Kiedy Paweł po raz pierwszy przyjął ciało Pana Jezusa, usiadł w ławce i zawołał głośno: „Przyszedł!”, a potem zaczął klaskać.
Proste pytania z katechezy s. Olga „testuje” czasem na dzieciach spoza ośrodka przygotowujących się do I Komunii. I widzi, jak inne akcenty często przysłaniają im istotę tego, co się ma wydarzyć. – Niesamowite jest dla mnie to czyste pragnienie Pana Jezusa u naszych dzieci. One nie myślą o tym, że będą prezenty, goście, strój komunijny… Dlatego te uroczystości są takie wzruszające. Moja wiara buduje się na ich pragnieniu. Kiedy widzę, jak dzieciaki pragną Pana Jezusa, to wiele razy sama pytam: „Czy ja Ciebie, Panie Jezu, tak pragnę jak one?” – mówi siostra. Widziała to u Kasi, która w trakcie przygotowań na Mszach „wykłócała się” o Pana Jezusa – tak bardzo nie mogła się doczekać.
Albo u autystycznego Seweryna, który w każdym sklepie chwalił się, że czeka na Komunię. Kiedy przy bierzmowaniu dostają krzyż od bp. Jana Wieczorka, noszą go już do końca turnusu. A często mają też go na szyi, kiedy przyjeżdżają na kolejny. Siostra Olga spotyka się z determinacją, ale też z bezradnością rodziców. Do dziś wspomina mamę Fabiana. Mówi, że była jak Syrofenicjanka z Ewangelii. Pewnego dnia weszła do sali i od drzwi zapytała: „Czy siostra przygotuje moje dziecko do Komunii?”. Nigdy nie byli na turnusie w Rusinowicach i nie planowali być. Mieszkali daleko od ośrodka. Kiedy zapytała, czy dadzą radę dojeżdżać, usłyszała od zdesperowanej kobiety: – Tak, nawet codziennie. Wszędzie byłam i nikt nie chce go przygotować.
Masz czyste serce, przyjdzie!
Fabian cierpi na autyzm, wypowiada tylko pojedyncze słowa. W trakcie przygotowania do I Komunii, podczas Eucharystii, w momencie przeistoczenia wyskoczył na środek. Wskazał palcem na hostię, odwrócił się do wszystkich i zawołał „Chlebek, Chlebek. Dla serduszka”. W tym roku przystąpił do bierzmowania. Czasem pojawiają się wątpliwości, czy jest „minimalna dojrzałość”, czy jeszcze przeciągnąć przygotowania? – Zawsze wtedy dostajemy odpowiedź z nieba. Pamiętam Pawła. 22 lata, dorosły facet. Pięknie, z radością przeżywał katechezy, ale wydawało mi się, że traktuje to jak bajkę, takie opowieści z obrazkami – wspomina s. Olga. Do końca mieli wątpliwości. „Zobaczymy, może na spowiedzi coś pęknie” – powiedział ks. Franciszek Balion. Był sobotni wieczór w przeddzień Komunii. Trwała spowiedź. Siostra z mamą czekały na zewnątrz i nagle usłyszały jakieś krzyki. W drzwiach stanął ksiądz, miał łzy w oczach, zawołał mamę. Po chwili razem wyszli zapłakani. Właśnie w czasie tej spowiedzi w Pawle wszystko się otworzyło. Zaczął pytać: „Przyjdzie? Przyjdzie?”. Ksiądz powiedział: „Tak, masz czyste serce, przyjdzie” i Paweł zaczął krzyczeć z radości. A w niedzielę po przyjęciu Pana Jezusa, kiedy usiadł w ławce, zawołał głośno: „Przyszedł!” – i zaczął klaskać.
Na turnusy do Rusinowic przyjeżdżają ludzie z całej Polski. Często wracają, bo ważny jest dla nich wymiar duchowy. – W 60 procentach to mamy samotnie wychowujące dzieci, bo ojcowie nie wytrzymują tej sytuacji. Na początku są pytania: „Dlaczego mnie to spotkało?”, a zmaganie się z nimi może trwać latami. Niczego nie przyspieszamy, nikogo do niczego nie zmuszamy, nie przekonujemy. Po prostu robimy swoje – mówi ks. Kazimierz Tomasiak, dyrektor ośrodka w Rusinowicach. – Ostatnio przyszła do mnie pani, która jeździ tu od 10 lat. W tym czasie nie była na ani jednej Mszy. Powiedziała: „Walczyłam z Panem Bogiem, buntowałam się, teraz chcę się wyspowiadać”. Takie spowiedzi po latach nie są odosobnione, bo pobyt w Rusinowicach to też często ważny czas dla rodziców. Niekiedy turnusy są dla nich jak rekolekcje, a czasem dzięki swoim niepełnosprawnym dzieciom wracają do Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).