Wraz z uniewinnieniem Asii Bibi każdy chrześcijanin w Pakistanie stał się potencjalnym celem islamistów.
Decyzja sądu uniewinniająca tę niezłomną kobietę została natychmiast okrzyknięta najlepszym tegorocznym newsem. Tak bez wątpienia jest. Trudno sobie bowiem nawet wyobrazić przez co przechodziła Asia Bibi w czasie ponad 9 lat spędzonych za kratami więzienia; tym bardziej, że większość czasu żyła w odosobnieniu. Nie był to jednak wynik zaostrzenia wobec niej kary, ale środek zapobiegawczy, by w więzieniu nie wydarzył się jej żaden „wypadek”. Od samego początku islamiści bezwzględnie domagali się dla niej śmierci. Każda próba złagodzenia wyroku wywoływała w kraju falę protestów, a ludzie, którzy ją wspierali albo byli mordowani (jak np. muzułmański gubernator Pendżabu Salman Taseer oraz Shahbaz Bhatti pierwszy minister-katolik w historii Pakistanu), albo w obawie o swe bezpieczeństwo musieli opuścić kraj (np. jej pierwszy adwokat Sardar Mushtaq Gill). I to z całymi rodzinami ponieważ i na nich spadało odium za udzielenie pomocy „bluźnierczyni”.
Wiadomo, że gdyby nie uwaga świata kobieta dawno już by zginęła najprawdopodobniej w jakichś niewyjaśnionych okolicznościach. Wielokrotnie powtarzała: „żyję tylko dlatego, że świat o mnie pamięta”. Dzięki tej pamięci żyje też jej rodzina, która od samego początku została objęta konkretną pomocą i ochroną. Niejednokrotnie w ciągu tych lat zmieniali miejsce zamieszkania, by wtopić się w tłum. Ta kalwaria naznaczyła jej męża i pięcioro dzieci, które w czasie niewoli mamy dorosły i stały się pełnoletnie. Cały czas jednak stali oni murem za żoną i mamą, gdy ta do samego końca powtarzała: „wolę umrzeć niż wyrzec się Chrystusa”. I choć prosta, niepiśmienna to doskonale zdawała sobie sprawę, że nawet jeśli zostanie uniewinniona od spreparowanego zarzutu o bluźnierstwo, to ta decyzja zaważy na przyszłości całej jej rodziny. Islamiści bowiem nie wybaczają nawet jeśli sądy uznały kogoś za niewinnego. Jakąś trzeba mieć wiarę, by wytrwać, by nie dać się złamać… będąc świadomym konsekwencji, jakie to jej trwanie przy Chrystusie niesie dla tych, których najbardziej kocha….
Wraz z uniewinnieniem Asii Bibi każdy chrześcijanin w Pakistanie stał się potencjalnym celem islamistów. Wrażliwymi celami stały się kościoły, przed którymi zaostrzono środki bezpieczeństwa. Kierowane przez chrześcijan szkoły pozostają zamknięte do odwołania. Celem islamistów stał się też każdy muzułmanin, który ośmielił się jej w jakikolwiek sposób pomóc. Stąd kordon policji przed Trybunałem Najwyższym w Lahaurze i specjalna eskorta dla sędziów-muzułmanów, którzy ośmielili się uniewinnić bluźnierczynię. Ulica się z tym nie zgadza. W całym kraju trwają protesty islamistów i słychać nawoływania imamów do wzięcia sprawiedliwości w swoje ręce. Władze kraju próbują studzić atmosferę, ale z marnym skutkiem. Napięcie jest ogromne.
Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji nie ma żadnych wieści o losie Asii Bibi. Wiadomo jedynie, że opuściła więzienie w Multanie i spotkała się najbliższymi. Wiadomo też, że wszyscy wyjadą za granicę, bo tylko emigracja może dać im nadzieję na normalne życie. Kiedy i gdzie wyjadą pozostaje tajemnicą co jest z wszech miar zrozumiałe. Kilka państw europejskich zaoferowało się udzielić im azylu. Na etapie tej trudnej wolności nam pozostaje nadal towarzyszyć im modlitwą.
Pakistańska dziennikarka zauważa, że jeszcze kilka lat temu uniewinnienie Asii Bibi od zarzutów o bluźnierstwie byłoby nie do pomyślenia, nawet jeśli powszechnie było wiadomo, że zostały one spreparowane i są fałszywe. Oznacza to, że okupione krwią wielu ludzi starania o reformę tzw. ustawy o bluźnierstwie zaczynają powoli przynosić maleńkie owoce. A to jest krokiem ku lepszej przyszłości Pakistanu. Nie będzie jej dopóki we własnej religijnej tradycji muzułmanie nie znajdą zrozumienie dla tolerancji religijnej oraz nie oddzielą w życiu publicznym władzy religijnej od politycznej, również w zgodzie z własną religią. Obecnie pakistańska ustawa przeciw bluźnierstwu sama jest prawdziwym bluźnierstwem, bo w imię Boga staje się przyczyną niesprawiedliwości i śmierci. A że tak nadal jest świadczy chociażby ogień religijnej nienawiści, który zapala ulice Pakistanu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).