Polski jezuita pracujący w Homs opowiada o życiu po wojnie i przywracaniu młodzieży utraconego dzieciństwa.
Pochodzi z Podlasia. W 1999 roku jako kleryk wyjechał do Egiptu na trzyletnie studia języka arabskiego i islamologii, a później co roku odwiedzał Syrię na miesiąc lub dwa. Po ukończeniu studiów teologicznych w Paryżu i Rzymie w 2007 r. przyjął święcenia kapłańskie w Damaszku.
Jak podkreśla, święcenia były wyjątkowe, bo brało w nich udział sześciu biskupów, w tym nuncjusz apostolski w Syrii oraz biskupi Kościołów greckokatolickiego, syriackokatolickiego, chaldejskiego, maronickiego i ormiańskiego. Przyjechali wtedy nawet żołnierze z polskiego kontyngentu, którzy stacjonowali na tamtych terenach w ramach misji ONZ.
Od początku 2017 r., czyli już po wyzwoleniu okupowanych przez ISIS terenów, o. Andrzej Gryz pracuje w Syrii, w mieście Homs, w jezuickiej parafii pw. św. Jana Franciszka Regisa – żyjącego w XVI i XVII wieku francuskiego jezuity. Do parafii należą trzy kościoły, ale swoim zasięgiem obejmuje ona znaczną część terytorium kraju. Ale kiedy dwa lata temu o. Gryz wrócił do Syrii, nie zastał już miasta, jakie pamiętał.
Działanie w jedności
– Znałem Homs, ale wtedy nie było tam dosłownie nic. Na ulicach nie było ludzi, zupełnie się pogubiłem – opowiada. Rok temu, gdy wiele rodzin wróciło do miasta, a dzieci poszły do szkoły, sytuacja względnie się ustabilizowała. Ludzie próbują żyć normalnie, choć wciąż zdarza się, że pojedynczy radykalni islamiści zdetonują gdzieś ładunek wybuchowy.
Jeśli kogoś zdziwiła wcześniejsza wzmianka o przedstawicielach różnych obrządków, gromadzących się na tej samej uroczystości, powinien wiedzieć, że w syryjskich realiach nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Chrześcijanie różnych obrządków, nawet wraz z muzułmanami, organizują wspólnie nie tylko swoje życie religijne, ale także edukację i czas wolny.
Ojciec Gryz podkreśla, że tamtejsza młodzież jest bardzo zaangażowana w wolontariat i wymyślanie różnych aktywności dla swoich młodszych kolegów. – Nasze siły są skoncentrowane głównie na pomocy tym, którzy ucierpieli w czasie wojny, i tę pomoc musimy kontynuować, zwłaszcza wobec dzieci i młodzieży, którzy bardzo to przeżyli, by dać im nadzieję i przywrócić utracone dzieciństwo – mówi jezuita. Jak dodaje, dzięki różnym projektom jego parafia zapewnia również wsparcie medyczne i psychologiczne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.