Bardzo spokojny szaleniec

Do konfesjonału podchodzi niepewnie młoda zakonnica. Średniego wzrostu, ruda, piegowata. Jest tu nowa. Klęka i łamiącym się głosem szepce: „Znam księdza od dawna. Pokazał mi księdza dwukrotnie sam Pan Jezus”. Mówi z prostym, wiejskim akcentem. Jest wyraźnie zakłopotana.

„Jezus upomina się o to, by obraz wystawić na miejsce publiczne” – Faustyna była nieugięta. W Wielkim Tygodniu 1935 roku oświadczyła nawet wprost: „Księże Michale, Pan Bóg się na księdza gniewa”. „Nic dziwnego, jestem człowiek grzeszny” – ks. Sopoćko zwiesił głowę. „Nie dlatego, Pan Jezus stanowczo żąda, aby wystawić do publicznej czci obraz”. Ale jak to zrobić? Ks. Michał bezradnie rozłożył ręce. Bez pozwolenia arcybiskupa? Narazić się na szykany? Złamać prawo? Był rozdarty. Na szczęście sam Pan Bóg ułożył scenariusz. Proboszcz sanktuarium w Ostrej Bramie, ks. Stanisław Zawadzki, zaproponował mu wygłoszenie kazania w czasie uroczystości kończących Jubileusz 1900-lecia Odkupienia Świata. Przyjął zaproszenie pod warunkiem, że ilustracją do kazania o Bożym miłosierdziu będzie obraz. Ujrzały go tłumy. Ludzie po raz pierwszy odczytali napis: „Jezu, ufam Tobie”.

Gdy arcybiskup Romuald Jałbrzykowski w liście do Episkopatu „O rzekomych objawieniach – widzeniach siostry Faustyny” ostro skrytykował propagowanie przymiotu miłosierdzia Bożego i stanowczo zabronił księdzu Sopoćce rozgłaszania tych quasi-objawień, pocieszały go słowa Jezusa: „Nie lękaj się, Ja sam uzupełnię wszystko, czego tobie nie dostawa”.

Był świadkiem, jak Adolf Hyła wypuścił w świat aż dwieście innych wizerunków Jezusa Miłosiernego. Był rozdarty, dbał skrupulatnie o szczegóły, nie wiedział, czy zaakceptować nową formę. A jednak Pan zaczął posługiwać się tym obrazem. To właśnie on wisi w większości naszych domów.

Gdy bezradna Faustyna chciała pojechać do Rzymu, by opowiedzieć o swych widzeniach papieżowi, uspokajał ją: „Wola Boża spełni się w całej rozciągłości i żadne potęgi świata, ani duchów ciemności nie zdołają planów Bożych pokrzyżować. Tylko w pełnieniu woli Bożej należy zachować wielki spokój i cierpliwość”. Jak biblijny Jan Chrzciciel chciał się umniejszać, by Bóg mógł wzrastać. Był głosem na pustyni, przygotowywał drogę. Gdy publicznie oskarżano go o herezje, a profesorowie KUL zajadle krytykowali jego traktaty o Bożym miłosierdziu, przypominał sobie zapewnienie Faustyny, że „to wszystko musi się stać, aby się wypełniła wola Boża”, a czas triumfu poprzedzi bolesny „okres zniszczenia”.

Zdziwił się, gdy wyjawiła mu pragnienie Jezusa, by jak najszybciej założyć nowe zgromadzenie. Sama nie potrafiła się z tym uporać. Umierała z przekonaniem, że nie wypełniła woli Bożej. Trud ten wziął na swe barki ks. Sopoćko. Wykonywał wszystkie polecenia wizjonerki. Ona była ustami Boga, on Jego rękami.
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8