Jego pasją jest duszpasterstwo – rozumiane jako bycie blisko ludzi i rozmowa z nimi. Jako biskup pozostał śląskim farorzem, którego parafią jest diecezja. Abp Damian Zimoń świętuje 25-lecie biskupiej posługi.
Nasz farorz będzie biskupem. Ta wiadomość dotarła do mnie na religii w salce katechetycznej przy kościele Mariackim w Katowicach. Był czerwiec 1985 roku, kilka dni później miałem osiemnastkę. Wstąpiłem na probostwo po klucze do salki na spotkanie oazowe i… wszedłem prosto na biskupa nominata. Zamurowało mnie, bo nie wiedziałem, jak powinienem się zwracać. Ekscelencjo? To mi jakoś kompletnie nie pasowało. On sam uprzedził mnie: „O, Tomek, poczekaj chwilę”. Wrócił z wielką wiązanką kwiatów, jedną z tych, które otrzymał po nominacji. „Masz dziś urodziny, no to trzymaj, może nawet jest tu 18 kwiatów”.
Po 25 latach od tamtego wydarzenia abp Damian nadal nie jest „ekscelencją” i nigdy nie przypominał tzw. księcia Kościoła. Jest po prostu naszym biskupem. O swojej nominacji powiedział: „na mnie to spadło”. Nie przypadkiem te słowa posłużyły Wojciechowi Sarnowiczowi i Michałowi Smolorzowi za tytuł filmu dokumentalnego, który o nim nakręcili. Ks. Jerzy Szymik: „To jest kapitalna fraza. Jest to bardzo śląskie – to pogodzenie się z nieuchronnością losu, w którym objawia się Boża wola. Czyli coś takiego, powiedziałbym, chrześcijańsko-śląskiego… czyli wypisz, wymaluj: Zimoń”.
Byłem totalnie bezradny
„Ja się tego bałem, potem nawet żałowałem, że się na to zgodziłem” – wyznaje Arcybiskup. „Do prawie każdej innej funkcji człowiek ma możliwość się przygotować, nieraz przez wiele lat. A tu nagle ci mówią: proszę bardzo, jesteś biskupem”. Na wieść o wyborze na katowicką stolicę biskupią, pierwsze, co robi, to jedzie do Siemianowic Śl., do klasztoru klauzurowych sióstr wizytek. „Pojechałem prosić o modlitwę, bo byłem bezradny, totalnie bezradny”. Na hasło posługi biskupiej wybiera słowa św. Pawła: „Głosimy Chrystusa Ukrzyżowanego”. Dlaczego właśnie to zdanie? Sam wyjaśnia: „Na obrazkach prymicyjnych wydrukowałem: »Wiem, Komu zawierzyłem«. Na 25-lecie kapłaństwa wybrałem hasło: »Głosimy Chrystusa«, a gdy zostałem biskupem dodałem: »Ukrzyżowanego«, gdyż byłem przekonany, że biskupstwo bez krzyża jest niemożliwe”.
To przekonanie kształtowało się w nim przez konkretne doświadczenie w latach wojny i w latach seminaryjnych. Damian Zimoń wstępował do śląskiego seminarium w Krakowie i zarazem na Wydział Teologiczny UJ w roku 1952. Jesienią tego samego roku komuniści usunęli z diecezji katowickiej biskupów Adamskiego, Bieńka i Bednorza, którzy upomnieli się o katechezę w szkole. Przez całe seminarium on i wszyscy klerycy jego rocznika nie mieli kontaktu z biskupami. Nie wiedzieli, czym się to wszystko skończy. „Trzeba się było oprzeć na Panu Bogu, zmagać się o powołanie w sytuacji niepewności” – komentuje abp Zimoń.
Biskupi katowiccy byli represjonowani za to, że walczyli o katechezę w szkole. Pewnie m.in. z tego powodu dla ich dzisiejszego Arcybiskupa powrót religii do szkół był czymś szalenie ważnym. Jako student doświadczył likwidacji Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1954 r., a jako arcybiskup przyczynił się w decydujący sposób do tego, że na Uniwersytecie Śląskim został otwarty Wydział Teologiczny w 2000 r. Te dwie sprawy – szkolna katecheza i wydział teologiczny – są priorytetami górnośląskiego metropolity. Abp Zimoń dojrzewał do kapłaństwa w najmroczniejszych latach PRL-u, jako biskup współtworzył powrót do normalności po 1989 roku. W tym kontekście często mówi o „czasach słusznie minionych” i że „mamy za co Bogu dziękować”. Od dziecka kochał książki. Wielką wagę przywiązuje do sprawy kształcenia i wychowania młodego pokolenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
- Czy lwy też będą? - pytają przeciwnicy tej wątpliwej atrakcji dla turystów...