Objawienia maryjne, których liczba wzrosła gwałtownie pod koniec XX wieku, są znakiem, że ludzkość potrzebuje pomocy.
W chwili, gdy czytasz te słowa, trwa kilkadziesiąt objawień maryjnych w różnych zakątkach świata – krótkie, umieszczone na tylnej okładce zdanie od razu ustawia perspektywę. Reszty dokonują rozmiary książki (prawie 5 kg i ponad 1000 stron), mapy i statystyki, które wprawiają w osłupienie. Powiedzieć, że rośnie liczba objawień, to nic nie powiedzieć. Do drugiej połowy XX wieku historia odnotowała nieco ponad tysiąc objawień. A jak jest obecnie? „Ostrożne szacunki wskazują na liczbę 20 tysięcy, mniej selektywne mówią nawet o ponad 40 tysiącach!” – twierdzi autor tej niezwykłej publikacji, zatytułowanej „Świat maryjnych objawień”. Wydawca reklamuje ją jako „jedyną taką książkę na świecie” i chyba w pewnym stopniu ma rację. Bo rzeczywiście trudno spotkać kompendium tak systematyzujące wiedzę o objawieniach maryjnych – ich historii, geografii, a także stopniu wiarygodności.
Wincenty Łaszewski: "Świat maryjnych objawień" wyd. 2 Fronda; Warszawa 2018; ss. 1006
Światło w odpryskach lustra
„Dla Kościoła objawienie jest jedno” – porządkuje od razu we wstępie Wincenty Łaszewski, doktor teologii, specjalista w zakresie antropologii mariologicznej, badający m.in. fenomen Fatimy i proroctwa dotyczące Polski. „Piszemy je z wielkiej litery i mówimy o treściach przyniesionych przez Jezusa Chrystusa, a datę graniczną stanowi śmierć ostatniego z Apostołów: św. Jana. Jest to tzw. Boże Objawienie, nieporównywalne w jakikolwiek sposób z licznymi, mającymi miejsce w historii, objawieniami Zbawiciela, jego Matki Maryi i świętych, które są jak światło odbijające się w odpryskach lustra. Boże Objawienie jest samym światłem, inne objawienia (jeśli są prawdziwe) są tylko ukazaniem tego światła w jakimś miejscu i czasie (…). Stąd objawienia prywatne nie wnoszą nic nowego do tego, co Bóg już powiedział nam w Jezusie Chrystusie. Kryterium prawdziwości stanowi ich całkowita zgodność z Objawieniem”. Warto przy tym dodać, że wiara w objawienia prywatne nie jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Choć oczywiście może być pomocna.
Wielką ostrożność Kościoła w podejściu do objawień prywatnych uzmysławia mapka (niestety niewolna od błędów), umieszczona na początku książki. Okazuje się, że spośród wspomnianych dziesiątek tysięcy objawień przez Watykan uznanych zostało zaledwie kilkanaście. I nawet fakt, że wizjoner został kanonizowany, niekoniecznie musi pokrywać się z takim potwierdzeniem. Znacznie więcej jest natomiast objawień uznanych, lub przynajmniej przychylnie traktowanych, przez miejscowych biskupów – te można liczyć w setkach. Ciekawie przedstawia się też rozkład geograficzny objawień prywatnych. Tu zdecydowanie dominuje Europa, a najwięcej potwierdzonych przez Watykan objawień prywatnych miało miejsce w… laickiej Francji! Lourdes, La Salette, Laus, Paryż… Na tym tle Polska z samotnym Gietrzwałdem (nie wiadomo, dlaczego na mapie czerwoną kropką zaznaczono także Leżajsk) prezentuje się dosyć skromnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.