... czyli o tym, że najłatwiej przehandlować Niderlandy.
Migawka z telewizyjnego programu. W Pirenejach wypuszczono na wolność dwa niedźwiedzie. Mają się tam zadomowić. Rolnicy już wyrażają swoje zaniepokojenie. Wiadomo, niedźwiedź nie tylko jest niebezpieczny, ale i może narobić szkód. Zapowiadają, że będą się bronić. I że mają broń….
Uśmiecham się. W Polsce niedźwiedzi jest (już) całkiem sporo. Na Słowacji chyba jeszcze więcej. Też włażą w szkodę. Lubią zwłaszcza kukurydzę. Wiadomo, na takim polu łatwiej się najeść niż nędznymi jagodami w lesie. W niektórych rejonach Polski całkiem sporo też wilków. Dla hodowlanych zwierząt dość niebezpiecznych, dla człowieka – potencjalnie też. Bywają też u nas żubry, że o ogromnej ilości dzików już nie wspomnę. Protestami, owszem, może ktoś się i przejmuje, ale na pewno nie ci, którzy na problem patrzą z daleka. No bo tak zastanawiam się: ile takich zwierząt (pomijając dziki) jest w lasach krajów „starej Unii”? Coś wydaje mi się, że w tej kwestii panuje dziwne „rozdwojenie jaźni”. O dziką przyrodę to mamy troszczyć się my, dzicy (czyli mieszkańcy „nowej Unii”). Oni, na zachodzie, owszem, troszczą się o ochronę przyrody, ale… w Polsce. U siebie nic nie zamierzają zmieniać, a już na pewno nie odtwarzać populacje zwierząt, które mogłyby narazić na szwank gospodarcze interesy. A jak taki żubr, nie uznający państwowych granic, przejdzie do ich lasu, należy go profilaktycznie odstrzelić.
Od lat wiele mówi się o ochronie przyrody, trosce o ekologiczną równowagę. Trudno jednak nie zauważyć, że te postulaty dotyczą zazwyczaj „innych”. To „inni” mają ograniczyć korzystanie z zasobów. Gdy w grę wchodzi „nasz” interes – dobro przyrody jest na samym końcu. Ot, jak w sprawie niskiej emisji: najlepiej, żeby „inni” się ograniczyli, żeby mieli piece gazowe, a najlepiej (choć najdrożej) elektryczne. Ja, jako ten sprytny, będę palił byle czym i w byle czym, bo przecież mnie nie stać.
Podkreślmy jednak: nie o zwykłych ludzi tu chodzi, ale o tych, którzy w kwestii ochrony przyrody mają usta pełne frazesów. Jakiś czas temu znajomy opowiadał, jak to podczas jednej z konferencji dotyczącej problemu ochrony środowiska w gorących Włoszech ciągle powtarzane było hasło „niech węgiel pozostanie w ziemi”. Bo to lepiej dla środowiska. Miał wtedy ochotę – szkoda że tego nie zrobił – wyjść na mównicę i powiedzieć: „wyłączmy tę klimatyzację, wyłączmy to oświetlenie: niech węgiel pozostanie w ziemi”. Otóż to. Łatwo przyjąć postawę Zagłoby sprzedającego Niderlandy. Trudno zrezygnować z tego, co faktycznie się ma lub narazić na szwank własny święty spokój. Warto o tym w dyskusjach o potrzebie ochrony środowiska pamiętać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.