Jego pasją jest duszpasterstwo – rozumiane jako bycie blisko ludzi i rozmowa z nimi. Jako biskup pozostał śląskim farorzem, którego parafią jest diecezja. Abp Damian Zimoń świętuje 25-lecie biskupiej posługi.
Potrzebna jest sytuacja tonięcia
Ks. Jerzy Szymik podkreśla, że biskupie zawołanie „Głosimy Chrystusa Ukrzyżowanego” jest autentycznym programem Arcybiskupa. To motto prowadzi „w stronę istoty jego życia, służby, linii losu: w stronę kształtu wiary tego człowieka. Bez tej ostatniej i też bez »wiary w wiarę«, bez przekonania o realności wiary, o jej duchowym potencjale i twórczych mocach nie sposób zrozumieć Damiana Zimonia. Bez niej zauważymy jedynie płaskie dekoracje wokół osoby i jej życia”. Lubię mówić, że mamy wierzącego biskupa. Niby to oczywiste, biskup powinien być wierzący, ale kto zna Kościół od środka, ten wie, że jest w nim stale obecna pokusa praktycznego zapomnienia o Panu Bogu. Abp Zimoń jest tego świadomy: „W naszych polskich warunkach funkcja biskupa związana jest z pewnymi honorami, prestiżem, zaufaniem. Zawsze jesteś tym pierwszym… I można by uwierzyć, że się jest namaszczonym. Oczywiście, jest się namaszczonym, ale można zacząć wierzyć w te oznaki wielkości i wtedy przychodzi niepokój. I dlatego jest potrzebna sytuacja tonięcia – żeby się chwycić Chrystusa i na nowo Go wybrać”. Wiele rozmów z Arcybiskupem kończy się jego spontanicznym westchnieniem: „Ten Pan Bóg jest jednak niesamowity!”. Jakby uświadamiał sobie i rozmówcy, że na szczęście nie wszystko w Kościele zależy od naszych pomysłów czy zdolności. Od kilku lat z nową fascynacją odkrywa Biblię, zachwycił się tzw. Biblią Paulistów i metodą lectio divina. „Słowo Boże zawsze się obroni!” – powtarza.
Przy ołtarzu trzeba myśleć!
W gruncie rzeczy pozostał przede wszystkim duszpasterzem, którego ciągnie w stronę ludzi. Był wikarym w Tychach i w Pszowie. O swojej pierwszej placówce mówi: „Pierwsza miłość. Gdy mówię o pierwszej miłości, ludzie często pojmują to zbyt dosłownie, a ja na to, że można przecież kochać swoją parafię, rodziny, młodzież, dzieci”. Proponowano mu wtedy studia na KUL-u, ale ubłagał przełożonych, aby go zostawili w parafii.
Red. Andrzej Grajewski pamięta dobrze swojego wikarego: „Był otwarty, chętny do dyskusji. Religia była wtedy prowadzona w małych, obskurnych salkach, trzeba było przyjść po południu, po lekcjach. A mimo to frekwencja była duża, a dyskusje nieraz bardzo zażarte. Nie politykował, choć w dokumentach w IPN znalazłem meldunek skarżący się na niego, że krytykował państwo na ambonie za to, że wprowadziło ustawę aborcyjną”. Ks. Zimoń długo bronił się przed nominacją na wicerektora seminarium. W końcu uległ i pełnił tę funkcję przez 6 lat. Przetrwać pomogło mu zdanie ks. Franciszka Blachnickiego: „Twoją parafią jest teraz seminarium”. Pełniąc funkcję wicerektora, zrobił doktorat z liturgiki. Klerykom wpajał zasadę dwóch n, czyli „nie narzekać”.
W latach 1975–1985 był proboszczem parafii Mariackiej w Katowicach. Przed Pierwszą Komunią św. odwiedzał wszystkie rodziny dzieci komunijnych. Jako pierwszokomunista odbierałem to jako coś niezwykłego. Proboszcz w marynarce, poza kolędą przychodzi do naszego bloku, pije herbatę i rozmawia z rodzicami. Ministranci w Mariackim często słyszeli charakterystyczny głos: „Przy ołtarzu trzeba myśleć, chłopcy!”, kiedy coś zawalili, albo: „Tu nie ma ognia”, kiedy kadzidło za słabo dymiło. Wikary prowadzący lektorów znajdował czasem w zakrystii kartki: „Na Mszy o 11.00 czytanie fatalne! Z.”.
W czasie stanu wojennego proboszcz Zimoń pochował parafianina, jednego z górników zabitych na kopalni „Wujek”. Pomagał rodzinom internowanych. Bardzo mu zależało, aby parafianie czuli się współodpowiedzialni za Kościół, nie tylko jako jednostkę administracyjną, ale jako wspólnotę wspólnot. W drugiej połowie lat 80. ub. wieku otworzył dom parafialny na tzw. gazetę mówioną, gdzie dziennikarze z „Gościa”, ale nie tylko, czytali swoje teksty, których cenzura nie przepuszczała. Ponieważ spotkania odbywały się w czasie, gdy w TV leciał serial „Isaura”, nazywano je „Zamiast Isaury”. Okazały się one prawdziwym hitem niezależnej kultury w Katowicach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).
To nie wojna. T korzystanie z praw zagwarantowanych w konstytucji.