Templariusze bohatersko bronili Ziemi Świętej przed muzułmanami. Ale na stosie spalili ich ludzie, którzy podawali się za chrześcijan.
Upadek Akki był jednak już kwestią czasu. Następny szturm sułtan lepiej przygotował. Mistrz templariuszy Wilhelm znów kontratakował w międzymurzu, ale tym razem szło mu trudniej. Nagle zawrócił konia i zaczął powoli odjeżdżać. – Na Boga, panie, nie odchodź, bo miasto wkrótce stracimy! – zaczęli do niego wołać krzyżowcy z Włoch. Wilhelm odpowiedział im spokojnie: – Ja nie uciekam, ja umieram.
„Naonczas ujrzeliśmy strzałę wbitą w jego ciało. Przy tym słowie rzucił strzałę na ziemię, skręcił szyję i spadłby wnet z wierzchowca, lecz świta (…) podtrzymała go” – wspominał sekretarz mistrza. Wilhelm zdążył założyć tylko lekki pancerz, który pod lewą pachą nie dopinał się jak należy – i tam dostał postrzał.
Zmarł tego samego dnia.
Tymczasem żołnierze sułtana wdarli się do miasta i zaczęli rzeź. Tratowali nawet małe dzieci. Kto nie zdążył wskoczyć na okręt, ginął. Ale w Akce bronił się jeszcze jeden umocniony punkt – zamek templariuszy. Stał nad morzem. Muzułmanie nie umieli go zdobyć przez dziesięć dni. W tym czasie templariusze zdążyli odprawić statkami na Cypr większość spośród 10 tysięcy cywilów, którzy się u nich schronili. Bracia pożegnali ich „gromkim krzykiem”. W końcu sułtan zaproponował im honorową kapitulację. Bracia otwarli więc bramę. Do środka weszło stu mameluków. Zaczęli gwałcić kobiety, które jeszcze pozostały w zamku. Templariusze wściekli się więc i wyrżnęli żołnierzy sułtana. Zdążyli zatrzasnąć bramę i znów podjęli obronę.
Sułtan Al-Aszraf udał wtedy, że się nie gniewa i zaprosił templariuszy do swojego namiotu. Marszałek zakonu z załogą poszli tam. A sułtan kazał mnichów na miejscu ściąć. Widzieli to z zamku ranni i chorzy templariusze, „wcale nie tak chorzy, by nie mogli się nawzajem wspierać”. Chwycili więc za broń i zabarykadowali się w ostatniej zamkowej wieży. Sułtan musiał po raz trzeci ponowić oblężenie. Dopiero kiedy muzułmanie podkopali wieżę i podłożyli pod nią stemple, obrońcy poddali się po raz ostatni. „Takie mnóstwo Saracenów wkroczyło do wieży, że wspierające ją stemple załamały się i pomieniona wieża runęła i zginęli tak znajdujący się tam templariusze, jak i Saraceni. Mało tego, wieża padając przechyliła się ku ulicy i runęła, grzebiąc przeszło dwa tysiące konnych Turków” – napisał sekretarz mistrza Wilhelma.
Z odwagą na stos
Bohaterstwo mnichów nie zostało docenione na Zachodzie. Templariusze byli bankierami króla Francji Filipa Pięknego, który słynął ze złodziejskich pomysłów. W przeszłości przepędzał już innych bankierów, Żydów i Lombardów, i zabierał im majątek. Templariusze byli następni w kolejce. W 1307 r. król kazał aresztować wszystkich templariuszy we Francji. Zagarnął pieniądze, które mnisi już zgromadzili na kolejną wyprawę krzyżową. Zajął wszystkie ich posiadłości. A kanclerz króla Wilhelm de Nogaret oskarżył mnichów, że w czasie przyjmowania do zakonu plują na krzyż i wyrzekają się Chrystusa, że w czasie tajnych obrad swojej kapituły czczą bożka Bafometa. Że ślubują, że będą uprawiać sodomię. Oskarżenia brzmiały idiotycznie, ale część templariuszy wziętych na tortury zaczęła je potwierdzać. Ci, którzy zaprzeczali, często umierali w czasie tortur – np. 36 templariuszy w Paryżu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).