Aresztowana Leokadia zawahała się przed wyjściem na spacerniak. Okna okolicznych milicyjnych bloków były oblepione ludźmi. Bo Leokadia miała na sobie... habit zakonny.
Leokadia krzyczy
Trafiła do aresztu. Prokurator wspomniał, że podejrzana ma prawo odmówić zeznań. Leokadia uczepiła się tego pomysłu. Przez chwilę milczała, próbując poukładać sobie myśli, a potem rzuciła: – Odmawiam zeznań! Prokurator zanotował: „odmawia zeznań” i dał jej protokół do podpisania. – Odmawiam też podpisu – powiedziała.
Wkrótce wezwał ją rozgniewany naczelnik lubelskiego aresztu śledczego. Wrzeszczał, że siostra ma zdjąć habit i włożyć więzienne ubranie. – Odpowiedziałam naczelnikowi tym samym: też na niego nakrzyczałam... Zrobił się jeden wielki krzyk – śmieje się Leokadia. Wołała, że to jest jej strój i nie zamierza się go wyrzec. – Zawsze byłam nieśmiała, sama nie wiem, skąd mi nagle przyszło tyle siły? Później więźniarki mi mówiły, że podejrzani najczęściej tracą głowę właśnie na pierwszych przesłuchaniach, kiedy śledczy zaczyna wrzeszczeć i straszyć. To wtedy najwięcej ludzi się załamuje i sypie nazwiska innych ludzi zamieszanych w sprawę – mówi.
Naczelnik aresztu był wtedy wyraźnie zaskoczony jej ostrą reakcją. Przestał krzyczeć, zaczął grozić przeniesieniem do więzienia. – Tam więźniarki pokażą wam, co to więzienie! – warknął. – Ludzie przeżyli Dachau, Auschwitz i inne obozy, przeżyję i ja Chełm – wypaliła. – Aleście wy im przebaczyli! – zakpił naczelnik. – Przebaczę i wam – odpowiedziała siostra. Ta riposta w końcu rozbawiła naczelnika. Dał za wygraną.
Gdy gruchnęła wieść o aresztowaniu siostry, jej znajomi w pośpiechu niszczyli swoje maszyny do pisania, na których przepisywali list biskupów i prelekcję wiceministra. Niepotrzebnie. Leokadia nikogo nie wydała. W czasie przesłuchań po prostu nie odpowiadała na żadne pytania. Pewnego dnia zdesperowany śledczy zaczął jej opowiadać o zasługach Związku Radzieckiego dla Polski. Leokadia milczała, modląc się w myśli. Nagle przysłuchujący się drugi oficer nie wytrzymał i powiedział z wyrzutem: „Koledze aż w gardle wyschło, a do was jak grochem o ścianę!”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).