Jadwiga jest dowodem na to, że władza nie musi człowieka psuć. W tym roku mija 620 lat od jej śmierci.
Królowa Jadwiga w chwili śmierci miała niecałe 26 lat. Była wysoka. W średniowieczu 180 cm wzrostu to rzecz niespotykana nawet wśród mężczyzn. Na swojego męża Władysława musiała patrzeć z góry. Ale tylko w sensie dosłownym, bo królewskie małżeństwo było udane. „Żyli w statecznej zgodzie i błogiej słodyczy pełnej miłości” – pisał o nich Jan Długosz.
Kronikarz miał dla Jadwigi wiele ciepłych słów. „Tak była wychowana i ukształcona, że w niej cnota urodę, skromność powaby, piękność przymioty serca, czystość dziewicza sławę, a łagodność i słodycz obyczajów ród zacny przewyższała” – zachwycał się. Jej współcześni „widzieli ją rzadkimi na podziw wdziękami od przyrody ozdobioną, ćwiczoną w naukach, układną w obejściu, zachowującą stateczność i powagę nie tylko urodzeniu swemu, ale i kobiecie właściwą, a przy tym umiarkowanie, skromność osobliwszą i wstydliwość”.
Taka przychylność
Jeśli ktoś sądzi, że Jan Długosz pisał takie rzeczy z dworskiej poprawności, jest w błędzie. To był człowiek wyjątkowo rzetelny i intelektualnie niezależny. Nie oszczędzał królów i książąt, a choć sam był duchownym, nie patyczkował się z biskupami, gdy uznał, że zasłużyli na krytykę. Gdy trzeba, to i kobietom się dostawało. Dość powiedzieć, że o czwartej żonie Jagiełły, Zofii Holszańskiej, pisał jako o „urodą więcej niźli cnotami zaleconej”.
O Jadwidze takich rzeczy nie przeczytamy. Owszem, jej urodę sławił Długosz kilkakrotnie, ale zestawiał ją ze skromnością. I z dojrzałością ponad jej lata: „Zaledwie bowiem wyszła z lat dziecinnych, taki już okazywała rozsądek i dojrzałość, że cokolwiek mówiła albo czyniła, wskazywało jakby sędziwego wieku powagę”.
Niezależnie od funkcji, jaka jej przypadła, musiała mieć dużo osobistego uroku. „Taka zaś była prałatów i panów polskich ku niej przychylność, tak wielka i serdeczna miłość, że zapominając prawie swojej męskiej powagi, nie mieli sobie za żadną ujmę i sromotę podlegać tak zacnej i cnotliwej niewieście” – zauważył Długosz. Bo i to wyróżnia Jadwigę, że była jedyną kobietą, która sprawowała w Polsce najwyższą władzę. Była królem Polski, a nie tylko koronowaną żoną króla.
Ciemność i przesilenie
Ta funkcja miała swoją cenę – Jadwiga musiała jej podporządkować swoje życie prywatne. Nie było to proste, zwłaszcza gdy pojawił się projekt małżeństwa z Władysławem Jagiełłą. Ta dorastająca dziewczyna musiała porzucić swoje marzenia o romantycznej miłości, choć miała do nich szczególne prawo – była żoną austriackiego księcia Wilhelma Habsburga. Ślub został zawarty, gdy Jadwiga miała 4 lata, a Wilhelm 8, i był ważny, ale nie dopełniony. Dopóki więc nie doszło do konsumpcji związku, można go było zerwać. Dlatego gdy po śmierci ojca Jadwigi matka przysłała ją do Polski, książę ściągnął za nią do Krakowa.
Dziw, że jeszcze nie nakręcono o tym filmu. Ale to może i dobrze, bo mało który reżyser nie skusiłby się na „twórcze rozwinięcie” wątku relacji Jadwigi z Wilhelmem Habsburgiem, a przez to utrwaliłby nieuprawnioną tezę, że ich małżeństwo zostało skonsumowane. Dane historyczne nie dają do tego podstaw. Oczywiste jest za to, że dla Jadwigi musiał to być bardzo trudny czas.
Powróćmy do Długosza: „Jadwiga bowiem, pamiętna rozporządzenia ojcowskiego, a układnością i wdzięcznymi przymiotami młodzieńca ujęta, znanego sobie dobrze i zażyłego, bardziej pragnęła mieć za męża, niźli obcego poganina, którego nigdy nie widziała, a o którym ją fałszywie uprzedzono, że nie tylko z postaci, ale i z obyczajów, i całego układu okazywał się dzikim barbarzyńcą” – czytamy.
„Fałszywie ją uprzedzono” – ot takie ówczesne fejki. Za tymi słowami kryje się osobisty dramat dziewczyny, której serce ciągnie do miłego sercu młodzieńca, a „życzliwi” straszą ją alternatywą – obrazem zarośniętego zbója z maczugą w zębach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.