Bóg wybrał to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców – pisał św. Paweł. Po której chcemy być stronie?
Przeglądam informacje o prześladowaniu chrześcijan z ostatnich tygodni. Sporo tego. W Pakistanie polowanie na Asię Bibi i jej rodzinę. Innych chrześcijan policja ostrzega przed ekstremistami, bo robi się gorąco. W Republice Środkowej Afryki napaści na obozy dla uchodźców. Chrześcijan zazwyczaj. W tle walka o dostęp do cennych surowców. Z kolei w Nikaragui i na Filipinach rządzący atakują biskupów za ich wstawianie się za krzywdzonymi. W tym pierwszym kraju feministka oblewa księdza kwasem, bo nie lubi mężczyzn, a księży w szczególności. W Chinach – aresztowania wśród protestantów, bo partia zwiera szyki. A gdyby sięgnąć do wcześniejszych informacji...
Przerażająco ich dużo. Zwłaszcza gdy dodać do tego europejski antychrześcijanizm. Strojący się w piórka laickości i równego traktowania wszystkich, ale w istocie różnymi sposobami zwalczający wszystko, co kojarzy się z chrześcijaństwem. Z dziką rozkoszą uderzający w chrześcijańską moralność, obwiniający ją o dyskryminację (np. kobiet i mniejszości seksualnych), obłudnie widzący zło jedynie wśród duchownych, a w spowiedzi – narzędzie ucisku. O traktowaniu tajemnicy spowiedzi jako współpracy ze złoczyńcami już nie mówiąc. Gdzie my właściwie jesteśmy? To jeszcze ten świat, któremu na sercu leżą prawa człowieka i jego wolności, a wszelkie przejawy nietolerancji są uznawane za przejaw zacofania?
Wydaje mi się, że to świat, w którym owe szczytne ideały już dawno zostały zastąpione tym, z czym rzekomo nowoczesność walczy: upieraniem się przy postawieniu na swoim nawet za cenę wdeptania inaczej myślących w ziemię. Wszyscy mogą myśleć co chcą i jak chcą, pod warunkiem, że są to poglądy mieszczące się w (ciasnych w sumie) ramach tego, co uznamy za godne uznania. Reszcie nakleja się etykietę – zacofania, nietolerancji, faszyzmu czy paru innych – i już można takie poglądy i ludzi je prezentujących wszelkimi sposobami zwalczać.
My, chrześcijanie, chyba nie powinniśmy w tej walce o stawianie na swoim uczestniczyć. Nie dlatego, by być w awangardzie walki o wolność czy tolerancję. Raczej, by być pierwszymi starającymi się wcielać w życie przykazanie miłości bliźniego. Nie ma co czekać, że świat wokół nas sam z siebie stanie się lepszy. Bo to my mamy być dla niego solą i światłem. My mamy swoją obecnością go przemieniać. Tak, źle nas traktują, obrażają, czasem nawet prześladują. Ale to nic. Nasz ojczyzna jest w niebie. Tu jesteśmy tylko przechodniami. Stać nas na to, by pozwolić sobie na ekstrawagancję wierności ewangelicznym ideałom.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.