– Opatrzność ma swoje scenariusze z dobrym zakończeniem – mówi s. Dominika Sokołowska, od 45 lat dominikanka klauzurowa, i dodaje: – W historii sanktuarium św. Anny posłużyła się nawet carem Mikołajem II.
Przeszło 150 lat temu rosyjscy zaborcy, chcąc ukarać Polaków za powstanie styczniowe, wyrzucili ze Świętej Anny ojców bernardynów, którzy zbudowali kościół oraz klasztor i przez 250 lat służyli pielgrzymom – opowiada s. Dominika. – 5 lat stacjonowało tu wojsko. 30 sierpnia 1869 r. do zrujnowanych zabudowań sprowadzono 18 sióstr dominikanek, które – też w ramach represji – usunięto z macierzystego klasztoru w Piotrkowie Trybunalskim. Skazano je na „wymarcie”, zabraniając przyjmowania kandydatek do zakonu. Wygnane przyjechały z tym, co miały pod ręką. Pomogła im wtedy przejęta stratą piotrkowska społeczność. Zmartwienie mieszkańców dotyczące tego, jak siostry poradzą sobie w nowym miejscu, stało się inspiracją do organizacji pielgrzymki do Częstochowy. Mieszkańcy załatwili przejście przez granicę, a będąc w drodze, zajechali do klasztoru z wozami pełnymi płodów rolnych. Stąd wzięła początek pielgrzymka piotrkowska, która chodzi tą trasą równe 150 lat. W Świętej Annie mają też przystanek inne pielgrzymki zdążające co roku na Jasną Górę. A wspólnota zakonna, wbrew planom zaborcy, nie umarła i dziś liczy 26 mniszek. – Najmłodsza z nas przygotowuje się do pierwszych ślubów, trochę od niej starsza – do ślubów wieczystych – mówi s. Dominika.
List
– Po zagospodarowaniu zniszczonego budynku siostry próbowały znaleźć sposób na przetrwanie – przypomina historię tutejszej wspólnoty s. Dominika. – Okoliczni mieszkańcy zaczęli przychodzić do klasztoru ze swoimi biedami, a kiedy zauważyli, że mniszki są bez środków do życia, wsparli je. One odwdzięczały się modlitwami, a dodatkowo, wykorzystując spore zasoby wiedzy zielarskiej, skutecznie pomagały ludziom w leczeniu różnych chorób. Do dziś zachowują tajemnicę receptury słynnego zielonego balsamu nazywanego imieniem św. Anny. Sekret jego skuteczności wynika z modlitwy i wiary sporządzającej go mniszki oraz tego, kto go z wiarą stosuje. Receptura z pokolenia na pokolenie jest przekazywana zawsze jednej siostrze.
– W XIX w. nie było nowicjatu, ale ponieważ zaczęły zgłaszać się kandydatki, tajnie przyjęły do wspólnoty kilka dziewcząt – opowiada. – W 1906 r. pierwszą legalną kandydatką została późniejsza s. Antonina Gacka. Była bardzo przedsiębiorcza. Napisała list do cara Mikołaja II, co przyniosło efekt, bo korespondencja mocno uderzała w jego najczulszy punkt. Siostra prosiła o pozwolenie wstąpienia do zakonu i argumentowała, że chce się modlić w intencji jego nowo narodzonego, upragnionego syna. Car się wzruszył i udzielił jej pozwolenia. Rok później wydał ukaz tolerancyjny pozwalający na otwarcie nowicjatów we wszystkich klasztorach na terenie Królestwa Polskiego, jednak w tamtym czasie to był wyjątek.
Rozariana
– Podczas II wojny światowej siostry otworzyły klauzurę dla uchodźców z Warszawy – mówi. – Przechowało się wtedy u nas kilka rodzin. Wspierałyśmy innych, ale i nas stale wspierano. W naszej wspólnocie żyła wtedy siostra pochodzenia żydowskiego – legendarna Rozariana Margulies. Dużo pisał o niej o. Jan Góra. Ojciec Rozariany był rabinem w Warszawie. 15-letnia Rózia w tajemnicy przed rodziną przyjęła chrzest, a potem uciekła z domu. Trzy lata później wstąpiła do klasztoru w Świętej Annie. Matka odnalazła ją już ubraną w habit. W kronice zapisano, że przed spotkaniem z córką, w trakcie pokonywania odcinka między drzwiami a kratą rozmównicy, matka zemdlała aż 7 razy. Rodzice s. Rozariany zmarli w warszawskim getcie na tyfus. Według przekazów ich córka miała widzenie tych wydarzeń i zanim do klasztoru dotarła wiadomość o śmierci, siostra już to wiedziała. Całe swoje życie ofiarowała w intencji tego, żeby Izrael poznał Jezusa. Do takiej modlitwy zachęcała też innych. Gdy zaistniała możliwość wyjazdu do Ziemi Świętej, s. Rozariana odmówiła, podejmując wyrzeczenie ze względu na Izrael. Opowiadam to, żeby pokazać, jakiej klasy to była kobieta – mówi s. Dominika.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.