Bardzo spokojny szaleniec

Do konfesjonału podchodzi niepewnie młoda zakonnica. Średniego wzrostu, ruda, piegowata. Jest tu nowa. Klęka i łamiącym się głosem szepce: „Znam księdza od dawna. Pokazał mi księdza dwukrotnie sam Pan Jezus”. Mówi z prostym, wiejskim akcentem. Jest wyraźnie zakłopotana.

Reklama

„Kiedyśmy klęczały naokoło ołtarza, ks. Michał miał do nas przemowę i zapłakał, patrząc na nas, sześć małych i nędznych, wybranych na służbę Miłosierdzia… O jakże niezbadane są wyroki Boskiej Opatrzności!” – pisała jedna z pierwszych sióstr nowego zgromadzenia. „Wszystko prawie, co siostra Faustyna przepowiedziała w sprawie tego zgromadzenia, najdokładniej się spełniło – wspominał zdumiony ks. Sopoćko. Gdy w Wilnie 16 listopada 1944 roku przyjmowałem w nocy śluby prywatne pierwszych kandydatek albo gdy trzy lata później przybyłem do pierwszego domu ich zgromadzenia w Myśliborzu, byłem zdumiony uderzającym podobieństwem tego, co mi mówiła śp. Siostra Faustyna. Przepowiedziała również dość szczegółowo trudności i prześladowania, jakie mnie spotkają w związku z szerzeniem kultu Miłosierdzia Bożego. Łatwiej było znieść to wszystko w przeświadczeniu, że taka była w całej tej sprawie wola Boża od początku”.

To fałsz?
Przez dwadzieścia lat Kościół zakazywał głoszenia prawd przekazanych przez Faustynę. Gdy kard. Stefan Wyszyński odczytał ks. Sopoćce watykańskie napomnienie, ten schylił głowę: „Czekam na karę”. „Karą jest już to, że musiał ksiądz tego wysłuchać” – odrzekł Prymas.

„Bóg w niezbadanych wyrokach swoich nieraz dopuszcza, że ci, co największe wysiłki podjęli w jakimś dziele, najczęściej owocem dzieła tego nie cieszą się tu, na ziemi, całą ich radość zachowuje Bóg na wieczność” – pisała Faustyna w „Dzienniczku”. „Świat nie rozumie świętych, ale nie rozumie ich także chrześcijaństwo. Byli oni nieraz zgorszeniem Kościoła, zanim stali się jego chwałą” – dopowiadał ks. Michał.

Pod koniec życia schorowany prosił swych młodszych kolegów z białostockiego seminarium, by zajęli się sprawą Bożego miłosierdzia. Nie znalazł nikogo. Zmarł w dniu imienin Faustyny, 15 lutego 1975 roku.

Już z nieba obserwował wybór na Stolicę Piotrową kard. Wojtyły i jego starania o notyfikację znoszącą zakaz kultu z 1959 roku. Śledził rękę Papieża piszącego encyklikę o Bożym miłosierdziu, z uśmiechem przyglądał się nowym siostrom wstępującym do zgromadzenia w Myśliborzu. Co czuł, gdy dwanaście lat temu zakończył się na szczeblu diecezjalnym jego proces beatyfikacyjny, a akta powędrowały do Rzymu? Czy był zaskoczony, gdy Faustyna trafiła na ołtarze, a Jan Paweł II w Łagiewnikach powierzał świat Bożemu miłosierdziu? Może przypomniał sobie wówczas chłodny listopadowy wieczór 1933 roku, gdy do konfesjonału podeszła niepewnie młoda zakonnica? Średniego wzrostu, ruda, piegowata...




Za: Gość Niedzielny 7/2005
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7