyzmu”. A nawiązując do najnowszej historii biskupi konstatują, że „nasze czasy obficie dostarczyły nam odstraszających przykładów wypaczonego patriotyzmu w postaci rasizmu, różnego rodzaju samolubnych szowinizmu i schorzałych nacjonalizmów”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.