Nie patrz na nas! Patrz w ziemię!

„Czyn numeru 16 670 ocalił człowieczeństwo numerowi 432”. Tymi słowami Marian Kołodziej, więzień z pierwszego transportu do Auschwitz (nr 432), opisał ofiarę ojca Maksymiliana Kolbego.

Na pytanie Fritzscha pod adresem o. Kolbego: „Kim jest ta polska świnia?” zakonnik odpowiedział, że jest katolickim księdzem. Według relacji świadka Michała Micherdzińskiego po tym, jak o. Kolbe powiedział, że chce umrzeć w zamian za ocalenie Franciszka Gajowniczka, „stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS zwrócił się do o. Maksymiliana per pan: »Warum wollen Sie für ihn sterben?« (dlaczego pan chce umrzeć za niego?). Ojciec Maksymilian odpowiedział: »Er hat eine Frau und Kinder« (on ma żonę i dzieci)”.

– Kilka tygodni przed śmiercią o. Maksymilian powiedział do współwięźnia Józefa Stemlera, że nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość – przypomina o. Arkadiusz. Przywołuje też relację świadka Brunona Borowca, który wyciągał z cel ciała zmarłych. – W celach słychać było przekleństwa, bluźnierstwa. Z celi, gdzie był zamknięty o. Maksymilian wraz z pozostałymi, dobiegały modlitwy – dodaje franciszkanin. Według relacji Borowca SS-mani mieli też mówić między sobą: „Takiego klechy jak ten nie mieliśmy tu jeszcze. To musi być nadzwyczajny człowiek”.

Prochy

W podziemiach harmęskiego kościoła, który jest miejscem pamięci św. Maksymiliana, dawny więzień nr 432, Marian Kołodziej, „zawdzięczający swe człowieczeństwo numerowi 16 670”, przedstawia apokalipsę. – W obozie ludzie tracili wiarę, ludzkie odruchy… Mamy grafikę przedstawiającą, jak więźniowie zjadają ciało zmarłego współwięźnia. Kołodziej przez 50 lat milczał o tym, czego był świadkiem, bojąc się, że nie poradzi sobie z emocjami. A na starość, jak przyznał, trafił do obozu w snach i koszmarach. Nie uciekł przed wspomnieniami – wskazuje o. Arkadiusz.

Jest też cała seria prac poświęcona o. Kolbemu. Stoi w habicie, z krzyżem w ręku jako misjonarz, a poniżej z numerem obozowym. Nieco dalej grafika ukazująca apel i bunkier, w którym umierał przez ostatnie dni o. Kolbe. Jedna z prac przedstawia o. Maksymiliana karmiącego więźnia. Na innej jest Chrystus w bólu pochylający się nad zakonnikiem podtrzymującym więźnia. Wiele tu scen porażających demonicznym przedstawieniem oprawców. Jest wiele bólu w kreskach Kołodzieja, ale i światło wokół o. Kolbego. – Wiemy, że gdy Maksymilian został pobity i stał w kolejce do szpitala obozowego, ustąpił miejsca więźniowi, który bardziej potrzebował pomocy. Sam stanął raz jeszcze na końcu kolejki – dodaje o. Bąk.

W Harmężach i okolicznych wsiach Niemcy od 7 do 12 kwietnia 1941 r. przeprowadzali akcję wysiedleńczą. Trwała przez cały tydzień poprzedzający Święta Wielkanocne i zakończyła się w Wielką Sobotę. Powstały tu gospodarstwa hodowlane obsługiwane przez tzw. Aussenkommando, czyli więźniów z KL Auschwitz. Oddzielne komando (Fischerei) obsługiwało stawy o łącznej powierzchni ok. 380 ha. Dna stawów równano popiołami ludzkimi z krematoriów Auschwitz-Birkenau. Popiołami zasypywano też bagna, użyźniano silosy, a nawet tworzono z nich osobne hałdy. – Maksymilian i inni codziennie wychodzili z obozu do pracy w tych okolicach… I tu pewnie rozrzucono gdzieś również jego prochy – dodaje o. Arkadiusz.

Matka

W kościele w Harmężach znajduje się cenna pamiątka przypominająca o duchowej ciągłości misji o. Maksymiliana. To obraz Matki Bożej wiszący nad ołtarzem, sprowadzony ze Lwowa, przed którym modlił się młody gimnazjalista Rajmund Kolbe, zanim wstąpił do franciszkanów, gdzie przyjął imię Maksymilian. – Przed tym obrazem rozpoczęła się droga Maksymiliana i jego kult Matki Bożej. To przed nim przyrzekł, że będzie dla Niej walczył, choć nie wiedział jeszcze jak. I gdy później działał, czy to w Niepokalanowie, czy to wyjeżdżając na misję do Japonii, ten rys maryjny ciągle mu towarzyszył – wskazuje o. Arkadiusz, odpowiedzialny dziś za dzieło o. Maksymiliana, Rycerstwo Niepokalanej.

Ojciec Kolbe został aresztowany po raz pierwszy 19 września 1939 r. Niemcy wywieźli go wraz z kilkudziesięcioma braćmi z Niepokalanowa do obozów Lamsdorf (między 21 a 24 września), Amtitz (między 24 września a 8 listopada) i do Ostrzeszowa (między 9 listopada a 8 grudnia 1939 r.). Po zwolnieniu o. Kolbe wrócił do Niepokalanowa, gdzie przeorganizował klasztor („Wysłał braci do domów” – powie o. Arkadiusz), tak aby schronienie w nim znalazło ponad 3000 osób wysiedlonych z Poznańskiego, wśród których było ok. 1500 Żydów. Zapewnił ludziom nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu, stworzył warsztaty naprawy zegarków i rowerów, zorganizował pracownię krawiecką, dział sanitarny, kuźnię i blacharnię. W styczniu 1941 r. wydał jedyny wojenny numer „Rycerza Niepokalanej”. Gestapo aresztowało go ponownie 17 lutego 1941 r. Został osadzony na Pawiaku, skąd 28 maja trafił do Auschwitz, gdzie otrzymał numer 16 670.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11