Templariusze bohatersko bronili Ziemi Świętej przed muzułmanami. Ale na stosie spalili ich ludzie, którzy podawali się za chrześcijan.
Owczarki w kolczugach
W trzeciej krucjacie templariusze przemierzali Palestynę z królem Anglii Ryszardem Lwie Serce. A wokół krążyli na lekkich koniach Saraceni i zasypywali chrześcijan strzałami. Juczne zwierzęta słabły od deszczu, gorączkowały i padały na kolana. „Kiedy krzyżowcy gorzko się skarżyli na skwar czy chłód, na błoto czy kurz, templariusze i szpitalnicy zaciskali zęby i warowali niczym owczarki” – napisała Marion Melville. Szpitalnicy, zwani też joannitami, to drugi ważny zakon rycerski. – „Kiedy Francuzi czy Anglicy tęsknie wzdychali do powrotu na Zachód, do ogniska domowego, żony i dzieci, mnisi-rycerze milczeli. Miasto Święte było jedyną ziemską siedzibą, do której wolno im było żywić przywiązanie”.
Zdarzały się też całe dziesięciolecia, gdy postępowanie braci-rycerzy gorszyło. Zamiast skupić się na obronie przed Saracenami, templariusze, joannici i krzyżacy ostro rywalizowali swoim kosztem. Zresztą nie tylko oni: także chrześcijańscy baronowie z Palestyny wyrzynali się nawzajem albo organizowali drogie bale. A powinni razem gotować się do obrony ostatniego skrawka Ziemi Świętej, jaki jeszcze do nich należał. Była to druga połowa XIII wieku. Wtedy jednak znów mistrzem templariuszy został prawdziwy mąż stanu. Nazywał się Wilhelm de Beaujeu. Nie mógł zapobiec nadciągającej katastrofie. Ale doprowadził do odrodzenia ducha zakonu przed jego ostatnią walką.
Nie uciekam, umieram
Wiosną 1291 r. sułtan Al-Aszraf z ogromną armią ponad 200 tysięcy żołnierzy ruszył pod Akkę – ostatnią stolicę Królestwa Jerozolimskiego. O tym, że nadchodzi, poinformował w liście tylko mistrza templariuszy, bo, jak mu napisał, „jesteście prawdziwym mężem”, „rzetelnym i mądrym”. Chrześcijanie wre- szcie się zjednoczyli. Ale muzułmanie wytoczyli przeciw nim katapulty i machiny oblężnicze, zwane czarnymi bykami. Mistrz Wilhelm w odpowiedzi prowadził obrońców nocami na wypady za mury. Muzułmanie drążyli podkopy pod murem Akki. Chrześcijanie wykrywali je i odpowiadali jeszcze głębszymi kontrpodkopami.
Tunele muzułmanów zawalały się wtedy. Z morza armię sułtana ostrzeliwały statki chrześcijan. Po prawie dwóch miesiącach muzułmanie zrobili w końcu w murze wielkie wyłomy. I wpadli tłumnie w przestrzeń między zewnętrznym i wewnętrznym murem Akki. Tu jednak spotkała ich przykra niespodzianka: z wewnętrznego muru obrońcy powitali ich gorącą smołą i strzałami. A zaraz potem runęła na mameluków konnica templariuszy, wsparta joannitami. Muzułmanie nie mieli gdzie uciekać w ciasnym międzymurzu i ponieśli straszną klęskę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.